Omlet ze szparagami i kimchi to połączenie dwóch moich ulubionych omletów – tego ze szparagami oraz tego z kimchi. Dodałam do niego hojną garść kolendry, która nie dość, że pięknie wygląda, to jeszcze świetnie pasuje do jajek. Omlet ma chrupiące elementy w postaci szparagów, a dodatkowo jest bardzo zdrowy dzięki kimchi. To znakomity sposób na włączenie tej zdrowej kiszonki do codziennej diety.
Często pytacie się, czy robię kimchi sama. Niestety nie I to z prostego powodu: u mnie w domu tylko ja jem kimchi. Reszcie domowników nawet jego zapach nieco przeszkadza, dlatego kupuję dla siebie kimchi w słoikach. Jedno opakowanie pozwala na przygotowanie ok. 3 omletów lub kilku kanapek z kimchi.
Bez względu na to, jakie kimchi użyjecie: gotowe lub domowe, ostre lub łagodne, ilość dostosujcie do własnych upodobań. Dodaję ok. 3 łyżek, ale sbam zawsze o to, by kapusta była odciśnięta z nadmiaru soku. Inaczej sok może rozrzedzić masę jajeczną i omlet się nie zetnie.
Omlet ze szparagami i kimchi – składniki:
(na jeden omlet)
- 2 jajka zerówki „M”
- 50 ml mleka
- sól i pieprz
- oliwa
- 6 zielonych szparagów
- 3 łyżki kimchi
- garść kolendry
Omlet z kimchi i szparagami – przepis:
Szparagi dokładnie myjemy, odłamujemy twarde końce, kroimy w cienkie plasterki po skosie.
Jajka rozbijamy do szklanki, dolewamy mleko, dodajemy trochę soli i pieprzu. Dokładnie roztrzepujemy widelcem. Na patelni rozgrzewamy trochę oliwy. Wlewamy masę. Dodajemy szparagi i jedną łyżkę kimchi (kapusta powinna być odcedzona). Przykrywamy talerzem lub pokrywką i smażymy ok. 4 minut aż omlet się zetnie. Lubię omlet przykrywać talerzem, bo wtedy jednocześnie mam gorący talerz, na którym mogę go podać.
Omlet ze szparagami i kimchi – podanie:
Gotowy omlet wykładamy na talerz. Na wierzch sodajemy pozostałą część kimchi. Posypujemy pieprzem oraz listkami kolendry.
Smacznego!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
2 odpowiedzi na “Omlet ze szparagami i kimchi”
Dodaj komentarz
Omlet ze szparagami i kimchi
Czas przygotwania:
U mnie to samo, tylko ja jem, dla innych jest za ostre. Chyba że kiedyś zrobię wariant łagodny, bez chilli, może ten im posmakuje ;D
Ja robię je właśnie w litrowym słoiku i spokojnie leży sobie parę miesięcy w lodówce, zanim zjem. Na początku myślałam że zapach będzie zbyt wyczuwalny i przesiąkną mi nim inne produkty w lodówce, ale nie, szczelnie zakręcam i nic się nie wydobywa poza słoik.
Dziękuję za przepis, chyba się skuszę. Niestety bez kolendry, moje kubki smakowe jej nie tolerują :/.
Pozdrawiam 🙂
To prawda: gdy kimchi leży zamknięte w lodówce nic nie czuć. Wystarczy jednak, że otworzę słoik, to cała rodzina krzyczy, że mam szybko zamykać i je zjeść 😉