fbpx

Kawa po turecku

20 września 2015
kawa po turecku

Kawa po turecku do niedawna kojarzyła mi się z „zalewajką” – ulubioną kawą mojej Mamy. Jakże mylne było to skojarzenie! Prawdziwą kawę po turecku, w dodatku parzoną przez Turka z krwi i kości, poznałam paradoksalnie na … Węgrzech. W ubiegłym roku, koło zamku w Egerze, otworzyła się turecka kawiarnio-restauracja. Oferuje ona m.in. tureckie jedzenie, desery oraz oczywiście niefiltrowaną kawę parzoną w tradycyjny sposób. W dzisiejszym wpisie odtwarzam jej niesamowity aromat i podaję Wam dokładny przepis na ten turecki specjał.

Egri Pasa Sátra – tymczasowa turecka kawiarnio-restauracja w Egerze

Ale zanim przejdę do receptury, chciałabym Wam opowiedzieć o namiocie, który od roku jest nową atrakcją w Egerze i będzie nią jeszcze przez 2 lata. Namiot zlokalizowany jest przy wysokiej na kilkadziesiąt merów ścianie zamku. Dookoła poustawianych jest wiele tradycyjnych niskich siedzeń oraz stolików. Do środka wchodzi się po zdjęciu butów (alternatywnie można założyć foliowe ochraniacze na obuwie).

Egri Pasa Sátra

Wnętrze namiotu jest kapitalne! Robi oszałamiające wrażenie. Wszystkie sprzęty w kawiarni wykonane są z lśniącej miedzi. Na podłodze leżą wzorzyste dywany, a na wieszakach wiszą tureckie stroje z epoki, w które można się śmiało przebierać i robić sobie zdjęcia. Istny raj dla dzieci – tych małych, jak i większych 😉 Fenomenalny jest też sufit, o ile w ogóle można tak nazwać bogato zdobiony materiał, który przymocowany jest pod dachem lekko spiczastego namiotu.

Egri Pasa Sátra

Do tureckiej kawiarni trafiliśmy dzięki przewodniczce Zuzannie Sánta, która z ramienia Węgierskiej Organizacji Turystycznej (dziękujemy!) zaopiekowała się nami jednego popołudnia i służyła cennym wsparciem w poznawaniu nieznanych dotąd miejsc w Egerze.

Egri Pasa Sátra

Przyszliśmy tu w przerwie między zwiedzaniem miasta i zamówiliśmy nic innego jak tylko kawę po turecku. Miły barista (mam nadzieję, że Pan Turek nie obrazi się za to trywialne określenie) dokładnie pokazał nam na czym polega przygotowanie kawy po turecku. Przyznam, że musieliśmy na nią czekać dość długo, bo proces jej przygotowania składa się z kilku etapów.

kawa po turecku
Kawa po turecku w Egri Pasa Sátra przygotowywana jest w piecyku z saharyjskim piaskiem

Wszystko zaczęło się od pytania czy chcemy kawę z cukrem czy bez. W tak upalny dzień (ponad 35 st. C) wybraliśmy wersję bezcukrową. Za to pytanie o kardamon było czysta formalnością, bo cała nasza trójka zgodnie stwierdziła, że kardamon musi być!

Wyposażenie kawiarni w Egri Pasa Sátra

Parzenie kawy okazało się nie lada sztuką, ale przygotowana w ten sposób kawa smakowała oszałamiająco.

kawa po turecku
Kawa po turecku w Egri Pasa Sátra
kawa po turecku
Kawa po turecku w Egri Pasa Sátra

Równie szałowo prezentowała się gotowa do podania: dostaliśmy do niej specjalny stojak, małe kubeczki z pokrywką oraz szklaneczki z wodą. Chciałabym mieć takie piękne naczynka w domu. Parzyłabym kawę do sobotnich lub niedzielnych śniadań 🙂

kawa po turecku
Kawa po turecku w Egri Pasa Sátra
kawa po turecku
Kawa po turecku w Egri Pasa Sátra
kawa po turecku
Kawa po turecku w Egri Pasa Sátra
Egri Pasa Sátra o zachodzie słońca

Kawa po turecku – przepis:

/na 1 porcję/

  • ok. 80-100 ml wody
  • 2 czubate łyżeczki drobno mielonej kawy
  • 1 łyżeczka cukru (opcjonalnie)
  • 2 ziarna kardamonu

Kawa po turecku – przepis:

Do małego garnuszka lub imbryka (po turecku tzw. „cezve”) wlewamy wodę i dodajemy kawę, opcjonalnie cukier oraz ziarna kardamonu. Stawiamy na gazie.

Moja uwaga:
mój imbryk nie nadaje się na kuchnię indukcyjną, więc korzystam ze sposobu gotowania w płaskim garnku wypełnionym piaskiem – co prawda nie saharyjskim, a bałtyckim, ale zawsze piasek to piasek 😉

kawa po turecku

Piasek od czasu do czasu mieszamy i obsypujemy nim garnuszek.
Kiedy kawa zaczyna wrzeć od razu zdejmujemy z ognia i zbieramy piankę przekładając ją do filiżanki / szklaneczki.

kawa po turecku

Proces zagotowania kawy i zbierania pianki powtarzamy jeszcze dwa razy.
Kawę gotujemy aż trzy razy dla głębszego smaku i uzyskania większej mocy naparu.

kawa po turecku

 

Kawa po turecku – podanie:

Po trzecim zagotowania wyławiamy kardamon, a kawę przelewamy częściowo do szklanki (jeśli do naczynia dodamy odrobinę zimnej wody, wówczas drobne ziarenka kawy opadną na dno). Resztę zostawiamy w imbryku i dolewamy w trakcie picia.

Do kawy można podać wodę oraz turecką baklavę lub inny słodki przysmak. Spróbujcie kawy parzonej w ten sposób – smakuje zupełnie inaczej od tradycyjnego espresso. Nie dodawajcie do niej mleka.

Więcej kawowych przepisów znajdziecie w sekcji KAWA.

Smacznego!
E.
Follow Madame Edith on Instagram

kawa po turecku

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 5 / 5. Liczba głosów: 1

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

11 odpowiedzi na “Kawa po turecku”

  1. Izabela pisze:

    Pani Edyto, czy Pan Turek nie chciałby otworzyć w Warszawie takiej kawiarni? Pewnie Pani pytała.

    • Madame Edith pisze:

      Iza, akurat o to nie pytałam 🙂 Bardziej interesował mnie sam przepis. Nie wiem czy u nas taka kawa cieszyłaby się powodzeniem w obecnej sytuacji politycznej…

  2. Wiesia pisze:

    Madame,
    kupiłam dziś ten tygielek na jarmarku Dominikańskim od turka:)
    pytanie, czy ta pianka którą zbieramy nie zawiera fusów?
    czy kawa musi być zmielona na taki miał, czy może być grubiej?
    czy cukier dodajemy do gotującej się kawy, czy do kubeczka?

    • Madame Edith pisze:

      Wiesiu,
      kawa powinna być zmielona bardzo drobno, choć to oczywiście kwestia indywidualnych preferencji i można popróbować jej w różnych odsłonach. Pianka zawiera dosłownie śladowe ilości kawy – jest to praktycznie niewyczuwalne 🙂 Cukier można dodać razem z przyprawami na samym początku. Można też dosłodzić po zaparzeniu – wg uznania.
      Serdeczności!
      E.

  3. Maciej pisze:

    Myślę Edytko, że temat o węgierskim świniobiciu i wędlinach z mangalicy byłby niezwykle ciekawy na posta. Oczywiście nie przypadłby do gustu wszystkim ( no ale jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim …),
    Z węgierskich produktów polecam sok gruszkowy SIO, pastę pörkölt i (chociaż kontrowersyjne ze względu na zapach) marynowane arbuzy.

  4. Lech pisze:

    Edytko, dobrze że piszesz o Węgrzech. W Lublinie otworzono niedawno pierwszy węgierski sklep ( prowadzi go polsko-węgierska rodzina, dla ścisłości: przy targu na Wileńskiej). Dowiedziałem się o nim od brata i przy pierwszej nadarzającej się okazji postanowiłem zrobić tam zakupy 🙂
    A teraz anegdota w związku z tym wydarzeniem : zauważyłem, że wszystkie towary są oryginalne , z Węgier, włącznie ze szczypiorkiem. "Więc ściemy nie ma" pomyślałem.
    Właściciel miły i genialnie zorientowany w ungarikach 🙂
    Pytam : czy macie słoninę mangalica ? No teraz nie mamy ale jadę właśnie na Węgry to Panu przywiozę i zarezerwuję – odparł sprzedawca( wspomnę, że jest to ingrediencja niezbędna do prawdziwego węgierskiego kociołka , gulasz czy paprykarz – wszystko jedno).
    Za tydzień słoninka czekała, wziąłem trochę 20 dkg no bo ileż można ?
    Po kolejnym tygodniu wchodzę do sklepu a sprzedawca ( nie piszę facet bo to bardzo miły człowiek, więc szacun ) "Proszę Pana nie mogę uwierzyć, cała słonina sprzedana i jeszcze trzy takie kawałki " " No widzi Pan, mówię, wiedziałem bo gdzie taką słonionę dostać jak nie na Węgrzech" 🙂 🙂

    Swoje jednak wiem: Lublin to miasto, gdzie jest duża emigracja ukraińska ( a i Polacy nie pogardzają). Gdzie Ukraińcy mają sobie kupić tak wspaniałe sało tutaj ? No gdzie ? 🙂

    • Madame Edith pisze:

      Leszku,
      bardzo ciekawa historia! Fantastycznie, że w Lublinie jest taki sklep. W Warszawie jest kilka małych sklepów węgierskich (prowadzonych przy restauracjach), ale nigdy nie korzystałam z ich oferty. Zawsze w kuchni mam spory zapas wszelkiej maści past paprykowych i rozmaitych węgierskich przypraw, bo po prostu często odwiedzam ten kraj i wszystko kupuję na miejscu.
      Ale z tą słoniną to mnie bardzo zaciekawiłeś! Przywiozłam ostatnio świetny przepis na zupę gulaszową i mam zamiar ją zrobić, więc może też przy najbliższej wizycie w Lublinie zaopatrzę się w taką słoninę, by dodać odrobinę do tej zupy 😉

      Serdecznie Cię pozdrawiam
      E.

  5. gin pisze:

    Nie umiem pić kawy z fusami, to największa kara dla mnie 😉

  6. Vela pisze:

    Jestem absolutnie miłośniczką kawy więc marzy mi się taka prawdziwa, oryginalna zaparzona w odpowiedni sposób. 🙂

  7. Anna pisze:

    Na świecie mamy bardzo wielu wielbicieli kawy. Dobrej kawy wiele osób szuka. Przepis z kardamonem warty spróbowania!

  8. Przyznam szczerze, ze mi też kawa po turecku kojarzyła się z "zalewajką" 🙂 Oryginalny turecki sposób wydaje mi się dość skomplikowany i czasochłonny, ale chętnie wypróbuję jak smakuje tak przygotowana kawa 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Kawa po turecku

Czas przygotwania:

@MadameEdith on Instagram