Kukuła Healthy Food – test diety pudełkowej

Jeśli oglądacie moje Stories na Instagramie, to wiecie, że niedawno skończyłam 10-dniowy test diety pudełkowej. Wybrałam wersję dedykowaną osobom z chorą tarczycą. Żeby nie było wątpliwości dietę tę wybrałam i opłaciłam sama, nie jest to element żadnej współpracy. Jest to pierwszy z serii testów, które mam zamiar przeprowadzić, by potem zebrać to wszystko w jednym wpisie.

Będę skupiała się na dietach tarczycowych, ale jak już zdążyłam się przekonać, niektóre dania danego dnia występują także w innych wariantach pudełek.
Uwaga: wszystkie zdjęcia dań starałam się robić na tym samym zestawie naczyń, by było widać wielkość porcji.

Dlaczego zdecydowałam się na test diety pudełkowej?
Z kilku powodów:
- chciałam na własnej skórze przetestować te słynne pudełka i zobaczyć o co w tym wszystkim chodzi
- byłam na finiszu pisania książki i nie miałam czasu należycie zadbać o przygotowywanie swojego jedzenia (często jem zupełnie inne dania niż Monsieur czy Mały Monsieur), więc pomyślałam, że to dobry moment na taki test
- szukałam inspiracji do nowych dań i produktów, które mogłabym jeść przestrzegając zasad, którymi rządzi się dieta tarczycowa (od 12 lat mam zdiagnowowaną chorobę Hashimoto i co rusz mój endokrynolog podrzuca mi jakieś nowe doniesienia na ten temat, które chętnie testuję).

Dlaczego wybrałam catering Kukuła Healthy Food?
Bo jako jedna z niewielu firm ma w swojej ofercie specjalną dietę ułożoną pod kątem chorób tarczycy i mają dość dobre opinie w sieci. Nie chciałam testować mało znanych marek. Niebawem sięgnę po kolejne, też popularne pudełka. Nie chcę sprawdzać na własnej skórze, które dopiero co pojawiły się na rynku. Wybieram tylko te, które są według mnie godne zaufania, mają dobre opinie i np. ktoś ze znajomych z nich korzystał i mi je polecił.

Kukuła Healthy Food – ogólne założenia
Przede wszystkim zacznę od tego, że w tym cateringu jest tylko jedna opcja diety na tarczycę – 1500 kcal. Jest to więc propozycja raczej tylko dla kobiet niż dla facetów, ale też i kobiety mają zdecydowanie częściej problemy z tym organem.
Dieta tarczycowa w przypadku tego cateringu opiera się na wykluczeniu produktów z laktozą i glutenem. I powiem szczerze, że uważam to za bardzo duży minus.

Uważam, że jest to przestarzałe podejście do tematu. Kilka lat temu faktycznie był taki trend, że endokrynolodzy proponowali chorym na Hashimoto przejście na dietę bezglutenową. I nawet mój lekarz mi to zasugerował i ja się zgodziłam. Po 3 miesiącach nie było żadnego efektu, więc wspólnie doszliśmy do wniosku, że nie ma co się na siłę uszczęśliwiać dietą bezglutenową, gdy nie ma się stwierdzonej celiakii.
Potem potwierdziły to badania i obecnie stanowisko jest jasne: osoby bez zdiagnozowanej celiakii, które chorują na tarczycę, nie powinny być na diecie bezglutenowej.
„(…) chorobie Hashimoto często towarzyszą niedobory m.in. białka, witamin antyoksydacyjnych A, C, E, witamin z grupy B, jak również składników mineralnych (selenu, magnezu, cynku, chromu). Z drugiej strony, długotrwałe stosowanie diety bezglutenowej, podobnie jak innych diet eliminacyjnych, w przypadku złego zbilansowania również wiąże się z ryzykiem powstania niedoborów pokarmowych. Ponadto, eliminacja gluten u osób bez wskazań medycznych może mieć niekorzystne następstwa zdrowotne, takie jak hiperglikemia, hiperlipidemia, choroba niedokrwienna serca. Dlatego wprowadzenie diety bezglutenowej należy traktować z dużą ostrożnością i stosować ją wyłącznie u osób ze zdiagnozowaną celiakią lub inną formą nadwrażliwości na gluten.” Więcej o tym przeczytacie m.in. na stronie Instytutu Żywności i Żywienia.

Pamiętać bowiem trzeba, że dieta bezglutenowa jest uboższa w składniki mineralne. U osób ją stosujących często występuje niedobór witaminy A, E, witamin z grupy B czy żelaza, które naturalnie występują w zbożach. Możecie o tym poczytać w wielu książkach czy artykułach opisujących dietę bezglutenową. Każda dieta eliminacyjna niesie za sobą pewne konsekwencje i nie można o tym zapominać.

Kukuła Healthy Food – ogólne uwagi do posiłków
Każdy dzień składał się z 5 posiłków, co było fajne. Tak też staram się jeść na co dzień. Posiłki były pakowane w pudełka (o samych opakowaniach napiszę jeszcze dalej), które można odgrzewać w mikrofalówce. Osobiście wszystkie na ciepło odgrzewałam na patelni (bez dodatku tłuszczu, tylko co najwyżej wody) lub po prostu w garnku. Nie korzystam bowiem z mikrofali.
Posiłki były generalnie urozmaicone i przez 10 dni żadne danie się nie powtórzyło. Część rzeczy była bardzo smaczna, ale na tych 10 dni, czyli 50 posiłków, były 3, których nie byłam w stanie zjeść, bo były po prostu niesmaczne lub potwornie słodkie.

Słodkie dania lub dodatki jak sosy były przeważnie bardzo, bardzo słodkie. Podejrzewam, że były słodzone jakimiś alternatywami, a nie cukrem, bo często miały też specyficzny posmak. Nie używam stewii, ksylitolu czy erytrolu w swojej kuchni, więc trudno mi stwierdzić co to mogło być. W każdym razie było tego za dużo.
Wydaje mi się, że człowiek po dłuższym czasie na takiej diecie może po prostu przyzwyczaić się do bardzo wysokiego progu słodkości i gdy już sam zacznie gotować i będzie używał zwykłego cukru, to może po prostu przesadzać z jego ilością, co może być niezdrowe. Nie po to od kilkunastu lat zmniejszam ilość cukru i soli w swojej diecie, by potem używać niesłuchanej ilości słodzików.

Kolejnym minusem było pieczywo, które było po prostu niesmaczne. Suche, mało słone.
Słabą stroną są też oczywiście opakowania – są plastikowe. Za pudełka bio trzeba dopłacić 5 zł za dzień, co przy koszcie 72 zł/dzień jest dodatkowym, niemałym wydatkiem. A i tak nie wyeliminuje się folii, którą są zgrzewane pojemniki, więc jest to takie połowiczne rozwiązanie. Uważam, że przy takiej cenie za dzień opakowania bio powinny być standardem, a firma nie powinna przerzucać tego na klienta.
W końcu normalne opakowanie też kosztuje, a te bio są ok. 2-krotnie droższe i zamiast 57 groszy kosztują np. 1,2 PLN (opakowanie trójdzielne – najdroższe, jakie występuje w cateringu).

Największym minusem było dla mnie to, że dieta nie promowała produktów o niskim bądź średnim indeksie glikemicznym, co jest aktualnie zalecane chorym na tarczycę.
Dodatkowo często pojawiały się warzywa krzyżowe, które są uważane za te wzmagające stany zapalne tarczycy (np. brokuł, kalafior). Zdarzało się, że kalafior występował dzień po dniu i nawet w 3 posiłkach na 10 w ciągu dwóch dni.
Często też w ciągu jednego dnia dwa razy występowała kwinoa lub kasza gryczana wraz z gryczanym chlebem.

Słabe było też to, że sosy do sałatek, ryb czy mięs były w ilościach śladowych.
Na plus zaliczam dużą liczbę dań z rybami i do tego różnymi. W ciągu 10 dni w menu był zarówno halibut, łosoś, tuńczyk, pstrąg, brotola czy polędwica z dorsza. Bardzo lubię ryby, więc dla mnie było to super!
Spora liczba dań zawierała śródziemnomorskie składniki i była doprawiona na tę nutę. Uznaję je za zdecydowanie najsmaczniejsze pozycje w menu. Najmniej odpowiadały mi wszelkie wynalazki bezlaktozowe jak pseudo puddingi, jgurty, dziwne ciasta – były zbyt przekombinowane.

Kukuła Healthy Food – jak wyglądały posiłki i jakie było menu?
Przykładowy dzień:

Śniadanie
Pasta paprykowa z warzywami i pieczywem bezglutenowym (gryczanym) – chleb nie w moim guście, pasta mogłaby być lepiej doprawiona – ostrzejsza

Drugie śniadanie
Sałatka Cezar – dobra, choć bez sosu (przykleił się do pudełka), orzechy laskowe musiałam wyrzucić, bo mam na nie nietolerancję

Obiad
Brotola ze szpinakowym gnocchi i puree z marchewki – pyszny obiad, ale gnocchi i gotowana marchewka mają wysoki IG

Podwieczorek
Bezlaktozowy pudding migdałowy z orzechami makadamia. Był ultra słodki, aż trudno go zjeść, słodzonymi ogromną ilością jakichś słodzików, co czuć, bo miał dziwny posmak

Kolacja
Bamia – gulasz z Okrą i pieczywo bezglutenowe (oparte na kaszy i ziarnach) – gulasz bardzo smaczny, pieczywo bez smaku, choć lepsze niż na śniadanie

Pokażę Wam też kilka dań, które bardzo mi smakowały:








…oraz te, których nie zjadłam:



Kukuła Healthy Food – podsumowanie, czy wybrałabym raz jeszcze ten catering?
Kukuła Healthy Food oferuje urozmaicone dania, ale oczywiście chyba nie ma osoby, której wszystkie posiłki odpowiadałyby w 100%. To jest oczywisty minus takich gotowych zestawów. Choć obecnie są już cateringi, w których można wybierać konkretne dania na każdy dzień. Być może z biegiem czasu pójdzie to w tym kierunku i rynek cateringów się rozwinie.
Nie wybrałabym ponownie tej firmy, gdyż nie dopowiada mi narzucanie z góry diety bezglutenowej. Wolałabym, by dieta zawierała normalne zboża, a jednocześnie była oparta o dania o niskim ładunku glikemicznym.
Moim kolejnym wyborem będzie catering, który deklaruje, że w diecie przestrzega niskiego IG. Zobaczymy czym zakończy się ten test.
Jak już sprawdzę wszystkie firmy, które oferują diety na tarczyce, bo przygotuję dla Was wpis z podsumowaniem. Sama jestem ciekawa czy któreś pudełka spełnią moje oczekiwania w 100%.
Do przeczytania,
E.
Podobne wpisy
Komentarze

Kukuła Healthy Food – test diety pudełkowej
Czas przygotwania:
Dodaj komentarz