Przyznam się Wam, że kiedy ponad 3 lata temu wzięłam się za pieczenie chleba na zakwasie bez przerwy wyrzucałam część, którą się odejmuje podczas dokarmiania, by zakwasu nie robiło się ciągle więcej i więcej. To było też jedna z przyczyn, dla których porzuciłam pieczenia chleba na zakwasie. Po prostu denerwowało mnie ile zakwasu i drogiej mąki wyrzucałam do śmietnika. Jednak na początku kwarantanny, gdy wróciłam do domowego wypiekania chleba, odkryłam na kanale ProHomeCooks na YT, genialny sposób na niemarnowanie tej części zakwasu. Naleśniki na zakwasie zrobione w 100% z zakwasu chlebowego to jest coś genialnego!
Nie tylko świetnie smakują, ale są rewelacyjne w swej prostocie. A do tego takie ciasto jest bardzo zdrowe. W zasadzie trudno wyobrazić sobie zdrowszy przepis na naleśniki niż ten na bazie samych naturalnych drożdży.
Oczywiście smak naleśników będzie zależał od rodzaju mąki, jakiej użyjecie. Jaśniejsze będą na mące pszennej, a ciemniejsze na żytniej. Moje są dość ciemne, bo zrobiłam je na mące pszennej chlebowej (razowej).
W tym naleśniku super jest to, że jest bardzo chrupiący na zewnątrz i nieco ciągnący w środku. Jednocześnie ciasto jest wyrośnięte – to naprawdę bardzo ciekawe danie także pod względem konsystencji. Sami spróbujcie!
Naleśniki na zakwasie – składniki:
/porcja na dużego naleśnika dla 2 osób/
- mały słoiczek aktywnego zakwasu (takiego, który jest gotowy do wyrabiania chleba)
- oliwa lub olej do smażenia
- szczypiorek
- sezam
- morska sól
- dodatki: sos sojowy, majonez sriracha
Naleśniki na zakwasie – przepis:
Na patelni rozgrzewamy oliwę lub olej. Wykładamy zakwas ze słoiczka. Rozprowadzamy, by naleśnik był równy.
Na górze posypujemy sezamem i szczypiorkiem.
Smażymy ok. 3 minuty z jednej strony, potem polewamy oliwą/olejem i przekładamy na drugą stronę. Smażymy znowu ok. 3 minuty na średnim ogniu. Trzeba uważać, by naleśnik się nie przypalił. Szczypiorek powinien się ładnie skarmelizować.
Naleśniki na zakwasie – podanie:
Naleśnika kroimy na części, posypujemy solą i podajemy z sosami azjatyckimi. Możecie też spróbować innych wariantów smakowych. Można go podać z hummusem lub tapenadą z czarnych oliwek, maczać w oliwie smakowej itp.
Smacznego!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
8 odpowiedzi na “Naleśniki na zakwasie chlebowym – nigdy nie wyrzucaj zakwasu!”
Dodaj komentarz
Naleśniki na zakwasie chlebowym – nigdy nie wyrzucaj zakwasu!
Czas przygotwania:
Czy one powinny wychodzić bardzo kwaśne? Mój niestety był tak kwaśny, że nie byłam w stanie zjeść, mimo że na górze było jeszcze jajo sadzone, co trochę ratowało smak. Zastanawiam się czy to z moim zakwasem coś jest nie tak czy taki smak mają właśnie mieć.
To zależy oczywiście od zakwasu. Twój pewnie stał jakiś czas w lodówce i był bardziej kwaśny, co miało wpływ na smak. Jeśli zakwas stoi tydzień lub dwa i chcę z niego zrobić naleśniki, to dodaję do niego trochę wody i mąki i dopiero robię, by właśnie nie były przesadnie kwaskowe.
No tak, przy 100 g Zakarmiania można by obdzielić wszystkich znajomych. Ja dodaję ok 30 g i działa ?
Myślę, że nawet przy 1 łyżce by zadziałało. Sama chyba też spróbuję dokarmiać mniejszymi ilościami za jakiś czas.
Póki co słuchałam się bardziej doświadczonych i chciałam robi dokładnie jak oni, by mieć takie piękne bochenki 😉
Jestem ciekawa czy zauważę jakąś różnicę w efektach zakwasowej hodowli.
Muszą być pyszne, wypróbuję. Nie rozumiem tylko jednej rzeczy- dlaczego wyrzucasz zakwas? Piekę chleb od ok 10 lat i zakwasu nie wyrzucam (chyba, ze się zepsuje-wtedy robię nowy) Zakarmiam, 2 łyżki dodaję do rozczynu, resztę zakręcam i chowam do lodówki i tak w kółko (przechowuję w słoiku ok 2 łyżki)
Wyrzucam (a w zasadzie wyrzucałam), gdy robiłam nowy lub gdy po dłuższej przerwie w lodówce wymagał np. 2-3-krotnego dokarmienia. Stosuję zasadę amerykańskich piekarzy (nie wiem czy słuszną), że optymalne efekty są wtedy, gdy dokarmia się zakwas 100 g mąki i 100 g wody. Ponoć takie absolutne minimum to 50 g i nie powinno się go dokarmiać, jak wiele osób robi, łyżką czy dwoma, bo to za mało. Przy 100 g można zmarnować dużo zakwasu i dlatego można go wykorzystać na takie naleśniki 🙂
pomysł bardzo ciekawy, tylko mam pytania techniczne:) mogła byś okreslić ile to będzie gramowo taki mały słoiczek? bo ja przeważnie, jeśli wyrzucam to tylko parę łyżek czyli na tym naleśnika nie zrobię bo za mało, i chciałam specjalnie nastawić więcej, i aktywny czyli go dokarmić na przykład na noc żeby rano usmażyć? pozdrawiam Monika
Tak, dokładnie – dokarmiasz wieczorem i smażysz rano. Mój słoiczek ma ok. 200 ml objętości. Ale wiadomo, że można zrobić też z mniejszej porcji.