Jak gotować bób?

14 lipca 2014
jak gotować bób

Z gotowaniem bobu jest podobnie jak z gotowaniem szparagów. Każdy ma własny sposób – jedni wolą w wodzie, inni na parze. Są też osoby, które w ogóle go nie gotują, a jedzą na surowo. Postanowiłam zatem podzielić się z Wami moim przepisem na to jak gotować bób.

Jeszcze kilka lat temu nie przepadałam za tym warzywem. To się zmieniło gdy zaczęłam z nim eksperymentować i robić sałatki. Od tamtej pory stał się nieodzownym elementem letnich obiadów. Często zabieram go także do pracy w pojemnikach, dzięki czemu smaczną i bardzo zdrową przekąskę na drugie śniadanie.

Jak gotować bób?

1. Można go w ogóle nie gotować i jeść na surowo – szczególnie młody można jeść bezpośrednio po wyjęciu ze strąków, ponieważ ich skórka nie jest jeszcze twarda. Trzeba pamiętać, że w skórce bobu znajduje się najwięcej witamin, ale oczywiście nie każdy ją lubi.

2. Gotując na parze jak brokuły, czy kalafiora.

3. Gotując w lekko osolonej wodzie – niestety tradycyjne gotowanie powoduje utratę części zawartych w bobie witamin i minerałów, szczególnie jeśli gotujemy go długo np. 20-25 minut.

jak gotować bób

Bób – gotowanie w wodzie:

Przyznam, że zawsze gotuję bób „al dente”, czyli tak, by był dość twardy i jędrny w środku. Na parze lub na wodzie, choć częściej w ten drugi sposób, bo jest szybszy.

Do gotowania bobu potrzebować będziemy:

  • garnek z wodą
  • łyżeczka cukru
  • odrobina soli (używam pół łyżeczki na każde 0,5 kg bobu)
Wodę doprowadzamy do wrzenia. Dodajemy cukier i czekamy chwilę, aż znowu zacznie wrze. Pamiętajcie, że(dodając sól do zimnej wody będziecie dłużej czekać na jej zagotowanie.
Wrzucamy bób ponownie zostawiamy do zagotowania. Nastawiamy minutnik na 3 minuty (jeśli wolicie bardziej miękki bób, wówczas możecie wydłużyć czas do 5-10 minut, a jeśli bób jest starszy – z końca sierpnia lub września, to może potrzebować nawet 20-25 minut).
jak gotować bób

Po krótkiej chwili pierwsze fasolki zaczną wypływać na powierzchnię. Dodajemy wtedy sól.

jak gotować bób
Po 3 minutach od zagotowania odcedzamy bób na durszlaku.
jak gotować bób

Od razu przepłukujemy obficie zimną wodą, by nie stracił intensywnie zielonego koloru w środku.

jak gotować bób

Bób obieramy poprzez delikatne rozerwanie skórki z boku fasolki. Zielona zawartość wyskoczy po lekkim naciśnięciu łupiny.

jak obierać bób

Bób – podanie:

Bób jemy bez dodatków – może być świetną przekąską między posiłkami. Możemy go też podać do obiadu np. posypany koperkiem, polany roztopionym masłem (wersja bardziej kaloryczna) lub nawet masłem i podsmażoną bułką tartą (wersja najbardziej kaloryczna). Jest też znakomitym dodatkiem do sałatek np. zobaczcie przepis „Sałatka z bobem” lub „Sałatka z pęczakiem, bobem i tuńczykiem„.
bób

Bób – dla kogo?

Może być spożywany przez każdego kto lubi, ale trzeba pamiętać, że nie jest tak lekkostrawny jak większość warzyw. Ma też więcej kalorii – gotowany bób zawiera 110 kcal w 100 g, jednak dzięki odpowiednim proporcjom białka, tłuszczów i błonnika jest, wbrew pozorom, polecany w dietach odchudzających. W 100 g bobu znajduje się aż 7,60 g białka, 19,65 g węglowodanów, tylko 0,4 g tłuszczu i aż 5,4 g błonnika (za: USDA National Nutrient data base).

jak gotować bób

Dodatkowo bób obniża cholesterol i dzięki temu reguluje ciśnienie, spowalnia także proces trawienia i na długo daje uczucie sytości. Ponadto jest bogaty w kwas foliowy i witaminy z grupy B – substancje niezbędne do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego. Krótko mówiąc: bób jest bardzo zdrowy.

jak gotować bób

Jestem ciekawa czy lubicie to warzywo i jak je najczęściej wykorzystujecie w swojej kuchni?

Do kolejnego przeczytania!
E.
Follow Madame Edith on Instagram

bób




Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 4.4 / 5. Liczba głosów: 9

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

45 odpowiedzi na “Jak gotować bób?”

  1. Beata pisze:

    Ach… I z tego wszystkiego zapomniałam dodać. 🫢
    Bób, jak chyba wszystkie strączkowe powoduje pewne dolegliwości gastryczne. Niestety, nie da się całkowicie wyeliminować tego wietrznego problemu, ja jednak aby ulżyć trochę w tej kwestii dodaję do gotowania całe ziarna kminku – nie wpływa to w negatywny sposób na smak, natomiast trochę pomaga 😉
    Pozdrawiam wszystkich zwolenników, a także przeciwników bobu. 🤗

    • Madame Edith pisze:

      Beato,
      tylko podpowiem, że do bobu można się przyzwyczaić. Kminek to oczywiście znakomity pomysł!
      Ale jeśli z biegiem czasu włączysz różne rośliny fasolowe do swojej diety, to nawet kminek nie będzie potrzebny. Można się do nich przyzwyczaić.
      I wtedy sezon na bób nie stanowi żadnego problem 😉
      Pozdrowienia
      E.

  2. Beata pisze:

    Witaj droga Madame Edith. Bardzo cieszę się, że znalazłam ten wpis – przydatne wiadomości, piękna stronka, intereresujący blog, super przepisy no i te śliczne i często smakowite zdjęcia…
    Popełniłam jednakże błąd odwiedzając Cię w trakcie gotowania bobu – zaczytałam się i niestety lekko go przegotowałam. Hmm… trochę skosztuję, z reszty zrobię „bobowy hummus”. Oczywiście z ogromną ciekawością i chęcią wypróbuję kolejne przepisy, a póki jeszcze coś zostało w miseczce, odrywam się od jedzenia (za chwilę nie będzie z czego udziergać hummusowej pasty… 😅)
    Pozdrawiam cieplutko i baaardzo smacznie !😄🤗😋

  3. Kasia pisze:

    A ja jem z oliwa, startym parmezanem, szczyptą soli:)

  4. poradzimy24.pl pisze:

    Gotowany bób najlepszy jest ze świeżym koperkiem dodanym do gotowania. Idealnie nadaje się do sałatek, pasty i oczywiście do zjedzenia bezpośrednio po ugotowaniu 🙂

  5. Anita pisze:

    Ja zawsze robię go na parze. Tak samo wszystkie warzywa gotuję w garnku parowym. Bardziej intensywne smaki zostają w tym co się gotuje niż w wodzie. Mam wrażenie, że na parze też jest szybciej.

  6. natalia pisze:

    A czy zauważyliście, że np. nawet młody bób w upalny dzień ze straganiku po prostu jest gorszy niż ze sklepu, gdzie trzymano go w chłodni albo nawet na półce, ale nie na słońcu? Ilekroć kupię bób w ciepły dzień ze straganu, tyle razy mogę go od razu wyrzucić, bo jest suchy i niedobry.

    Ja gotuję mniej niż 8 min, ostatnio też skracam do 5-6, bo lubię nieco twardszy.

  7. tłumacz pisze:

    Dzięki za cenne i dokładne informacje!

  8. orka pisze:

    Fajnie, że wtrącasz wyjaśnienia dlaczego coś się robi. Np. tutaj, że dodajemy soli jak woda się zagotuje, bo dodanie do zimnej wydłuża czas potrzebny do zagotowania. Tego mi, osobie gotującej rzadko i z nikłą widzą, brakuje zawsze w przepisach.

  9. As pisze:

    3 minuty gotujesz ? To prawie na surowo. Bleh …

  10. Konrad pisze:

    Moim zdaniem te robaczki gotują się razem z bobem (ja lubie mięciutki, gotuje ok 20 minut) i raczej nie mają szkodliwego wplywu na nasz uklad trawienny/ organizm. Ale to moje zdanie tylko

  11. ksu pisze:

    Propozycja ?
    Ugotowany bób obieram ze skórki na maśle podsmażam pomidor czosnek gdy zrobi się papka dodaję bób bazylię kopru nie daje bo zawsze do gotowania wrzucam lodyge i jeszcze chwilę ok2min trzymam na patelni danie traktuje jako zastępstwo ziemniaków lub jak mam parcie zjadam sam?pozdro

  12. Ijon pisze:

    Robaczki w bobie to dodatkowa porcja białka za free , w czym problem ? . Jadacie owoce morza a brzydzicie się robaczkami ? .

  13. Dioska pisze:

    Polecam spróbować bob w formie pasty na kanapki – zblendowany bez skórek z dojrzałym awokado, ugotowanym ziemniakiem, odrobina jogurtu naturalnego, czosnkiem, sola i pieprzem do smaku. Ja jeszcze dodaje starty parmezan. Niebo!!! Pozdrawiam 🙂

  14. Anonimowy pisze:

    Właśnie gotuję bób. Po ugotowaniu przesmażę go na odrobinie oliwy z ząbkiem czosnku, aż skórka się zarumieni. Można posypać posiekaną pietruszką.
    Tak przygotowany, dla mnie jest najlepszy! I ta chrupiąca skórka …
    Przepis zapożyczony od Włochów.

  15. Anonimowy pisze:

    Uwielbiam bób, szczególnie jako przekąskę, posypuję go świeżo pokrojoną natką pietruszki ? niebo w gębie ?

  16. Anonimowy pisze:

    Edytko,
    Dzięki wielkie za ten pomysł z bobem w sałatkach 🙂 Ostatnio odkryłam bób na nowo i eksperymentalnie dodałam go trochę do sosu…spaghetti bolognese…i wyszło smacznie 🙂 Bób jest też z wielu względów bardzo zdrowy, ostatnio dowiedziałam się też (z Wikipedii), że podobno właśnie z bobu wyizolowano aminokwas – lewodopę, pomocny w walce z opóźnianiem rozwoju choroby Parkinsona, więc podwójnie cenna jest ta roślina.
    Współczuję Tobie Edytko takich ataków, jakiego dokonała pewna Magda w jednym z powyższych wpisów 🙁 Ja wyznaję zasadę, że takie ciekawe i inspirujące blogi, jak Twój, są do odwiedzania dla chętnych i nikt nikogo nie zmusza do ich czytania, więc po co te negatywne uwagi od tamtej czytelniczki?…
    Pozdrawiam!
    Też Magda, ale na szczęście nie tamta 😉 i podpiszę się dla odróżnienia moim nazwiskiem – Wilkowska 🙂

    • Madame Edith pisze:

      Magdo,
      serdecznie dziękuję za Twój komentarz i dodatkowe, jakże ciekawe i cenne informacje!

      Podzielam Twoją opinię i także uważam, że jak się komuś nie podoba mój blog, to po prostu nie powinien go czytać 🙂 Nie ma bloga, który pasowałby wszystkim, ale dzięki temu, że jest ich tak wiele, to sądzę, że w gąszczu internetu każdy może znaleźć jakiś odpowiedni dla siebie.

      Pozdrawiam wakacyjnie,
      E.

  17. Ania pisze:

    A pieczony bob, przeciez jest rewelacyjny ?! no i jest jeszcze suszony bob, szkoda ze o nim nie wspomniano. nie ma jednego slusznego sposobu, ale ty piszesz tak, jakby wlasnie twoj byl.

    • Madame Edith pisze:

      Aniu,
      Nie, bynajmniej nie twierdzę, że mój sposób jest najlepszy. Po prostu na blogu przedstawiam swoje ulubione przepisy i dania w wersjach, w jakich mi smakują. Jak widać z powyższych konentarzy i wpisów na Facebooku każdy ma własny patent na to warzywo. Ja dzielę się tu swoim. Zresztą napisałam wyżej, że każdy sposób jest dobry, bo najważniejsze, by bób nam po prostu smakował 🙂

      Z pozdrowieniami,
      E.

  18. Anonimowy pisze:

    a ja nie lubie bobu nie wiem czym ludzie sie zachwycaja ;p

  19. u mnie w domu bób gotuje się dość długo, w osolonej wodzie, a potem jem bez łupinek. Moja mama zawsze tak gotuje, lubi, kiedy jest miękki 😉 Bardzo ciekawy wpis, pozdrawiam

    • Madame Edith pisze:

      Beato,
      Bardzo dziękuję za Twój komentarz! To kolejny dowód na to, że nie ma jednego słusznego sposobu na przygotowanie bobu – każdy gotuje go inaczej i w inny sposób dokonuje konsumpcji. Najważniejsze jest, by smakowało 🙂

      Pozdrawiam ciepło,
      E.

  20. Anonimowy pisze:

    W skórce jest najwięcej smaku… Nigdy nie zrozumiem tych, którzy odrzucają najsmaczniejszą część potrawy (a być może i najzdrowszą, jak to bywa w warzywach). Po co? Pozdro i elo Karola

  21. Malgosia pisze:

    Sorry, z jakiegoś powodu wyszło podwójnie. Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam

  22. Malgosia pisze:

    Serdecznie pozdrawiam, jestem trochę zaskoczona tonem anonimowej Magdy. Wszystkie uwagi jakie sie ma , można przekazać w sposób, który nie rani innego człowieka. Może jest to brak kultury a może własne frustracje. Blog jest fajny, zdjęcia przepisów bardzo pomocne a inne 'bzdury' bardzo interesujące. Co mnie w innych blogach kulinarnych złości, korzystanie z przepisów innych bez podania źródła. Czego uciebie nie zauważyłam. Nie jest zbrodnią ugotować coś co jest świetneSerdecznie pozdrawiam, jestem trochę zaskoczona tonem anonimowej Magdy. Wszystkie uwagi jakie sie ma , można przekazać w sposób, który nie rani innego człowieka. Może jest to brak kultury a może własne frustracje. Blog jest fajny, zdjęcia przepisów bardzo pomocne a inne 'bzdury' bardzo interesujące. Co mnie w innych blogach kulinarnych złości, korzystanie z przepisów innych bez podania źródła. Czego uciebie nie zauważyłam. Nie jest zbrodnią ugotować coś co jest świetne ale nie należy się ubierać w cudze piórka, co jest dość nagminnym zjawiskiem na polskich blogach. Po prostu plagiat. Twój blog jest bardzo dobrze zrobiony- tak dalej! Tylko czasami płytkie komentarze twoich czytelniczek(czasami)

  23. Nulka pisze:

    bardzo lubię bób i zazwyczaj jem go ugotowany (nie obrany ze skórki) polany roztopionym masłem, kiedyś robiłam go z zasmażką śmietanową ale na dzień dzisiejszy wolę z masełkiem (lepiej wygląda 🙂 )

  24. Fav Cook pisze:

    Ja bardzo lubię bób! Chociaż kiedyś również nie byłam do niego przekonana. Zaskoczył mnie pierwszy komentarz, bo też nie miałam pojęcia, że te kroki, które niekiedy występują to larwy. Teraz wszystko będę dokładniej sprawdzała, chociaż takie "defekty" staram się omijać i po prostu sięgam po inne ziarenko. Zawsze bób gotuję w wodzie, nigdy na parze i nigdy też nie jadłam surowego. Nawet nie wiedziałam, że tak też go jedzą. Dla mnie chyba byłby wtedy za ciężki.

    Pozdrawiam 🙂

  25. Bardzo lubię bób, ale ciężko go toleruję niestety, więc jadam sporadycznie 🙁

    • Madame Edith pisze:

      Agnieszko,
      Sama jem go w dość małych ilościach. Np. nie odważyłabym się zjeść pół kilo na raz. Lubię go bardzo w sałatkach, gdzie jest jednym z dodatków – tak jedzony mi nie szkodzi i nie mam żadnych przykrych suktów ubocznych. Ale to oczywiście kwestia indywidualna – znam osoby, które zjadają na raz wielką miskę i na nic się nie skarżą 😉

      Serdecznie pozdrawiam,
      E.

  26. Asia W pisze:

    Edytko! Bardzo fajny wpis o bobie 🙂 Nie rozumiem dlaczego ludzie wypisują takie głupoty (nie czytając wpisu, chyba mają kompleksy) Ja też gotuję krótko bób 🙂 bardzo go lubię i tez nie wiedziałam o tych robaczkach 🙂 Pozdrawiam Cię Serdecznie 🙂

  27. Anonimowy pisze:

    Edyta, znów same bzdury! Naucz się wreszcie gotować i wrzucaj przepisy, a nie wpisy o niczym. Bób ma max. 70 kcal w 100 g, jest lekkostrawny, a gotowanie go przez 15-20 minut nie sprawi, że stanie się twardszy, a co najwyżej przeobrazi się w niejadalną breję. Na stary bób jest natomiast tylko jedna metoda – kosz na śmieci. Podawanie bobu z masłem i tartą bułą to masakra, ale skoro tak lubisz… Ręce opadają. Najśmieszniejsze jest to, że jak zwykle zblokujesz ten komentarz, ale może zyskasz chociaż materiał do przemyśleń. Pozdr. Magda

    • Madame Edith pisze:

      Magdo,
      Bardzo dziękuję za troskę, ale gotować umiem 🙂 Na blogu pojawiają się także takie wpisy "o niczym" jak to określiłaś. Blog nigdy nie był i nie jest blogiem stricte kulinarnym – pojawiają się na nim także inne posty, o jakie proszą Czytelnicy.

      Osobiście (jak napisałam wcześniej, ale jak widzę tego nie dotyczytałaś) bób gotuję 3 minuty. Niektórzy gotują dłużej – vide inne blogi, czy choćby powyższy komentarz Inspirowane Smakiem.

      "Stary bób" nie oznacza, że jest zleżały, a taki z końca sezonu, o grubszej skórce.

      Nie napisałam też, że jem go z masłem i tartą bułką, ale że można go tak podawać, bo wiele osób tak właśnie lubi. Podobnie jak niektórzy sypią go obficie koperkiem. To kwestia gustu – sama najbardziej go lubię w sałatkach.

      Życzę Ci dobrego dnia,
      E.

    • andzinka pisze:

      Właśnie Madame!
      Ja na przykład, śledzę Twojego bloga tylko po to, żeby udowodnić Ci, że nie potrafisz gotować; raz na jakiś czas przygotowuje przepisy wg Twoich wskazówek i tylko czekam aż coś mi nie wyjdzie, a wtedy cała blogosfera dowie się jakie wierutne kłamstwa tu opisujesz! Niestety, do tej pory wszystko udaje się doskonale, o zgrozo jest przepyszne, a blog szalenie ciekawy. Co więcej, z kubkiem kawy przeglądam go już od godziny zajadając się idealnie ugotowanym, według Twoich wskazówek, bobem!

      P.S
      A do tego Madame bezczelnie bierzesz udział w konkursach wystawiając fenomenalne ciasta, które zapewne będę musiała później jeść w kawiarniach ze znajomymi!

      😉

      Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie

    • Madame Edith pisze:

      Andzinko,

      Haha, uśmiałam się 🙂
      Wielkie dzięki za Twój komentarz!

      Pozdrawiam bardzo ciepło
      E.

  28. Kinga Łucja pisze:

    Bardzo ciekawy wpis. :)))

    Pozdrawiam

    nutkaciszy.blogspot.com
    truskawkowa-fiesta.blogspot.com

  29. Uwielbiam bób, jestem w stanie jeść go w sezonie codziennie. Mój sposób to zalewanie bobu wrzącą wodą i następnie gotowanie przez około 20-25 minut (lubię, gdy bób jest miękki). Ale na co chciałam zwrócić uwagę – im późniejszy sezon, tym więcej bób zawiera w sobie robaczków. Nie każdy o tym wie, niektórzy to celowo ignorują bo nie zważają na takie "drobiazgi" ale ja nie byłabym w stanie zjeść bobu z robakami dlatego każdy przed gotowaniem przeglądam i odkrawam te kawałki fasolek, na których widzę kropki (tak jak kropki na dwóch fasolkach na Twoim pierwszym zdjęciu odcedzonego bobu). Co prawda wydłuża to czas przygotowania bobu, ale nie umiałabym go zjeść wiedząc, że mogę trafić na larwę.

    • Madame Edith pisze:

      Inspirowane Smakiem,
      bardzo dziękuję za Twój komentarz – o larwach w późniejszym sezonie nie miałam pojęcia!
      I powiem szczerze, że tę kropkę na moim bobie zignorowałam, bo uznałam, że to taki defekt na powierzchni łupiny – nawet nie podejrzewałam, że to może być larwa…
      Zawsze obieram bób przed zjedzeniem, więc na szczęście wiem co czai się w środku 🙂

      Bardzo Ci dziękuję za komentarz. Następnym razem gotując będę się miała na baczności i przejrzę fasolki.

      Moc pozdrowień,
      E.

    • Anonimowy pisze:

      Smakują jak kurczak!

    • Betelgeuse B pisze:

      im wiecej dziurek (robaczkow) tym zdrowszy 🙂 jak ktos stosuje opryski to tych dzirek nie ma w ogole 😛 Wiem co mowie mialam kiedys dostep do dzialki gdzie byl sadzony bob:D bez oprysow prawie kazdy mial robaki…ale duzo osob wolalo kupic taki wlasnie (bo jest ekologiczny) niz naszpikowany chemia 😀 dziwne ze ludzi nie brzydzi mieso a brzydza robaczki….przeciez rozpruta krowa z podcietym gardlem w ubojni jakos nie napawa mnie wiekszym apetytem od robactwa 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Jak gotować bób?

Czas przygotwania:

@MadameEdith on Instagram