Nie jestem ekspertem z zakresu kuchni tajskiej, ale jej smak bardzo mi odpowiada i ilekroć mam okazję odwiedzać tajskie restauracje, utwierdzam się w przekonaniu, że zupa ta mogłaby znaleźć się w ich menu.
Tajska zupa- składniki:
- 2 litry bulionu warzywnego (patrz przepis na krupnik wegetariański)
Do ugotowania potrzebować będziemy:
włoszczyznę: marchewkę, pietruszkę, por i kawałek selera, 5 ziarenek ziela angielskiego, 3 liście laurowe.
- podwójna pierś z kurczaka
- 1 trawa cytrynowa
- 1-2 łyżeczki zielonej pasty curry
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- 200 ml mleka kokosowego*
- świeże liście kolendry (jeśli nie lubicie zastąpcie natką pietruszki)
- sól, pieprz
- sok z cytryny lub limonki (opcjonalnie)
- 100 g ryżu basmati lub jaśminowego
- ostra papryka w proszku (opcjonalnie)
Wrzucamy kawałki kurczaka i dobrze wymieszać.
Odstawiamy na 1h do lodówki, by mięso przeszło smakiem (można też przygotować kurczaka poprzedniego dnia, wówczas będzie jeszcze lepszy).
Gotować przez 15 min. Wlać mleko kokosowe. Zagotować.
Ostrożnie doprawić solą i pieprzem. Można też dołożyć dodatkową łyżeczkę pasty curry – w zależności od upodobań. Ale ostrożnie: nawet niewielka ilość pasty curry nadaje zupie ostry posmak!
Zupę można doprawić także sokiem z limonki lub cytryny.
Tajska zupa – podanie:
Na talerz wyłożyć ugotowany ryż. Wlać zupę. Posypać świeżą kolendrą / natką pietruszki i ewentualnie ostrą, sproszkowaną paprykę.
Podobne wpisy
Komentarze
23 odpowiedzi na “Tajska zupa”
Dodaj komentarz

Tajska zupa
Czas przygotwania:
Zupa rewelacyjna ? Jest już jedną z moich ulubionych. To już drugi przepis z twojego bloga, który zrobiłam w tym tygodniu, po pysznym chlebku bananowym. Wszystkie twoje przepisy są super, jestem twoją fanką ?
Hmm…Napaliłam się dziś na tę zupę,ugotowałam i właśnie jestem po konsumpcji..Nie ukrywam,że pasty curry dałam az pół słoiczka,a zupa jak nie miała smaku,tak nie ma 🙁 Każda zupa z tego bloga wyszła pyszna,a tajska,no cóż..Jakaś taka bez smaku.Całkowicie.Nie wspomnę o kolorze 😉 Szkoda,bo pierwszy raz zrobiłam coś tajskiego i się rozczarowałam.No,ale może mam już zepsuty smak po tylu eksperymentach 🙂 Do tej zupki już nie wrócę. Pozdrawiam, Mags
Na pewno zrobię w weekend!
Przyznaje się bez bicia …. ja też ukradłam przepis . Nie jestem wielką miłośniczką zup ale ta ….. miałam ślinotok jak czytałam
Cześć Madame 🙂 Dziś w taki skwar ta zupa widzi mi się idealnie 🙂 Chcę tylko podpytać czy mogę sobie tak po prostu zamienić kurczaka na krewetki?:-P Pozwalasz? 😛 Pozdrawiam serdecznie Gosia z Jeleniej Góry 🙂 Ps wielbię Twoje posty o Japonii też mi się marzy taka podróż 🙂 Dobrze że można sobie chociaż poczytać i pooglądać u Ciebie na blogu co nieco 🙂
Gosiu,
Bardzo mi miło, że wpisy o Japonii Ci się podobają 🙂
Oczywiście kurczaka można zastąpić krewetkami (najlepiej szarymi, jeszcze nieobrobionymi). Pamiętaj jednak by dodać je na 2 minuty przed końcem gotowania zupy, bo obgotowywane dłużej zrobią się gumiaste.
Pozdrawiam bardzo serdecznie,
E.
Witam,
trochę po czasie, ale ponieważ przepadam za kuchnią tajską, więc pozwalam sobie na ten spóźniony wpis. W każdej szanującej się paście curry musi być pasta z tamaryndowca. Produkty Tao-Tao są bardzo fajne. Proszę zwrócić uwagę na skład, żadnych nienaturalnych składników – dotyczy sosów sojowych, rybnych, past curry, octów (tych używałem) Większość firm, nawet tych renomowanych używa środków konserwujących i polepszaczy smaków w tak prostych przyprawach jak np. sosy sojowe. Co do ostrości zupy to 2 łyżeczki pasty na 2,5 l zupy nie spowoduje jej zbyt dużej ostrości. Ale dla osób które nie lubią zbyt ostrych smaków taka zupa jest akurat. A co do tamaryndowca to niestety nie miałem okazji goj próbować.Natomiast do zupy lubię dodawać ciecierzycę i / lub groszek zielony (w zależności od dostępności w szafce) – zamiast ryżu.
Pozdrawiam,
Jacek W.
Jacku,
wpisy na blogu (nie zawsze same komentarze pod konkretnymi wpisami) żyją całkiem długo, więc jesteś zupełnie na czasie, bo post jest nadal chętnie odwiedzany 🙂
Masz rację, w kwestii kuchni świata, w tym azjatyckiej, trzeba dokładnie czytać etykiety. Dla mnie 2 łyżeczki pasty dają odpowiednią ostrość, ale oczywiście każdy lubi inaczej podane jedzenie. Przyznam, że nie jestem przyzwyczajona do bardzo ostrych posiłków. Myślę jednak, że zawsze lepiej dać mniej na początku, a potem ewentualnie dołożyć, niż wycisnąć od razu dużą, czubatą łyżkę i potem żałować 😉
Dziękuję za Twój komentarz!
Serdecznie pozdrawiam,
E.
Edith gdzie kupujesz w Wwie trawę cytrynową?
Joanno,
w Kuchniach Świata, Piotrze i Pawle, Leclercu i innych dużych sklepach, choć nawet w małych lokalnych sklepach się pojawia. Czasami jest świeża, a innym razem mrożona np. ostatnio kupiłam opakowanie 6 sztuk, zużyłam dwie, a pozostałe mam na zaś 😉
Serdecznie pozdrawiam,
E.
Pycha. Ja dodaję pasty z tamardynowca i prawdziwej papryczki chili , bez pestek, pokrojonej drobno
Agnieszko,
pasty z tamaryndowca jeszcze nigdy nie próbowałam. Poszukam jej w sklepach z arabską żywnością, bo jestem ogromnie ciekawa jak smakuje 🙂
Dziękuję za podpowiedź!
Z pozdrowieniami,
E.
Tajska kuchnia jak najbardziej jestem za 🙂 dawno juz nie jadlam potraw tak aromatycznych i wyrazistych w smaku. Polecam ta zupke 🙂 dla amatorow orientalnej kuchni w szczegolnosci
Posmakowałabym takiej zupki 🙂
zapraszam do konkursu i akcji na Durszlak.pl: http://durszlak.pl/akcje-kulinarne/wiosenne-zupy. Atrakcyjne nagrody do wygrania!
Takie zupy to ja bardzo, bardzo:)) Robię trochę inaczej bo w woku ale efekt podobny. Chociaż Pan Hindus z baru koło firmy to taką robi że ślinię się na sam zapach:)))
miłego!
I jeszcze jedno, zapraszam po wyróżnienie Edith. Jesteś dla mnie inspiracją:))
Aaaa, już lecę zobaczyć o co chodzi dokładnie, ale Ci bardzo dziękuję! :-)))
Ściskam!
E.
Zamieniłabym tylko ryż na makaron, będzie bardziej po tajsku 🙂
Pola,
Z makaronem też będzie pyszna, choć muszę przyznać, że zupy akurat zdecydowanie wolę z ryżem.
Z serdecznymi pozdrowieniami,
E.
kradnę Twój przepis, boska zupka! 🙂
Zrobiłam i potwierdzam – wyszło super:)
Doprawiłam akurat kolendrą, bardzo pasuje do tej zupy, a pastę curry miałam jakąś inną (Tao,tao) – dałam 2 łyżeczki i wyszedł taki delikatny posmak, więc może ta pasta jest bardziej łagodna od Twojej Edith. A zupa wyszła pyszna:)
Asiu,
nigdy nie używałam pasty Tao Tao – może rzeczywiście jest inna, choć widziałam na zdjęciu w internecie, że kolor ma zbliżony do mojej.
Bardzo się cieszę, że zupa Ci smakowała 🙂
Z serdecznymi pozdrowieniami,
E.