Risotto milanese
Nie wiem co takiego ma w sobie risotto z szafranem, ale to danie należy do moich ulubionych do tego stopnia, że potrafi mi się śnić po nocach. Bardzo lubię szafran, choć oczywiście nie w nadmiarze, bo wtedy staje się męczący. Włoski ryż arborio mam zawsze w swojej spiżarce, by w niemal każdej chwili móc przygotować miskę tego dania. Risotto to takie moje „comfort food”. Mogę je jeść zimą na rozgrzanie, lub latem z kieliszkiem schłodzonego białego wina. Smakuje zawsze i wszędzie.
Niedawno bardzo smakowite risotto milanese miałam okazję jeść z Brukseli w restauracji Lola. Tam było podane ze smażonymi na maśle przegrzebkami. Szkoda, że w Polsce tak trudno o świeże, by odtworzyć ten niesamowity smak… Podobnie jak w Loli, ja również zmieniam nieco recepturę mediolańskiego risotto z szafranem i oprócz parmezanu i cebuli dorzucam także inne warzywa oraz bazylię.
Risotto milanese (składniki na 2 osoby):
- 200 g ryżu Arborio
- pół dużej cebuli lub 1 średnia
- 70 g masła
- duża szczypta szafranu
- kieliszek białego wina
- ok. 500 ml bulionu*
- 50 g startego Parmezanu lub Grana Padano
Opcjonalnie:
- pół dużego pomidora
- pół żółtej papryki
- garść listków bazylii
Risotto milanese – przygotowanie:
Paprykę i pomidora kroimy w kostkę. Odkładamy na bok.
Cebulę drobno kroimy i podsmażamy na połowie masła.
Następnie dodajemy do garnka ryż i ciągle mieszając podgrzewamy 2 minuty.
Dodajemy szafran i mieszamy przez 1 minutę, by uwolnił aromat.
Mieszając dodajemy wino.
Po chwili zaczynamy dodawać bulion. Gotujemy około 14-15 minut mieszając co chwilę i dolewając po łyżce bulionu.
W między czasie (pod koniec gotowania ryżu) w drugim garnku rozgrzewamy resztę masła i wrzucamy pokrojonego pomidora i paprykę. Przesmażamy przez 1-2 minuty.
Kiedy ryż jest al dente zdejmujemy z ognia i odstawiamy. Dodajemy do niego podsmażone na maśle warzywa (wraz ze stopionym masłem!) i większą część sera. Dokładnie mieszamy i odstawiamy na 2 minuty, by ryż odpoczął.
Risotto milanese – podanie:
Risotto serwujemy niezwłocznie po przygotowaniu (pamiętając, by dać potrawie 2 minuty na odpoczynek). Dobrze smakuje posypane świeżą bazylią i resztą parmezanu.
Mam nadzieję, że polubicie to danie.
Do przeczytania,
E.
Podobne wpisy
Komentarze
11 odpowiedzi na “Risotto milanese”
Dodaj komentarz

Risotto milanese
Czas przygotwania:
W dniu dzisiejszym po smakach tajskich w moim domu królowało właśnie to risotto! Cała rodzinka apetycznie wszystko zjadla. Nie zostalo nic a nic a moja corka byla tak zadowolona ze kazala mi zdjecia robic i wrzucic na fb 😉 hahaha…Generalnie nie wiem czy moje risotto mialo prawidlowa konsystencje bo to moje pierwsze w zyciu risotto jakie jadlam i jakie robilam 🙂 W każdym bądź razie pylo pyszne!
Aneto,
Super, bardzo się cieszę, że Wam smakowało 🙂
Bardzo dziękuję za Twój komentarz i pozdrawiam ciepło,
E.
uwielbiam risotto 🙂
Od miesiąca risotto jem conajmniej dwa razy w tygodniu, mój partner odkrył, że potrafi je dobrze zrobić i co rusz proponuje nową wersję. A ja chętnie akceptuję. Podsunę mu ten przepis, bo jeszcze w takiej wersji nie mieliśmy 😉
Marta/ Co dziś zjem na śniadanie
To chyba najladniejsze risotto, jakie ostatnio widzialam 🙂
Masz racje, jest w tym daniu cos z "comfort food". Juz samo mieszanie i dolewanie bulionu uspokaja…
uwielbiam! Musiało być niezwykle delikatne 🙂
Może wstyd się przyznać, Edith, ale risotto jeszcze nie jadłam. Może to dlatego, że nie jestem jakąś ogromną fanką ryżu. Ale powiem jedno – patrząc na Twoje zdjęcia, takie słoneczne, no i oczywiście na samo risotto, mam ogromną ochotę na jego spróbowanie 😉
Pozdrawiam z deszczowego Krakowa 🙂
Pyszności. Wiosenna majówka zawodzi a takie risotto będzie idealne na lekkie rozgrzanie. a gdyby przypadkiem zaświeciło słońce, będzie i białe, półwytrawne;)
miłego dnia Edith!
świetnie Ci wyszło:)
Twój dzisiejszy wpis uratował mi dzień. Nici z wycieczki-ucieczki rowerowej, spacerów miejsko-podmiejskich, nieśpiesznych espresso na świeżym powietrzu. Ale dzięki za szczyptę słońca przemyconą w szafranie, za ten smak i aromat potrawy, której nigdy sama nie robiłam ale wiele razy jadłam i niebo czułam pod językiem :-).
Agnieszko,
Bardzo mi miło czytać Twój komentarz – dziękuję! Na kiepską pogodę za oknem najlepsze jest właśnie dobre jedzenie, które poprawia humor 🙂
Mimo wszystko życzę Ci udanego i słonecznego dnia, może później jednak wyjdzie słońce? 🙂
E.