Grzane wino
Grzane wino chyba każdemu kojarzy się z późną jesienią i zimą. To idealny napój na długie wieczory spędzane pod kocem w towarzystwie dobrej książki, czasopism, a także, jakże by inaczej, nastrojowej muzyki. Nie ma nic lepszego na tę porę roku. Nawet chłodniejsze miesiące w roku mogą mieć swój urok!
Grzane wino – składniki:
- 0,75 l czerwonego wina (najlepsze będzie słodkie lub półsłodkie)
- 1 soczysta pomarańcza
- 1/2 cytryny
- 1 gwiazdka anyżu
- 8 goździków
- łyżeczka cynamonu
- 1/3 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 1-2 łyżki miodu
- ewentualnie: 1-2 łyżeczki cukru waniliowego do smaku (w zależności od rodzaju użytego wina)
Grzane wino – przygotowanie:
Pomarańczę i cytrynę dokładnie myjemy i sparzamy. Kroimy na grube plastry (ok. 0,5 -1 cm grubości), a następnie każdy plasterek na ćwiartki. Wino wlewamy do garnka. Dodajemy cytrusy, a także wszystkie przyprawy. Dodajemy miód i cukier do smaku.
Podgrzewamy na wolnym ogniu, ale ostrożnie, by nie doprowadzić do wrzenia, bo wówczas alkohol szybko wyparuje.
Grzane wino – podanie:
Gorące wino podajemy w kubkach lub szklankach z grubego szkła (najlepiej wcześniej podgrzanych, by zachowało długo swoją temperaturę).
O tej porze roku nie ma nic innego poza grzanym winem, co moglibyśmy przygotować równie szybko i co poprawiłoby nam humor w oka mgnieniu.
Na jesienną słotę i długie zimowe wieczory to najlepsze lekarstwo 😉
Życzę Wam bardzo gorrrącego dnia i zapraszam na fanpage!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
20 odpowiedzi na “Grzane wino”
Dodaj komentarz
Grzane wino
Czas przygotwania:
Czekam na początek grudnia, wtedy "rozpijemy" się na dobre ale tak żeby na święta wypić ze smakiem tradycyjnie przed Wigilią jeszcze kubeczek! A co do whisky w komentarzu wyżej, ha! to samo mówi (albo inaczej, robi) mój O. Nie ma lepszego lekarstwa! Przynajmniej dla niego 😉
25 bm, rozpalę kominek, i zrobię sobie takie winko. Mam nadzieję, ze pogoda dopisze i będzie sypać śnieg jak sto diabłów !
pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Uwielbiam grzane wino 🙂 Tylko nie lubię używać mielonych przypraw, bo mi później psują przyjemność z picia 😉 Cynamon oczywiście można zastąpić laską, nie wiem tylko czy gałka wrzucona w kawałku oddałaby aromat w tak krótkim czasie.
Lubię tą porę, kiedy zużywa się dwa razy więcej tych aromatycznych przypraw, a wino grzane smakuje lepiej niż zwykłe. Masz rację, na tą porę roku nie ma nic lepszego!
No nie powiem, lubię takie lekarstwo 🙂
A kubeczek przepiękny:)
Edith, uwielbiam! Szkda, że tu w knajpach tak rzadko jest spotykane… Ale właśnie domowe najsmaczniejsze. Jeszcze w tym roku nie robiłam, ale na pewno zrobię 🙂
Pozdrowienia!
Niby mozna kupic gotowe, ale taka domowa wersja jest o wiele smaczniejsza!
Wspaniałe, już czuję jak pachnie:)
Ah, trafiłaś idealnie, to jest właśnie mój ulubiony umilacz w zimowe wieczory! Do tego piękne zdjęcia.
Jest sobota wieczór, a ja relaksuję się dziś w domu i od razu mam ochotę na rozgrzewający kubeczek.
Ps. Robię grzańca bardzo podobnie 🙂
Pozdrawiam, Tosia.
Ja nie pijam grzanego wina, kocham tylko czerwone wytrawne. A na rozgrzewkę polecono mi i na wszelkie choróbska takie skandynawskie lekarstwo: pół szklanki whisky, dopełnić połową wody wrzątku, sok z połówki cytryny i łyżka miodu. Stosować przez 3 dni, ja jestem po pierwszym dniu kuracji, 2 jeszcze przede mną. Może to mi pomoże;-(
Marzenko,
niezły patent z tą whisky. To faktycznie może działać i oby Ci pomogło i choróbsko przeszło 🙂
Pozdrawiam Cię bardzo gorąco,
E.
Pomogło bardzo:-)) 4 tygodnie i nic ,a po 2 dniu jest znaczna poprawa. Polecam:-)
Droga Madame:) Wpraszam się do Ciebie na kubeczek wina i do tego zamawiam jeszcze te pyszne biscotti z poprzedniego wpisu!
Pozdrowienia!
Zapraszam serdecznie:)
Serdeczności,
E.
Zdecydowanie, dziś jest czas na grzańca!
ale mi narobiłaś ochoty na to winko!:) i nie mogę się napatrzyć na ten piękny kubas! koniecznie muszę sobie też taki kupić;) i razem z mamą będziemy się grzać!
ja w tym roku kupiłam gotowca, ale jak już będzie widać dno butelki, wypróbuję sposób 😉 no i bardzo ładnie prezentuje się w tym kubeczku z mojego miasteczka 😉
mmmmm już czuje ten aromat!
mmm 🙂 pomysł na dzisiejszy wieczór !!:)
zdecydowanie bardzo lubię 🙂
pamiętam kiedy piłam grzane wino w bieszczadzkiej karczmie, tylko że… w wakacje. Może pora roku nie ta, ale grzaniec zawsze jest dobry na chłodne wieczory 🙂