Najlepsze pączki w Warszawie – TEST
Już za kilka dni tłusty czwartek, czyli krótko mówiąc wielkie święto pączka. Ludowy przesąd mówi, że jeśli ktoś tego dnia nie zje ani jednego pączka, w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło. Trzeba zatem spałaszować przynajmniej jednego pączka. Jako, że wielu z nas w czwartki pracuje, to pozostaje odwiedzenie cukierni, które tego dnia przeżywają prawdziwe żniwa i oblężenie. Paradoksalnie długość kolejki nie świadczy bynajmniej o smaku czy jakości wypieku. Trzeba wiedzieć dokąd udać się po naprawdę dobrego pączka, smażonego na świeżym tłuszczu i nafaszerowanego konfiturą, a nie powietrzem. Zapraszam Was zatem na subiektywny przewodnik „Najlepsze pączki w Warszawie„, choć to nie tylko lektura dla warszawiaków, gdyż kilka z odwiedzonych przede mnie lokali działa też w innych większych miastach.
Najlepsze pączki w Warszawie – metodologia badania:
- Badanie zostało przeprowadzone w sobotę 29-go stycznia 2016 r.
- W ciągu trzech godzin w sobotnie przedpołudnie objechaliśmy kilkanaście warszawskich cukierni. Wybraliśmy tylko te, które słyną z dobrych pączków. Nie traciliśmy czasu na testy pączków z supermarketów.
- Kupiłam po 1 pączku z każdej cukierni, a jeśli było dostępnych więcej smaków, wówczas wybierałam 2 różne.
- Od razu po powrocie do domu przystąpiliśmy do testów.
- Testy były częściowo „ślepe”, a Monsieur wydawał swoją opinię niezależnie ode mnie. Przy czym nie brał udziału w kupowaniu pączków, dzięki temu nie kojarzył ich wyglądu z cukierni. Pączki kupowałam sama, więc w moim przypadku test ślepy wcale nie byłby ślepy, nawet gdybym nie podpisała talerzyków, bo kojarzyłam przynajmniej połowę pączków z wyglądu. Swoje wrażenia spisywaliśmy na przygotowanych arkuszach, które zawierały takie elementy oceny jak waga, obwódka i kolor pączka, ilość lukru / przyozdobienie, smak ciasta, ilość nadzienia, jego smak i kolor.
- Jak i w przypadku relacji z restauracji i kawiarni, przy opisywaniu wrażeń z konsumpcji staraliśmy się zachować daleko idący obiektywizm, nie stawiając w pozycji uprzywilejowanej żadnej z cukierni.
- Zjedliśmy tylko po kawałku każdego pączka, by nie przesycić się ich smakiem na samym początku. W sumie wyszło ok. 1-1,5 na głowę.
- Poza opisanymi niżej miejscami odwiedziliśmy także następujące:
- Cukiernia Czubak (wiele lokalizacji w całym mieście) – niestety okazało się, że w tym miejscu pączki nie są dostępne w weekendy.
- PAUL (Emilii Plater 53) – jadłam bardzo dobrego pączka kilka dni przed badaniem, dlatego chciałam uwzględnić w teście wypieki z PAUL’a, niestety w sobotę pączki nie były dostępne (1 pączek kosztuje tu 3,20 zł).
- Piekarnia Aromat (Sienna 39) – pączki nie były usmażone przed południem, ciasto na nie dopiero rosło.
- Teledziński, Złota 63 – niestety okazało się, że po zamknięciu w 2014 r. (myślałam, że tylko na czas remontu) lokal nie otworzył się ponownie, a szkoda. Pączki były to naprawdę niezłe.
Najlepsze pączki w Warszawie:
Pracownia Cukiernicza Jerzy Zosicz, ul. Żelazna 64 (na rogu z Krochmalną)
Waga: 117 g – prawdziwy gigant wśród testowanych okazów!
Obwódka: bardzo mała, tylko na 1/4 obwodu pączka
Cena: 2,40 zł
Ilość nadzienia: średnia
Ilość lukru: mała – wg nas w sam raz
Nadziewane ręcznie przed smażeniem.
Bardzo dobra konfitura różana, choć ma nieco sztuczny i cukierkowy kolor. Ciasto miękkie i smaczne, niezbyt gęste i jednocześnie nie za bardzo napowietrzone. Bardzo dobre. Jednak jako, że pączek ten jest naprawdę solidnej postury, to przydałoby się nieco więcej nadzienia.
Pracownia Cukiernicza Zagoździński, ul. Górczewska 15
Waga: 80 g
Obwódka: bardzo mała, tylko po jednej stronie
Cena: 2,20 zł
Ilość nadzienia: mała
Ilość lukru: mała – wg nas w sam raz
Nadziewane ręcznie przed smażeniem.
To kultowe warszawskie pączki – jeśli nie znacie tej pracowni koniecznie przeczytajcie mój wpis „Pączki z Górczewskiej„. Pączki smakują wprost genialnie jedzone jeszcze na ciepło pod lokalem. Zwłaszcza po odstaniu swego w kolejce 😉 W sobotę aby je dostać trzeba było czekać ok. 28 minut.
Pączki Zagoździńskiego mają charakterystyczną ciemną skórkę i są niekształtne w porównaniu do kolegów z innych cukierni. Są lepione ręcznie, co nie zdarza się zbyt często, więc brak idealnych zaokrągleń można im wybaczyć. Trafiliśmy na nadzienie śliwkowe, które było smaczne, jednak czegoś mu brakowało. Niestety było go też mało – może nie tylko tyle, co na poniższym zdjęciu (po naciśnięciu wypłynęło), ale w stosunku do rozmiaru pączka mogłoby być go zdecydowanie więcej. Pączki z Górczewskiej nie są tłuste, ciasto ma ładną strukturę i są idealnie puszyste. Są smaczne nawet dwa dni po zakupie.
Cukiernia Irena, ul. Zakopiańska 20
Waga: 83 g
Obwódka: idealna
Cena: 3,20 zł
Ilość nadzienia: średnia
Ilość lukru: duża
Nadziewane ręcznie przed smażeniem.
Pączki mogą pochwalić się najlepszym śliwkowym nadzieniem spośród wszystkich przez nas testowanych. Powidła śliwkowe smakują jak te domowej produkcji, aromatyczne, o głębokim smaku i pięknym zapachu. Palce lizać!
Niestety mam zastrzeżenia co do ciasta: pączek jest lekki i puszysty, ale czuć w nim wyraźnie tłuszcz – może nie jest to odrzucający smak, ale wolałabym by na pierwszym planie wysuwało się ciasto, a nie ten charakterystyczny posmak. Pączek z Ireny jest na nasz gust trochę zbyt szczodrze polany lukrem.
Lukullus, kilka lokalizacji w całej Warszawie
Waga: 80 g – pączek „Warszawski” z różą damasceńską, 83 g pączek „Wyborny” z konfiturą śliwkową
Obwódka: idealna
Cena: 3,90 zł
Ilość nadzienia: duża
Ilość lukru: mała – wg nas w sam raz
Nadziewane po usmażeniu
Piękne, żółte pączki. Prezentują się bardzo godnie posypane liofilizowanymi malinami (z różą) lub rodzynkami (ze śliwką). Najbardziej napakowane pączki w mieście – widać, że cukiernicy nie oszczędzają bardzo dobrych, choć nie najlepszych z możliwych, konfitur. Pączki od Lukullusa są puszyste, maślane, nie są ani trochę tłuste. Krótko mówiąc: wyrób na wysokim poziomie.
Cukiernia Walczak – Al. Niepodległości 119A
Waga: 95 g – pączek ze skórką pomarańczową i z różą, 87 g pączek z nadzieniem truskawkowym
Obwódka: niemal idealna
Cena: 2,0 zł
Ilość nadzienia: średnia
Ilość lukru: mała – wg nas w sam raz
Nadziewane ręcznie.
Pączki z cukierni Walczak są puszyste i mogą pochwalić się sporą ilością konfitury, która jednak w przypadku truskawki zalatuje sztucznością. Różana zdaje się być dużo lepsza, ale jest trochę zbyt gęsta i nie wypływa z pączka. Pączki są mocno wypieczone, ale zachowały obwódkę. Doceniamy fakt, że są oblane tylko cienką warstwą lukru, a pączek z różą dodatkowo posypany został skórką pomarańczową.
A. Blikle, kilkanaście lokalizacji w Warszawie, a także innych miastach Polski
Waga: 57 g – pączek ze skórką pomarańczową i różaną konfiturą, 50 g z migdałami i konfiturą z czarnego bzu
Obwódka: brak
Cena: 3,50 zł
Ilość nadzienia: mała
Ilość lukru: średnia/duża
Nadziewane po usmażeniu (dziurka jest od spodu).
Jedne z najbardziej popularnych pączków, znak rozpoznawczy cukierni Blikle. Wyglądają świeżo, mają ładnie przyrumienioną skórkę, choć pączek z czarnym bzem trochę chował się pod ciężką warstwą lukru. Za to środek to mistrzostwo świata: pączki Bliklego są lekkie (dosłownie i w przenośni), puszyste i mogą pochwalić się przepysznymi konfiturami: lekko kwaskową z czarnego bzu (wg mnie to okrycie tego testu!) lub genialną różaną, która wg mnie bije wszystkie inne na głowę. Ubolewam tylko nad jej ilością – występuje tylko na połowie pączka.
Cukiernia Pawłowicz, Chmielna 13 i inne miasta w Polsce
Waga: 102 g
Obwódka: idealna
Cena: 3,50 zł
Ilość nadzienia: średnia
Ilość lukru: średnia
Nadziewane po usmażeniu.
Popularne „pączki z Chmielnej” z nadzieniem, które znajdujemy tylko w 1/4 pączka. Pączek z różą i migdałem wygląda apetycznie – ma jasną skórkę i piękną obwódkę. Jest też hojnie posypany migdałem, co zwraca uwagę. Pączki od Pawłowicza smakują najlepiej jedzone prosto po zakupie. Z czasem ciasto robi się gumowate, ale na szczęście nie jest bardzo zbite, za to lekko czuć w nim tłuszcz, co trochę przeszkadza.
Cukiernia Sowa, wiele lokalizacji w całym kraju
Waga: 69 g
Obwódka: idealna
Cena: 2,90 zł
Ilość nadzienia: mała
Ilość lukru: duża
Nadziewane po usmażeniu
Należy pamiętać, że wszystkie wyroby pod marką „Sowa” pieczone są w fabryce w Bydgoszczy. Stamtąd dostają się do cukierni w całej Polsce rozwożone przed samochody dostawcze. Zabierane są z fabryki Sowy między wczesnymi godzinami porannymi, a 6 rano. O ile w przypadku ciast lub tortów odległość i czas, w jakim trafią w ręce klientów, nie ma aż tak dużego znaczenia, to w przypadku pączków ma ogromne. Kupując pączka popołudniu wiemy, że był on pieczony co najmniej kilkanaście godzin wcześniej.
Pączek od Sowy to największe rozczarowanie naszego testu. Nie sądziłam, że można zrobić tak okropnego pączka. Kolor lukru jest lekko żółty i są w nim zatopione małe kawałki skórki pomarańczowej. Jest go na tyle dużo, że się łamie i odpada podczas krojenia. Ale to nie jest najgorsze. Pączek zrobiony jest z gumowatego ciasta i może pochwalić się „wolną przestrzenią”, na której dnie jest odrobina konfitury. Ciasto jest bardzo ciężkie, niesmaczne, zbite. Czuć w nim wyraźnie stary tłuszcz i jest to smak na tyle dominujący, że trudno jest przełknąć jeden mały kawałek. Jedyną jasną stroną pączka od Sowy jest smak nadzienia – jest po prostu smaczne i naturalne. Choć konfitura i to w tak mizernej ilości nie jest w stanie uratować tego pączka. Jest on po prostu wg nas niejadalny.
Batida, Marszałkowska 53
Waga: 94 g
Obwódka: brak – to pączek pieczony, nie może mieć obwódki.
Cena: 3,90 zł
Ilość nadzienia: duża
Ilość lukru: duża
Nadziewane przed pieczeniem.
To zupełnie inny pączek od pozostałych, nie można ich więc porównać do konkurentów. Batida oferuje wyłącznie pączki pieczone – nie czuć w nich w ogóle tłuszczu, przez co są suche i bardziej przypominają bułeczkę niż pączka. Nadzienie jest słodkie, ma ładny kolor, a smak różany, ale wg nas za mało w nim czuć różę. Przytłacza też ilość lukru, który po przekrojeniu odpadał całymi płatami. Jednak jeśli komuś nie służą smażone pączki wówczas te z Batidy mogą być dobrą alternatywą.
Najlepsze pączki w Warszawie – podsumowanie:
Jak widzicie nie znaleźliśmy pączka idealnego, w którym wszystkie komponenty by nam pasowały. Zdaje się, że najbliżej do tego miana ma Lukullus, choć w pączkach z tej pracowni zmienilibyśmy dobre nadzienie na naprawdę wybitne – śliwkowe z cukierni Irena oraz różane od Bliklego. Myślę, że taki ruch zaowocowałby pączkiem zostawiającym innych konkurentów daleko w tyle.
Pączki sprzedawane jeszcze gorące (na Chmielnej czy Górczewskiej) smakują lepiej jedzone od razu po zakupie. Potem trochę tracą, zwłaszcza jeśli okazuje się, że ilość nadzienia jest daleka od ideału. W naszym badaniu jedynym pączkiem, który był autentycznie niesmaczny był ten od Sowy. Naprawdę smutno mi to pisać, bo tę cukiernię lubię głównie za przesympatycznego Pawła Małeckiego i uważam, że mają wiele dobrych wyrobów, a tu niestety taki klops…
Jak się możecie domyślać podczas badania całkiem dobrze się bawiliśmy, ale ponad wszystko chcieliśmy zachować obiektywizm. Przy swoich ocenach nie braliśmy pod uwagę cen pączków. Wszystkie mieściły się w rozsądnym przedziale 2,00-3,90 zł. Oczywiście gdyby ceny przeliczać na gamy okazałoby się, że pączki od Bliklego są najdroższe (ważyły tylko 50 i 57 g), ale nie o to chodzi. Na tłusty czwartek warto zjeść dobry wyrób, robiony z naturalnych składników. A zważywszy na „pączkomanię”, która ogarnia wszystkich tego samego dnia, najlepiej najeść się pączków na dzień lub dwa wcześniej, a w samo święto skonsumować tylko jednego. Wiele osób uważa bowiem, że pączki są najgorsze właśnie w tłusty czwartek i że nie warto wtedy zaprzątać sobie nimi głowy.
Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis pomoże Wam podjąć decyzję do której cukierni udać się po pączki.
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
29 odpowiedzi na “Najlepsze pączki w Warszawie – TEST”
Dodaj komentarz

Najlepsze pączki w Warszawie – TEST
Czas przygotwania:
Najlepsze pączki ma Słodki Słony.
Pączek z różą od Blikle nie jest zły, ale jednak to nie ten smak sprzed 10 czy 20 lat :). Pączki z Pracowni Cukierniczej Zagoździński to niby bardzo słynne pączki, a dopiero czwarte miejsce :). Może się zdarzyć, iż w porównaniu z klasycznym pączkiem lepiej będzie smakował pączek pieczony.
CHCE ZAMÓWIĆ PĄCZKI na tłusty czwartek: dwa z cukierni Dąbrowskiego.
Klaudio, w tym celu powinnaś skontaktować się bezpośrednio z cukiernią 😉
Może w przyszłym roku spróbowałabyś zrobić taki test w innym mieście polskim? 😉
Ehh… Jestem z wykształcenia cukiernikiem. Rozumiem, że przed tłustym czwartkiem tworzenie „rankingów” jest ostatnio bardzo modne. Społeczeństwo chce wiedzieć co i gdzie jeść (chociaż z tego co widzę, to większość z nich dotyczy głównie „Warszawki” – w tym negatywnym słowa znaczeniu).
Nie chce tutaj wywoływać jakiejś burzy, tylko prosiłbym o jedno. Tworząc rankingi naprawdę byłoby świetnie, gdybyś skontaktowała się z cukierniami, dowiedziała jak wygląda ich produkcja i zyskała potwierdzenie swoich słów. Pisząc tego typu treści wpływasz na opinię publiczną i niektóre osoby mocno sugerują się tym co stwierdzili „specjaliści”. Pamiętaj o tym. Niektóre bzdury jakie widnieją w rankingu powyżej są nie do zaakceptowania.
Rozumiem, że smak – rzecz gustu. Jednak już wygląd… ok, jeżeli nie odnosisz się do składu. Powyżej podejmujesz taką ocenę, więc warto wiedzieć, że nie zawsze świetnie wyglądający pączek, ma w sobie naturalne składniki. Przypomnijcie sobie jak wyglądały pączki robione przez Wasze babcie 😉
Piszesz: obwódka idealna, lukier dobry, brak dziur – świetnie tylko nie pokrywa się to z wyżej zamieszczonymi zdjęciami. Co na nich widać?
Pączek wyglądający jak gąbka z drobnymi „dziurami” najprawdopodobniej jest nafaszerowany ulepszaczami, świeże drożdże tak nie rosną, tworzą inną strukturę. Piszesz lukier – super, a na zdjęciu widać zeschniętą, matową pomadę pozbawioną kryształowego blasku. Piszesz „nadziewane po usmażeniu”, a na zdjęciu widać, że pączek smażył się z pomadą w środku.
Nie mam na celu faworyzowania jednej firmy i hejtowania drugiej, dlatego nie podaje ich nazw, jednak nie zgodzę się ze wszystkimi umieszczonymi tutaj informacjami.
Proszę tylko o publikowania rzetelnych informacji, a nie „jak mi się wydaje” 😉
Krzysztofie,
dziękuję za Twój komentarz, aczkolwiek się z nim nie zgodzę.
Po pierwsze to nie jest żaden ranking i nie wiem skąd taki pomysł. To subiektywna ocena pączków, jakie za własne pieniądze kupiliśmy i zrobiliśmy prosty test. Dla własnej ciekawości i w odpowiedzi na zapytania Czytelników. Ranking zrobiła m.in. Gazeta Wyborcza, Metro i Kukbuk, więc prosiłabym o więcej rzetelności, a nie powtarzanie kilka razy nieprawdziwych informacji.
Po drugie według mnie opisy są spójne ze zdjęciami.
Jak oceniałam, że pączek był nadziany przed lub po pieczeniu? Po pierwsze organoleptycznie! Może nie uwierzysz, ale w każdym pączku szukaliśmy dziurek po nadziewaniu, a dodatkowo przy tym weryfikowaliśmy informacje, jakie otrzymaliśmy na ten temat w cukierniach od sprzedawców. Ale rozumiem, że patrząc na zdjęcie wiesz lepiej…
Jeśli piszę, że lukier był ok, to znaczy, że wg mnie było go tyle ile trzeba i był smaczny, bo nie każdy przecież jest. Smaku przecież nie widać na zdjęciach, chyba że się mylę?
Możesz się nie zgodzić z moją opinią na temat wyżej opisanych pączków. Ja to szanuję, co nie zmienia faktu, że opinii nie zmieniam, bo jest moja – subiektywna. I chciałabym być Ty też ją szanował, choć naturalnie możesz mieć swoją – odmienną. Każdy ma prawo do swojego zdania.
Nigdy nie pisałam i nie będę pisać, że mi coś smakuje jeśli tak nie jest. Podobnie jak mi coś smakuje, to po prostu to piszę. W swoich opiniach zawsze jestem szczera z Odbiorcami. Opisuję to co widzę i co jadłam, a nie np. co widziałam na zdjęciu w internecie. Wiem jak dana rzecz smakowała, jaki miała zapach, konsystencję etc. Zapewniam Cię, że „nic mi się nie wydaje” i jestem pewna rzeczy o których piszę.
Pozdrawiam
E.
Trochę brakuje drugiej strony Warszawy, a tam w Wawrze w cukierni Mytlewskiego cudne pączki i jeszcze lepsze faworki, och no nie mogę. Mniaaam…. Ale te z Żelaznej fantastyczne to fakt!
Aż poszłam do Sowy w Galerii Mokotów na pączka 😉 i powiem wam, że kiepskie były
Generalnie, następnym razem proponuję porównać też pączki z Cukierni na Gołkowskiej w Warszawie. Mają też swój punkt w Landzie przy poczcie, Cukiernia Ćwiek. Ciekawa jestem opinii 😀
Pączusie palce lizać. Puch normalnie a nie gnioty. Ja lubię najbardziej z marmoladą, tradycyjnie, choć jadłam też z toffi. Aż ślinka cieknie ja pomyślę. Szkoda, że mam tak daleko do nich :/
A może i dobrze bo mniej w bioderka pójdzie 😉
Co prawda może nie w temacie pączków, ale torty bezowe lubię od Walczaka, tańsze niż u Sowy, a u Ćwieka są dobre ciastka bezowe z mascarpone i rojale. I weź tu się człowieku odchudzaj.
Haha 😀
Dzięki za Twoją opinię i komentarz. Faktycznie, cukiernia Ćwiek jest niezła. Kiedyś mieli pyszne babeczki, ale całe lata u nich nic nie kupowałam. Przy okazji ich odwiedzę 😉
Ja jestem z Gdańska, cóż mogę powiedzieć w obronie Sowy, to to, że mają bardzo dobre lody, sorbety, a jeśli chodzi o ciasta, to też mam mieszane odczucia i mam wrażenie, że jakość się obniżyła, pozdrawiam:)
Dziękuję Magi za Twoje spostrzeżenia. W takim razie chyba dam sobie spokój. Szkoda, że tak się sprawy mają…
Widzę, że rozgorzała dyskusja głównie o Sowie, ze względu na negatywną opinię. Jestem z Bydgoszczy, więc znam temat 😀 według mnie (i coraz większej ilości osób) ciasta od Sowy są po prostu sztuczne. Kilka lat temu owszem, torty z tej cukierni były najlepsze, jednak z czasem jakość zdecydowania poszła w dół. A to wszystko wynik „masówki”, którą robią – w samej Bydgoszczy mają mnóstwo cukierni, a co dopiero wliczając inne miasta (a nawet miejsca poza Polską, gdzie sprzedawane są „sowie” słodkości). Nawet na logikę – przy takiej ilości nie idzie utrzymać jakości, dobrych składników, naturalności… Niestety, aktualnie jedyna rzecz, która smakuje mi w Cukierni Sowa to praliny i trufelki.. Nic poza tym.
Kinga,
super, że napisałaś! Mi u Sowy zawsze smakowały ich torty bezowe i jeden sernik (nie pamiętam nazwy, ale nie ten z toffi na górze, bo on był akurat słaby). Nie kupowałam ich jakoś wiele razy, ale kilka, może kilkanaście na przestrzeni kilku la z całą pewnością – zwykle piekę sama 😉
Ale aż z ciekawości chyba niedługo coś znowu u nich kupię – na pewno nie będzie to pączek, ale właśnie jakieś ciasto. Jestem ogromnie ciekawa jakiej będzie jakości. Może faktycznie w ostatnim czasie się popsuli…? Byłoby szkoda, bo to taka miła marka z sową w logo i w dodatku 100% polska.
Bardzo dziękuję za komentarz!
Przesyłam pozdrowienia
E.
Ja pracuję w biurowcu Warsaw Towers i rok temu jadłam pączka z piekarni Aromat – był przepyszny, delikatny, pulchny, jak dla mnie idealny.
Polecam 🙂
Dziękuję Monika za Twoją opinię!
Tak podejrzewałam, że musi być smaczny. Szkoda, że mogłam ich uwzględnić w teście, ale mam nadzieję, że uda mi się kupić jednego w tłusty czwartek 🙂
Serdecznie pozdrawiam
E.
O nie! Teraz mam nieposkromioną ochotę na pączka 🙂 ! Test wygląda przepysznie, jak tylko będę w Warszawie wpadnę na pączka do którejś z polecanych cukierni 🙂 Muszę powiedzieć, że pączki od sowy w Toruniu są smaczne, zupełnie inne niż te na które trafiliście z Monsieur. Chociaż jeśli będziecie w Toruniu to polecam starą pączkarnię przy ul. Szerokiej. Można trafić na jeszcze ciepłego pączka, chociaż nie wiem czy to zdrowo. Na pewno przepysznie! Pozdrawiam Autorkę mojego ulubionego bloga kulinarno/podróżniczego.
Marta,
nami u Sowy ogromnie smakowały ciasta na Mostowej w Bydgoszczy w ich pierwszej cukierni. Bardzo dobrze wspominamy to miejsce. Podobnie zresztą jak i lokal na toruńskim Rynku 😉 Było naprawdę bardzo smacznie. Pączek, na którego trafiliśmy w Warszawie okazał się niestety porażką, co nie zaważa na ogólnej pozytywnej opinii o Sowie. Osobiście uwielbiam Pawła Małeckiego – ich głównego cukiernika. Przesympatyczna osoba! 🙂
Serdecznie Cię pozdrawiam
E.
Co za wspanialy przesmaczny pomysl! Marza mi sie takie paczusie. Mialas wspanialego pomocnika ;-). Moc pozdrowien.
Aniu,
gdyby nie Monsieur to w takim tempie z całą pewnością nie udałoby nam się odwiedzić aż tylu miejsc. Jego wkład do końcowych ocen był także nie bez znaczenia 😉
Uściski!
E.
Powiedzmy że sprawdziłem się jako szofer 🙂
Nie lubię zbytnio pączków i już dawno nie jadłam ich w Tłusty Czwartek, ale niewykluczone, że w tym roku pójdę do Bliklego po pączka z konfiturą różaną, zachęciłaś mnie 🙂 A orientujesz się może czy są one smażone na oleju czy na smalcu ? To mój główny determinant jeśli chodzi o zakup pączków 😀
Wpis świetny i z pewnością wielu osobom ułatwi wybór 😉
Aniu,
te od Bliklego są smażone na smalcu wieprzowym. Wydaje mi się, że w większości cukierni z tradycjami używa się wyłącznie smalcu, choć są też cukiernicy, którzy mieszają go z olejami roślinnymi.
Serdecznie pozdrawiam
E.
No właśnie tak myślałam, bardzo Ci dziękuję za informację 🙂
Witam. A dla mnie bezkonkurencyjne jak co roku najlepsze pączki z cukiernia XXXXXX. Polecam
Naprawdę uważasz, że produkty od Sowy są ok? Ja się kilka razy zraziłam, a o tortach to się nawet nie chcę wypowiadać. ..
W ubiegłym roku kilka dni spędziliśmy Toruniu i Bydgoszczy i kilka razy zaszliśmy do ich firmowych cukierni. Wszystko co zamówiliśmy było bardzo świeże i smaczne. W Warszawie też kilka razy kupowałam u nich tort bezowy i raz sernik. Nie miałam uwag. Tylko raz nie przypadł mi do gustu sernik z toffi. Poza tym wszystko było ok, ale przyznaję, że nie było to wczoraj, a jakiś czas temu. Może się popsuli? – tego nie wiem.
Doczekałam się tego wpisu:)
Muszę przyznać, że czytałam z wypiekami na twarzy i napływającą ślinką.
Byłam ciekawa, czy będzie ocena pączka z al. Niepodległości 119 – Cukiernia Walczak i jest.
Ja oceniam właśnie te pączki bardzo wysoko, często je kupuję. Ostatnio próbowałam takie posypane cukrem pudrem, z czekoladowym nadzieniem – też są dobre. Jestem sąsiadką tej cukierni, dlatego kiedy idę rano do pracy, wiem (czuję), że są właśnie smażone – pachnie obłędnie! 🙂 Wolę obok tej cukierni głodna nie przechodzić
Fajny wpis! Pozdrawiam!
Dziękuję! Cieszę się, że znalazłaś we wpisie swoje ulubione pączki 🙂