Pad Thai z krewetkami i tofu
Pah Thai to jedno z najpopularniejszych dań w Tajlandii. Choć jeszcze nie odwiedziłam tego kraju, to ilekroć jestem w tajskich restauracjach zawsze zamawiam właśnie tę potrawę. Jest przepyszna, lekko słodka, ale też delikatnie ostra. Co najfajniejsze: Pad Thai należy do dań, które robi się bardzo szybko. Wystarczy kwadrans 🙂 Jedyną trudność może stanowić zdobycie kilku, jeszcze mało dostępnych w przeciętnym polskim sklepie, składników. Najlepiej szukajcie ich na półkach z „kuchniami świata” w dużych sklepach – wszystkie powinni być tam osiągalne. Pad Thai to rewelacyjne danie i jeśli jeszcze nie mieliście okazji go jeść, to czym prędzej zgromadźcie potrzebne składniki i nadróbcie zaległości!
Pad Thai z krewetkami i tofu – składniki:
/na 4 spore porcje/
- 200 g makaronu ryżowego
- 1/2 posiekanej papryczki chili
- 2 limonki
- olej sezamowy
- 1 czerwona szalotka
- ½ pęczka szczypiorku (powinien być chiński, ale jest praktycznie nie do dostania w naszych sklepach, więc używam zwykłego)
- 200 g tofu*
- 400 g krewetek**
- 50 g niesolonych orzeszków ziemnych
- 1 duże jajko
- 100 g kiełków fasoli (użyłam miksu kiełków do stir-fry)
- opcjonalnie przyprawy: chili w płatkach, tajska bazylia, kolendra, tajska mięta
Na sos:
- 25 g cukru trzcinowego
- 2 łyżki wrzątku
- 4 łyżki pasty z tamaryndowca
- 2 łyżki sosu rybnego
- sok z 1 limonki
* Najlepiej używać naturalnego „silken tofu”, akurat nie mogłam go dostać, więc użyłam zwykłego tofu z ziołami.
** Najlepiej kupować surowe – szare. Ostatnio jednak nie mam szczęścia do owoców morza i trafiłam na dzień, kiedy tylko różowe, czyli wstępnie obgotowane, były dostępne.
Pad Thai z krewetkami i tofu – przepis:
Makaron ryżowy gotujemy w lekko osolonej wodzie według wskazówek z opakowania. W między czasie mieszamy składniki na sos: najpierw rozpuszczamy cukier w 2 łyżkach wrzątku, a następnie dodajemy pozostałe składniki. Próbujemy, ewentualnie dodajemy więcej któregoś ze składników do smaku. Sos powinien być słodki, ale jednocześnie lekko kwaśny i słony.
Szalotkę kroimy w drobną kostkę, szczypiorek kroimy lekko pod kątem, a chili w cienkie plasterki.
W woku na odrobinie oleju sezamowego podsmażam szalotkę, szczypiorek i chili.
Po chwili dorzucamy połowę orzeszków ziemnych i jeszcze moment smażymy.
Dolewamy trochę oleju sezamowego i dorzucamy krewetki oraz tofu pokrojone w kostkę 1 x 1 cm. Smażymy 2-3 minuty jeśli używamy świeżych -szarych krewetek lub 1-2 jeśli używamy krewetek różowych – wstępnie gotowanych. Czas smażenia należy wydłużyć jeśli używacie dużych krewetek.
Wbijamy rozbełtane jajko i szybko mieszamy. Po minucie dorzucamy kiełki oraz odcedzony i ugotowany makaron. Polewamy wcześniej przygotowanym sosem. Całość dokładnie mieszamy i jeszcze przez chwilę podgrzewamy.
Próbujemy. Ewentualnie doprawiamy przyprawami – do swojego Pad Thai dodałam trochę płatków chili i sok z drugiej limonki.
Pad Thai z krewetkami i tofu – podanie:
Tak przygotowany makaron przekładamy na głębokie talerze. Posypujemy posiekanym szczypiorkiem i posiekanymi w drobną kostkę orzeszkami, które zostały. Możemy położyć obok ćwiartkę limonki.
Smacznego!
E.
Komentarze
6 odpowiedzi na “Pad Thai z krewetkami i tofu”
Dodaj komentarz

Pad Thai z krewetkami i tofu
Czas przygotwania:
Jeszcze kolendra, dużo kolendry. Pad Thai uwielbiam. Pozdrawiam i dziękuję.
Madame, wiesz może, gdzie w Warszawie można kupić surowe krewetki? Szukam i szukam i znaleźć nie mogę… A krewetki uwielbiam i chciałabym zrobić kilka dań z Twojego 'repertuaru’ z nimi w roli głównej 🙂
P.S. Widziałam Cię w zeszłym tygodniu w Massimo w Z.T., chciałam coś szepnąć, ale się nie udało. To tak dla Twojej świadomości, że byłaś po cichutku podpatrywana przez młodą ekspedientkę 🙂
Marysiu,
ojej, jaka szkoda, że nie podeszłaś! Naprawdę bardzo chętnie rozmawiam z Czytelnikami 🙂
Świeże krewetki dostaniesz bez problemu w Makro, Leclercu i Auchan. Bywają też często w większych Almach i Piotrach i Pawłach. Tylko zwykle trzeba się podpytać w jakie dni je dowożą, bo często nie ma regularnych dostaw i trzeba trafić. W Auchan np. nigdy nie wiedzą jakie ryby i owoce morza dostaną każdego dnia, przynajmniej tak mówił Pan w tym na Ursynowie 😉
Serdecznie Cię pozdrawiam!
E.
P.S. Upolowałam u Was super wygodne granatowe sandały. Zresztą uwielbiam buty Massimo – mam ich już chyba kilkanaście par 😉
Przepis jest fajny, ale nie jest to prawdziwe Pad thai. W restauracjach w Polsce, a nawet w budkach w Tajlandii (w restauracji rzadziej, bo dla nich nie jest to żadne wykwintne danie) dostaniesz podobne i jest pycha. Ale to są już wariacje na temat pad thai. Prawdziwe musi być brązowe – to jest podstawa. Dlatego, że używa się samych ciemnych sosów i składników, sok z tamaryndu, sos rybny, ciemny sojowy, cukier palmowy, chińska kiszona kapusta.
To prawda. Oryginalny Pad Thai ma więcej ciemnego sosu, ale jeśli ktoś lubi, to może go zawsze dodać więcej – np. podwoić jego ilość z przepisu i wtedy danie będzie znacznie ciemniejsze.
Bardzo mi się podoba takie połączenie i zrobię a pewno, ale bez krewetek – mam akurat wszystkie składniki i myślę, że nawet bez nich wyjdzie coś dobrego o ciekawym smaku 😉