Makaron z truskawkami – wspomnienie dzieciństwa
Makaron z truskawkami to jedno z tych dań, które jako mała dziewczynka kojarzyłam z dobiegającym końca rokiem szkolnym i jednocześnie początkiem wakacji. Było to jeden przysmaków, które w sezonie na truskawki mogłabym jeść na okrągło. Pamiętam, jak kiedyś pod koniec maja odwiedziłam moją koleżankę z podstawówki. Była to jeszcze bardzo wstępna faza sezonu na truskawki, a jej mama przygotowała nam na obiad właśnie to danie. Truskawki jedzone pierwszy raz w sezonie zawsze smakują dobrze. Nawet jak są jeszcze nie do końca dojrzałe i jeszcze nie za bardzo słodkie. Nigdy nie zapomnę jaka to była radość jeść te kluski z truskawkami i śmietaną!
Wróciłam do domu i opowiedziałam mojej mamie o tym co jadłam. Była zaskoczona, że truskawki pojawiły się już na naszym rynku. Ale kolejnego dnia poszła po zakupy i zrobiła mi to danie w domu. I znowu taka radość! To był bez wątpienia mój ulubiony obiad z dzieciństwa, zwiastujący wakacje, wolność i odpoczynek. Teraz makaron z truskawkami robię raczej sporadycznie. To takie moje „comfort food” na lato. Poprawia humor i dodaje energii. Jednak nie robię go już na śmietanie, bo w pewnym wieku jednak trzeba zacząć liczyć kalorie 😉 Do sosu dodaję jogurt naturalny oraz dla podkreślenia smaku kilka listków mięty, która bardzo przyjemnie orzeźwia. W zależności od rodzaju truskawek czasami dodaję 1-2 łyżeczki cukru na porcję lub też zupełnie pomijam ten dodatek, gdy truskawki są wystarczająco słodkie.
Makaron z truskawkami – składniki:
/na 2 porcje/
- ugotowany makaron (używam 400 g świeżego makaronu lub ok. 160 g makaronu suchego – najbardziej w tym przypadku lubię tagliatelle)
- 400 g truskawek + kilka do podania
- 100-200 g jogurtu naturalnego, gęstego (lub śmietany kremówki)
- 10 listków mięty
- opcjonalnie 1-2 łyżki cukru, trochę miodu, syropu klonowego, ksylitolu lub innego słodzika
Makaron z truskawkami – przepis:
Makaron gotujemy wg instrukcji z opakowania w nieosolonej wodzie. Odcedzamy, przepłukujemy zimną wodą i odstawiamy na bok na durszlaku.
W blenderze miksujemy umyte i odszypułkowane truskawki z listkami mięty oraz jogurtem / śmietaną kremówką. Na początku proponuję dać 100 g jogurtu/kremówki i potem ewentualnie dodać więcej. Sprawdzamy smak i ewentualnie dosładzamy.
Ostudzony makaron wykładamy na talerze. Polewamy sosem.
Makaron z truskawkami – podanie:
Makaron dekorujemy świeżymi truskawkami i kilkoma listkami mięty. Zajadamy bezzwłocznie.
Smacznego!
E.
W sesji wykorzystałam:
talerze – Rak
ściereczka – Butler’s
drewniana łyżka – Tchibo
durszlak – Villeroy & Boch
widelec – Zara Home
Podobne wpisy
Komentarze
8 odpowiedzi na “Makaron z truskawkami – wspomnienie dzieciństwa”
Dodaj komentarz
Makaron z truskawkami – wspomnienie dzieciństwa
Czas przygotwania:
Uwielbiam ale nadal rozgniatam tłuczkiem do ziemniaków albo widelcem i obowiązkowo robię ze śmietaną. Z jogurtem smakuje zupełnie inaczej. Makaron gotuję w lekko osolonej wodzie, wtedy lepiej smakuje. Moja mama 50 lat temu miała blender kielichowy ale robiła w nim koktajle owocowe i majonez. Truskawki do makaronu gniotła tak jak ja
Nie wiem dlaczego ale z tą potrawą kojarzy mi się najbardziej makaron świderki.
Z jakim innym makaronem polecacie jeszcze spróbować?
Jeśli sos będzie nieco gęstszy, to penne będzie też super. Lub kokardki 🙂
Pysznie to u Ciebie wygląda 🙂
Ja w dzieciństwie nie lubiłam makaronu z truskawkami, nie wiem w sumie dlaczego… W starszym wieku polubiłam to danie i pamiętam, że w pewnym sezonie jadłam je kilka razy w tygodniu, właśnie z tagiatelle. A teraz znowu coś mi się pozmieniało i jem rzadko, a jak już to oddzielnie makaron i oddzielnie truskawki z jogurtem 😀
W moim domu zawsze robiło się mieszaninę truskawkową na jogurcie i nie blendowało się na jednolitą masę, tylko rozgniatało. Ze śmietanką nigdy nie jadłam, ale u mojej mamy w domu tak właśnie się robiło 😉
Aniu, u mnie też były rozdrabniane widelcem 😉 W czasach mojego dzieciństwa chyba nikt nie słyszał o blenderze. W domu był tylko mikser ręczny, którym można było zmiksować truskawki na gładką masę lub np. ubić pianę z białek. Teraz wszystko wrzucam do blendera, bo jest szybciej. Zwłaszcza przy mięcie to jest ważne, bo jej smak fajnie się rozchodzi w sosie, gdy jest idealnie rozdrobniona 🙂
U nas się rozgniatało (i do tej pory tak się robi) tłuczkiem do ziemniaków – żeby pozostały większe kawałki owoców 🙂 Też taki mikser pamiętam, zresztą do tej pory jest gdzieś w piwnicy rodziców – był niezniszczalny i przeżył wiele lat, ale pewnego razu zaginęła gdzieś jedna „pałeczka” do ubijania piany.
Z mięta świetny pomysł 🙂
Moja Mama nadal go ma i używa! Coś nieprawdopodobnego. Dziś mikser psuje się po kilka latach, a tamte mogły służyć przez całe życie. Teraz przerabiam to z lodówką. W ciągu 6 lat popsuła się już 5 razy. Raz tuż po zakupie i potem 4 razy już po okresie gwarancji. Straciłam cierpliwość i szukam nowej, bo ta się nie zamyka przez popsute zawiasy :-/
Dokładnie, takich już się nie kupi… W ostatnim mikserze rodziców nasadka do miksowania utkwiła na dobre w urządzeniu i żadna siła jej stamtąd nie wyjmie, więc możliwe jest tylko miksowanie 😀
Współczuję przygód z lodówką 🙁 Co do lodówki to mam LG i nie narzekam, choć mniej więcej po 2 miesiącach od zakupu się zepsuła i przestała chłodzić. Przyjechał pan naprawiacz i już nie pamiętam co tam zdiagnozował (coś mi się wydaje, że ona w końcu sama się naprawiła i nagle ożyła…), ale od tamtej pory chodzi bez zarzutu (będzie miała ok. 4 – 5 lat). Jest spora, pojemna i nie mogę narzekać, bo naprawdę świetnie chłodzi i praktycznie nic w niej mi się nie psuje 😉
Słyszałam, że godne polecania są lodówki firmy Bosh (mam większość sprzętów tej firmy i nie narzekam. Co do lodówki jednak, to tylko w LG drzwi otwierały się tak, że parapet obok którego stoi, ich nie blokował, więc życie zadecydowało o wyborze ;))
Mam nadzieję, że uda Ci się wybrać niesprawiającą kłopotów lodówkę 😉