Gnudi – włoskie kluski z ricotty
Gnudi to genialne włoskie kluski. „Włoskie kulki mocy”, jak to ktoś określił na moim Instagramie. Wielkością przypominają nasze kluski śląskie, ale nie mają charakterystycznej dziurki. Mają też inną konsystencję – ultra delikatną, puszystą i po prostu wspaniałą. Tradycyjnie najlepiej smakują z lekko palonym masłem i podsmażonymi listkami szałwii. Przepis może wydać się Wam banalnie prosty, bo w sumie taki jest. Jest jedno „ale”: wymaga bowiem dużo cierpliwości i czasu na leżakowanie. Kto powstrzyma apetyt, będzie zwycięzcą. A nie jest łatwo oprzeć się tym krągłym pięknościom.
Naprawdę, ale to naprawdę, z ręką na sercu napiszę Wam, że jak nie macie dobrej ricotty, to za gnudi nie macie się co brać. Ricotta musi mieć odpowiednią konsystencję. Koniec, kropka. Ta z dyskontu do niczego się tu nie przyda, bo tylko zmarnujecie produkt, czas i będziecie na mnie źli, że Wam nie wyszło. Pamiętajcie: ricotta MUSI być jakościowa. To najważniejsze w tym przepisie. Cała reszta schodzi w tym momencie na drugi plan.
Jeśli uprzecie się jednak, by zrobić gnudi na bazie ricotty ze sklepu z owadem bądź innego, wówczas do masy koniecznie dodajcie mąkę pszenną (myślę, że od pół do jednej szklanki) i 2 żółtka, bo inaczej będzie katastrofa.
Dobrze, ale załóżmy, że w dobrym sklepie dostaliście ricottę jak z marzeń. Teraz jeszcze musicie uzbroić się w cierpliwość, bo cierpliwość przy gnudi to podstawa. Od momentu zrobienia do zjedzenia moje gnudi spędziły ponad 40 h w lodówce i trzy razy turlałam je w semolinie/polencie. Tu też nie możecie iść na skróty, bo będzie klops, a nie delikatne włoskie kluski. April Bloomfield sugeruje nawet, by z gotowaniem gnudi czekać 3 dni, ale nie więcej niż 4. Jamie proponuje od 8 do 12h, ale są przepisy (z dodatkiem mąki i jajek) które mówią tylko o 4h. W każdym razie czasu oczekiwania nie radzę Wam skracać, bo pośpiech i łakomstwo może okazać się złym doradcą.
Jak już kupicie ricottę, zagnieciecie kluski i odczekacie swoje, to czeka Wam nie lada nagroda: cudnie rozpływające się i lekko chrupiące kluseczki oblane szałwiowym masłem. Czy to nie brzmi bosko?
Gnudi z masłem i szałwią – składniki:
/na ok. 48 sztuk, czyli ok. 5-6 porcji; na podstawie kilku przepisów: April Bloomfield z książki „A girl and her pig”, magazynu Jamie Oliver i BBC Good Food/
- 1 kg dobrej jakościowo ricotty*
- 100 g świeżo tartego Parmezanu lub Grana Padano
- 1 płaska łyżeczka tartej gałki muszkatołowej
- ok. 200 g semoliny lub w wersji bezglutenowej polenty
- do pół łyżeczki soli (opcjonalnie)
*Dobra ricotta ma konsystencję twarogu w kostce, a nie twarogu z kubełka. Jest krucha i ma grudki. Do tego przepisu nie nadaje się ricotta Galbani w pudełeczku czy ta sprzedawana w Lidlu / Biedronce. Szukajcie ricotty na wagę, która jest krojona z osełki na stoiskach z serami w delikatesach i dużych, dobrze zaopatrzonych marketach lub w sklepach z włoskim asortymentem.
Do podania:
- sól do osolenia wody w garnku
- ok. 100 g masła
- doniczka z szałwią
- świeżo mielony pieprz, otarta skórka z cytryny, tarty Parmezan lub Grana Padano
Gnudi z masłem i szałwią – przepis:
Schłodzoną ricottę mieszamy ze świeżo tartym Parmezanem oraz gałką muszkatołową. Dokładnie mieszamy. Opcjonalnie doprawiamy do smaku solą, ale pamiętając jednocześnie, że Parmezan jest sam w sobie słony (osobiście na tym etapie nie soliłam gnudi, ale posoliłam wodę w garnku tuż przed gotowaniem).
Formujemy kulki wielkości małych klusków śląskich, nie muszą być super idealne, ani foremne. Ważne tylko, by nie miały ostrych końców. Turlamy je w semolinie/polencie. Układamy na talerzu lub tacy. Z tej porcji wyszło mi 48 gnudi. Po uturlaniu wszystkich wstawiamy je do lodówki.
Swoich nie zawijałam folią (tak radzi Jamie), ale April każde je przykryć – stąd podejrzewam dłuższy proces leżakowania klusków w jej przypadku. Po 12 h gnudi ponownie obtaczamy w semolinie / polencie. Wstawiamy do lodówki. Zobaczycie, że ich powierzchnia będzie wilgotna po wyjęciu z lodówki po tym czasie. Po kolejnych 12 h znowu obtaczamy je w semolinie / polencie. Wstawiamy do lodówki. Po 12 kolejnych godzinach są gotowe do gotowania, jeśli wydają się Wam suche i jędrne, a jeśli nie, to po całej dobie już z pewnością będą gotowe.
Na patelni roztapiamy kawałek masła, wrzucamy listki szałwii. W garnku zagotowujemy osoloną wodę.
Gnudi wrzucamy na gotującą się wodę. Gotujemy 2-3 minuty do momentu wypłynięcia. Trzeba je mieć cały czas na oku i nie można zostawić ani na moment! Gdy wypłyną od razu należy je przenieść na patelnię z roztopionym masłem z dodatkiem listków szałwii. Podsmażamy je kilka minut aż się lekko przyrumienią – na niektórych pojawi się pyszna, chrupiąca skorupka. Gotujemy i obsmażamy partiami po kilka sztuk delikatnie przekładając na drugą stronę przy użyciu łopatki. Po każdej partii warto wytrzeć do sucha patelnię, by kolejne kluski się nie przypaliły.
Gnudi z masłem i szałwią – podanie:
Gorące gnudi przekładamy na talerze. Dekorujemy smażonymi, chrupiącymi listkami szałwii oraz świeżymi listkami. Posypujemy świeżo mielonym pieprzem, otartą skórką z wyszorowanej cytryny oraz Parmezanem.



Podobne wpisy
Komentarze
8 odpowiedzi na “Gnudi – włoskie kluski z ricotty”
Dodaj komentarz

Gnudi – włoskie kluski z ricotty
Czas przygotwania:
Czyli mogę do otaczania użyć kaszy manny? Choć w pierwszej chwili nie mając semoliny pomyślałam o mące krupczatce… Jak lepuej
Myślę, że krupczatka będzie lepsza.
Do sesji zdjęciowej wykorzystano także miseczkę Le Creuset 🙂
To prawda 😉
A polenta to po prostu mąka kukurydziana? 🙂
Nie, to kaszka kukurydziana – jest grubsza od mąki.
Wyglądają wspaniale i na pewno tak smakują.
Edith, czy mogłabyś powiedzieć, gdzie Ty kupujesz ricottę?
Z góry dziękuję za informację.
Serdeczności
MaryLoo,
tą akurat miałam z gospodarstwa Ranczo Frontiera. Ale bardzo dobra, oryginalna włoska jest też w Piotrze i Pawle, Carrefourze czy Leclercu.