Naleśniki wiosenne
Naleśniki wiosenne to pyszne i szybkie danie. Są popularne w kuchni chińskiej i wietnamskiej, z tym że w chińskiej są przeważnie smażone w głębokim tłuszczu. Jako nadzienie najczęściej występują warzywa, mięso, krewetki lub miks tych składników. W dzisiejszej odsłonie są pokazuję Wam wersję niesmażoną, bardzo lekką i prawdziwie wiosenną, bo z dodatkiem rzodkiewki, która nierozerwalnie kojarzy mi się z tą porą roku. Górę naleśników zrobicie w mniej niż pół godziny, wystarczy pokroić warzywa i posmarować placki ryżowe wodą. Czyż to nie jest proste?
Naleśniki wiosenne – składniki:
/na ok. 10-12 sztuk/
- 100 g papieru ryżowego / naleśników ryżowych (1 opakowanie to zwykle 10-12 sztuk)
- 35 g cienkiego makaronu ryżowego vermicelli (suchego)
- 2 laski selera naciowego
- 1/3 papryki zielonej
- 1/3 papryki czerwonej
- 2 łyżki marynowanego imbiru w plasterkach
- 1/2 marchewki
- 1 ogórek
- 3 rzodkiewki
- garść listków kolendry
- garść listków mięty
- 1 płaska łyżka sosu chilli np. Sriracha (więcej o nim pisałam we wpisie „Jakie składniki warto mieć w kuchni?„)
- 1 łyżeczka sosu sojowego (bezglutenowego) lub sosu rybnego
- 1-2 łyżeczki soku z limonki
- 1 łyżeczka miodu
- 1 łyżeczka oleju ryżowego (opcjonalnie, gdyby sos był zbyt ostry)
Naleśniki wiosenne – przygotowanie:
Makaron zalewamy wrzątkiem i po 2-3 minutach odcedzamy.
Wszystkie warzywa dokładnie myjemy i wycieramy. Marchewkę obieramy, ogórka przekrawamy wzdłuż na pół i z pomocą łyżeczki wyciągamy pestki.
Wszystkie warzywa kroimy w zapałkę o długości ok. 5 cm i boku ok. 2 mm (tzw. julienne).
Przygotowujemy arkusz woskowanego papieru do pieczenia oraz miseczkę z przegotowaną wodą (może być w temp. pokojowej lub lekko ciepła).
Układamy jeden naleśnik na papierze i lekko zwilżamy dłonią całą powierzchnię ryżowego placka.
Na jednym z końców układamy posiekaną rzodkiewkę i kilka listków ziół.
Dodajemy ok. 1 łyżką makaronu.
Na wierzch wykładamy 2-3 plasterki imbiru, 4 kawałki selera, 4 ogórka, 4 marchewki i po 2 kawałki każdego koloru papryki.
Lekko zwilżamy boki naleśnika i zawijamy je do środka.
Następnie zwijamy cały naleśnik. Jeśli zajdzie taka potrzeba w między czasie lekko go zwilżamy, by się ładnie skleił.
Odkładamy na talerz uważając, by zachować odstęp, gdyż naleśniki bardzo się do siebie kleją dopóki lekko nie obeschną.
Naleśniki wiosenne – podanie:
Naleśniki podajemy z sosem, który przygotowujemy na bazie ostrego sosu Sriracha (1 łyżka), soku z limonki (1-2 łyżeczki) i sosu sojowego / rybnego (1 łyżeczka). Sos jest bardzo ostry, więc jeśli nie lubicie takich smaków, to polecam dodać do niego 1-2 łyżeczki oleju ryżowego a także złamać jego smak miodem.
Do takich ostrzejszych dań bardzo lubię delikatną zieloną herbatę, bo choć nie gasi „ognia” w buzi, to smakuje wyśmienicie i pasuje do wszystkich dań w stylu azjatyckim.
Naleśniki można przechowywać w szczelnym pojemniku w lodówce i zjeść kolejnego dnia. Będą równie smaczne i dodatkowo bardziej zwarte. Proponuję podawać je w temperaturze pokojowej. Są świetną propozycją na przystawkę, podwieczorek, a także lekką kolację.
Podobne wpisy
Komentarze
14 odpowiedzi na “Naleśniki wiosenne”
Dodaj komentarz

Naleśniki wiosenne
Czas przygotwania:
Dziękuję
świetny pomysł. Ale mam pytanie co jest w dzbanku, wygląda efektownie i smacznie.
Pozdrawiam
Małgosia
To chińska zielona herbata w kulce, która po zaopatrzeniu tworzy taki kwiat 🙂
A z jakiej firmy używasz papieru ryzowego zeby mi sie nie rozpadl.mam impreze urodzinowa i chcialabym zeby wyszly.
Joanno,
ten na zdjęciach był bodajże z House of Asia, ale korzystałam z różnych np. te z Lidla też są ok, ale są dostępne tylko w trakcie tygodnia azjatyckiego.
Serdecznie pozdrawiam
E.
Super pomysł! Przede wszystkim to doskonały pomysł na danie do pracy.
Wypróbuję na pewno!
Sollet,
dokładnie tak! Do pracy to istny ideał 🙂
Serdeczności!
E.
Ale naprawde, surowe ciasto tak bez pieczenia, smazenia, gotowania, nic…? Ciekawi mnie to, byloby swietnym rozwiazaniem na wiosenna diete, ale jednak troche sie boje
Naleśniki są gotowe do spożycia po zmoczeniu w wodzie. Zapewniam, że nie są surowe 🙂
ah zjadłabym takie!
świetny pomysł! A zdjęcia – jak zwykle bajecznie kolorowe.
Wygladaja przepiekinie! Chyba zrobie takie w weekend 😉
spring rollsy są genialne! bardzo lubię.
Śliczne zdjęcia 🙂
świetny pomysł:)