Kuloodporna kawa, czyli Bulletproof Coffee, to napój wymyślony przez amerykańskiego blogera David’a Asprey’a. Świat usłyszał o niej po raz pierwszy w 2009 roku, gdy David opublikował przepis na swojej stronie. Potem z kawy postanowił zrobić interes życia i zaczął ją sprzedawać. Kawa kuloodporna to nic innego jak kawa z dodatkiem tłuszczu – masła i innego tłuszczu np. oleju kokosowego. Smakuje zadziwiająco dobrze. Zupełnie nie spodziewałam się takiego smaku, ale w końcu tłuszcz jest nośnikiem smaku, więc może nie powinnam się dziwić, że kawa z nim jest bardzo smaczna.
David Asprey wymyślił napój po podróży do Tybetu, gdzie pił herbatę z masłem robionym z mleka jaków. Kawa ta w założeniu poprawia funkcjonowanie mózgu oraz sprzyja odchudzaniu. A wiadomo: co sprzyja odchudzaniu w Stanach, z miejsca staje się wielkim hitem. Naukowcy jednak nie potwierdzają tych właściwości i mają do nich chłodny stosunek.
Wg pomysłodawcy kuloodporna kawa powinna być przygotowywana na bazie „ulepszonych” ziaren arabiki, które mają niski poziom mykotoksyn i są oczywiście dostępne tylko i wyłącznie w jego sklepie. Ten punkt jest także dyskusyjny, bowiem technika produkcji kawy jest na tyle zaawansowana, że producenci kawy dobrze radzą sobie z usuwaniem tych niepożądanych substancji z ziaren kawy.
Mimo pewnych wątpliwości, pomysł na biznes jak dotąd jednak zdaje się działać. A kawa z dodatkiem tłuszczu, co by o niej nie mówić, jest naprawdę smaczna. Zresztą, trzeba pamiętać, że taki sposób podania kawy jest tradycyjnie spotykany w różnych częściach świata jak Tybet, Nepal, Etiopia, Vietnam czy Singapur. Tak podana kawa ma różne właściwości: może dostarczać dodatkowych kalorii w ostrym klimacie lub poprawiać smak napoju. Jest też jeden pewnik: taka kawa jest bardzo sycąca i faktycznie długo po niej nie chce się jeść. Spróbujcie i oceńcie sami! Moją wersję znajdziecie poniżej.
Kuloodporna kawa – składniki:
/na 2 porcje/
- 120 ml mocnej kawy
- 1-2 łyżeczki masła
- 1-2 łyżeczki oleju kokosowego
- 2 łyżeczki oryginalnej, dobrej jakościowo, chałwy
- 200 ml mleka 2% lub 3,2%*
- 2 szczypty cynamonu
* Do kuloodpornej kawy powinno się używać mleka od krów, które „jedzą trawę” – ponoć ma to duże znaczenie, tak przynajmniej twierdzi David Asprey. Sądzę jednak, że w wersji wegańskiej można użyć każdego mleka roślinnego lub przygotować kawę na bazie słabszej kawy np. z ekspresu przelewowego bez dodatku mleka.
Kuloodporna kawa – przepis:
Zaparzamy kawę. Podgrzewamy mleko. Wszystkie składniki wlewamy do blendera. Miksujemy 20-30 sekund, by pojawiła się pianka. Przelewamy do szklanek. Możemy udekorować spienionym mlekiem.
Moja uwaga:
kawę trzeba koniecznie zblendować, by tłuszcz dobrze się w niej rozprowadził. Nie wystarczy dodać masło/olej kokosowy do kawy i zamieszać. Proponuję na początku zrobić kawę z 1 łyżeczką masła i 1 oleju kokosowego.
Kawę możecie przygotować także bez dodatku mleka np. na bazie kawy z chemexa lub ekspresu przelewowego. Ważne, by na 1 porcję przypadły co najmniej 2 łyżeczki tłuszczu. Z czasem można zwiększać zawartość tłuszczu w jednej porcji, ale na pierwszy raz taka kawa i tak Was zaskoczy. Mam nadzieję, że tak jak nas, bardzo pozytywnie.
Naturalnie nie można z nią przesadzać, bo nie zastępuje ona pełnowartościowego posiłku. Dodatkowo tłuszcze zawarte w maśle czy oleju są głównie nasycone, co nie jest specjalnie dobre dla naszego organizmu. Warto więc w jej spożyciu, jak i we wszystkim, zachować umiar.
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
16 odpowiedzi na “Kuloodporna kawa – bulletproof coffee”
Dodaj komentarz

Kuloodporna kawa – bulletproof coffee
Czas przygotwania:
A ja uwielbiam kawusie ze śmietanką 30% -to chyba podobny smak jak z masłem,czy nie?
Myślę, że będzie zbliżony.
Właśnie ją zrobiłam, abo raczej wariację na ten temat 😉 Zamieniłam masło zwykłe na orzechowe (oczywiście bez dodatków), chałwę na tahini i dodałam mleko ryżowe waniliowe i powiem, smakuje doskonale. Przypuszczam zatem, że z chałwą smakowałoby obłędnie 🙂 Tłuszcz nie jest zbyt wyczuwalny, a przyznam, że zwykle pijam kawę czarną.
Hej, szukałam jakiegoś sprawdzonego zamiennika, na tę wersję powiedzmy oryginalnej kuloodpornej kawy i teraz mam – do wypróbowania. Za chałwą nie przepadam, ale jestem w stanie się przemóc, żeby sprawdzić jaki smakowity to da efekt. * dodajesz, że ważne jest mleko od krówek, które jedzą trawę, a ja czytałam, że równie ważne jest masło, którego się dodaje, czyli tu nacisk na to od krówek jedzących trawę 😉 ot taka moja uwaga, przeczytana w sieci. A co do badań – przeprowadzonych na pewnej grupie ludzi – PEWNEJ – nie wszystkich 😉 Co chwilę ktoś coś publikuje o kawie, herbacie takiej czy innej, jak wiatr zawieja, na co jest większy popyt to na to idzie nacisk, że be albo dobre 😉 Nie neguję, nie chcę nikogo obrazić, wyrażam tylko swoje zdanie 😉 Żyjemy w takich a nie innych czasach i tak na prawdę to wszystko nam już chyba szkodzi 😀
Oj tak, trudno się nie zgodzić! W każdym razie bardzo polecam tę kawę. Sama byłam zaskoczona jakie daje uczucie sytości i jak bardzo rozgrzewa.
Właśnie ją konsumuje – faktycznie niezła 🙂 Już wiem, że będę jej fanką. Dzięki za przepis, udostępniam dalej i reklamuję!
Super! Bardzo się cieszę, że Ci posmakowała 🙂
Inna, ale dobra 🙂 dzięki za przepis 🙂 pozdrawiam
Jak ja kocham kawę 🙂
Muszę spróbować <3
Próbowałam i mi również smakuje 😉 Ale niedawno natknęłam się na artykuł amerykańskiego stowarzyszenia kardiologicznego (teraz nie mogłam go odnaleźć, bo chciałam załączyć link 🙁 ), gdzie napisane było iż stwierdzono u osób regularnie pijących tę kawę zwiększony poziom złego cholesterolu w porównaniu do wyników przed badaniem. Ogólnie rzecz biorąc wielu lekarzy i dietetyków mówi o niej negatywnie, więc na pewno trzeba uważać aby z nią nie przesadzać 😉
Ooo to bardzo ciekawe! Dziękuję za informację. Spostrzeżenie lekarzy wydaje się być bardzo trafione i sensowne.
Serdecznie pozdrawiam!
E.
Taką kawę piją głównie sportowcy (karki :p) raz na jakiś czas podczas dni, kiedy nie jedzą białka a muszą z czegoś czerpać energię. Myślę, że raz na jakiś czas przy dobrze zbilansowanej diecie, zdrowemu człowiekowi nic złego z poziomem cholesterolu po takiej kawie się nie stanie. 🙂
Nie słyszałam o niej, ciekawe 🙂
Cześć Edith, jakoś „nie czuję” tej tłuszczowej kawy, chyba wolę zdrowe tłuszcze w innej postaci 🙂
Ale powiedz mi, gdzie kupujesz chałwę?
Udanej niedzieli!
Aniu,
chałwa to w tym przypadku raczej dodatek smakowy – można ją pominąć 😉
Chodziło mi o to, by nie kupować byle jakiej chałwy. Np. ostatnio widziałam chałwę w „sklepie z owadem” i ma ona fatalny skład bazujący na oleju palmowym.
Chałwę waniliową lub pistacjową (moje ulubione) kupuję w sklepie z artykułami tureckimi.
Udanej niedzieli!
E.
Dzięki za cynk, mam w domu chałwożercę, więc szukam dobrego źródła, bo tak jak powiedziałaś – sklepowe chałwy to masakra.