Kiedy byłam mała co roku dostawałam na urodziny tort orzechowo-miodowy. Piekła go Babcia i był obecny zawsze, nawet wtedy kiedy organizowałam spotkanie dla całej przedszkolnej grupy. Żaden nigdy później nie dorównał mu smakiem. Na urodziny pojawiał się obowiązkowo.
Od kilkunastu lat już go nie dostaję, bo mieszkam z dala od rodzinnego domu. Poprosiłam jednak Babcię o przepis i sama postanowiłam się z nim zmierzyć. Może wydać Wam się bardzo skomplikowany, mi też zawsze tak się kojarzył, ale okazało się, że robi się go piorunem, a przy tym robi później piorunujące wrażenie i każdy wyjada go co do okruszka. Jest słodki – to fakt, ale także bardzo, bardzo pyszny.
Tort orzechowy na miodzie – składniki:
Na placki:
- 300 g mąki tortowej
- ok. 120-180 g miodu
- 60 g cukru (w przepisie Babci było 120 g – ograniczyłam tę ilość)
- 70 g mielonych orzechów włoskich
- 1 jajko
- 1 żółtko
- 1/2 łyżki sody
Na masę:
- 100 g mielonych orzechów włoskich
- 200 g masła (miękkiego, w temperaturze pokojowej)
- 250 ml śmietany 12%
- 100 g cukru pudru (w przepisie Babci było 200 g)
- 3 żółtka
- 1 łyżeczka pasty z wanilii
Dodatkowo:
- 6 łyżek kwaśnych powideł (użyłam pół na pół powideł z czarnej porzeczki i śliwki węgierki)
- 16 całych orzechów włoskich (do dekoracji)
- 50 g mielonych orzechów włoskich (do dekoracji)
Tort orzechowy na miodzie – przygotowanie:
W mikserze lub dużej misie mieszamy ze sobą mąkę, jajko z dodatkowym żółtkiem, cukier, sodę i mielone orzechy. Miód dodajemy stopniowo i tylko tle, by ciasto było w miarę zwarte i miało konsystencję mokrego piasku.
Po dokładnym wymieszaniu uzyskamy niejednolite ciasto, które jednak bez problemu da się rozwałkować na placki.
Przekładamy część (ok. 1/5) na stolnicę. Dla ułatwienia można je od razu rozwałkowywać na papierze do pieczenia. Od strony wałka trzeba je nico podsypać mąką, bo się trochę klei.
Wycinamy okrąg o średnicy tortownicy. Czynność powtarzamy jeszcze 4 razy – wyszło mi 5 miodowych placków, jeśli macie tortownicę 18 cm, to wyjdzie Wam 6-7 spodów.
Pieczemy je po dwa na raz przez 10 minut w temperaturze 160 stopni C (z termoobiegiem) lub 180 stopni bez tej funkcji. Wyciągamy z pieca i zostawiamy do całkowitego ostygnięcia.
Krem – przygotowanie:
Żółtka ucieramy wraz z cukrem pudrem w misce zawieszonej nad garnkiem z gotującą się wodą.
Ucieramy tak długo aż składniki się połączą i masa będzie miała jasnożółty kolor.
Następnie bardzo powoli, cały czas ucierając masę, dodajemy naprzemiennie masło, śmietanę, wanilię oraz orzechy.
Ostrożnie odrywamy placki od papieru. Jeden układamy na czystym arkuszu papieru i umieszczamy na paterze. Wykładamy 3-4 łyżki kremu i rozsmarowujemy zostawiając około 2 cm wolnej przestrzeni od brzegu.
Przygniatamy drugim spodem, na którym rozprowadzamy kwaśną konfiturę (u mnie: z czarnej porzeczki).
Przykrywamy kolejnym plackiem. Lekko dociskami i ponownie wykładamy krem.
Na wierzchu umieszczamy przedostatni spód, który smarujemy ponownie konfiturą (tym razem użyłam śliwkowej).
Po nałożeniu ostatniej warstwy wierzch tortu smarujemy nieco grubszą warstwą masy.
Boki również smarujemy – krem nie musi być idealnie rozsmarowany, bo ciasto wykańczane będzie dopiero po kilku godzinach. Resztę masy wstawiamy do lodówki, by stężała.
W tym stanie tort orzechowy odstawiamy na 5-6 godzin, ale uwaga: musi stać w temperaturze pokojowej, a nie w lodówce, bo inaczej masa stężeje bardzo szybko, a sztywne miodowe placki nie złapią wilgoci od masy.
Po kilku godzinach wyciągamy resztę gęstej masy z lodówki. Rozsmarowujemy ją po całym cieście. W miarę możliwości wyrównujemy boki i górę ciasta.
Na górze układamy dookoła orzechy. Boki obsypujemy mielonymi orzechami.
Tort orzechowy wkładamy na całą noc do lodówki.
Tort orzechowy – podanie:
Usuwamy papier z patery i przystępujemy do krojenia zimnego tortu.
Najlepiej jest go kroić przy pomocy ostrego noża, który przed każdym nacięciem zanurzać będziemy w gorącej wodzie i natychmiast wycierać serwetką / papierowym ręcznikiem. Dzielenie takiego ciasta za pomocą gorącego noża jest banalnie proste, a kawałki wyjdą Wam idealnie równe.
Nie będę ukrywała, ten tort jest dosyć słodki, dlatego dzielimy go aż na 16 kawałków.
Najlepiej smakuje po dwóch dniach, kiedy wszystkie smaki się ze sobą przegryzą.
Jestem pewna, że jeśli podejmiecie wyzwanie i postanowicie go przygotować, nie pożałujecie. To jeden z moich smaków dzieciństwa, który smakuje równie dobrze w dorosłym życiu i nic, a nic się nie zmienił. Stare, sprawdzone, bardzo klasyczne przepisy mają swój niezaprzeczalny urok i warto do nich wracać.
Do kolejnego przeczytania / zobaczenia tu, na Instagramie lub Fanpage’u!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
32 odpowiedzi na “Tort orzechowo-miodowy”
Dodaj komentarz

Tort orzechowo-miodowy
Czas przygotwania:
Ten tort przypomina mi trochę inne ciasto mojej Kochanej Babci. Robiła podobne blaty miodowe a przekładała je masą z kaszy manny, dając również powidła śliwkowe jak Ty. To musiało odczekać jakiś czas, żeby blaty zmiękły … Teraz w cukierni widzę to ciasto jako miodownik a Babcia nazywała je „mazurkiem słomnickim”, ale to tylko bardzo lokalna nazwa ( Babcia mieszkała niedaleko Krakowa i miejscowości Słomniki więc może stąd ta nazwa). W każdym bądź razie te blaty miodowe skubałam często, zanim Babcia przełożyła je masą:)
Tak, tort najlepszy jest, gdy się już przegryzie, a blaty zmiękną. Są dość twarde i suche po upieczeniu. Za to nie trzeba ich nasączać, hak w przypadku biszkoptów, bo same miękną.
Zrobiłam go dzisiaj na 30te urodziny chłopaka. Zażyczył sobie tort miodowo-orzechowy i Twój przepis urzekł mnie najbardziej ze wszystkich 🙂
Chłopak zachwycony 😀
Bardzo się cieszę! 🙂
Tort wygląda niebiańsko. Na pewno spróbuję przy najbliższej okazji. A można by zamienić masło w masie na mascarpone?
Niestety nie, bo mascarpone po podgrzaniu się rozwarstwi, a chodzi o to, by masło po schłodzeniu utwardziło masę.
Mam pytanie, czy krem sie uciera nad para z powodu surowych jajek? A czy ucierac do zgestnienia? I reszte skladnikow dodac po ostygnieciu?
Dziekuje bardzo?
Tak, ubijamy nad parą z powodu jajek i dzięki ciepłu masa dobrze się łączy z pozostałymi składnikami. Jak na zdjęciach: pierwszą fazę robimy nad gorącą wodą, zaraz potem dodajemy masło i pozostałe składniki (wtedy miskę już zdejmujemy z garnka). Nie czekamy aż masa przestygnie, to proces ciągły.
Mam pytanie czy masz może jakiś sprawdzony pomysł jak zrobić placków orzechowych wersje bezglutenową? Dzisiaj zaczęłam robić tort w Twojej wersji (dzisiaj placki, jutro masa), jednak mój synuś tak dzielnie mi towarzyszył a zjeść go niestety nie może stad pytanie ?
Ewelino, po.prostu zastapilabym mąkę pszenną gotową mieszanką bezglutenową.
Edytko,
zbliżają się urodziny mojego męża i chciałam się zmierzyć z tym tortem, ale mam kilka pytań.
1. jak pieczesz dwa spody na raz? Rozumiem, że jeden kładziesz na spód tortownicy, przekładasz papierem i kładziesz kolejny?
2. masz jakiś sprawny patent, żeby obsypać boki orzechami? Zawsze się z obsypywaniem boków tortów namęczę niemożliwie a efekt i tak mam raczej mierny
3. Jeśli tort jest bardzo słodki, czy mogę zrezygnować w ogóle z cukru w spodach? Ewentualnie ograniczyć do np. 30g?
Pozdrawiam Cię serdecznie
K.
Karolino,
Odpowiadając na Twoje pytania:
1. Placki piekę dwa na raz – każdy na osobnej blszce na dwóch poziomach piekarnika
2. Po prostu nabieram czubatą garść orzechów i obsypuję kawałek po kawałku
3. Dałabym minimalną ilość cukru – 30 g powinno wystarczyć 🙂
Dziękuję, a więc zabieram się za pieczenie 🙂 Twoje ciasta są niezawodne i mam nadzieję, że to również będę mogła dopisać do moich ulubionych przepisów 🙂
Thank you!
A na masu użyć smietana kremowka lub kwasna smietana?
W tym przepisie trzeba użyć śmietany 12% lub ewentualnie 18%. Kremówka tu się nie nada, bo śmietana powinna być kwaśna.
Tort wyprobowalam na urodziny corki, a jako ze jestem mniej niz niedzielna kucharka obawialam sie kompromitacji, jednak nie, dzieki pieknie zilustrowanemu I szczegolowemu przepisowi wszystko poszlo jak po masle, a tort, no coz, jak powiada moja mama – niebo w gebie.
Ugryzłem ekran….
Musi być przepyszny! 🙂
Jak napiszę że znów przywołujesz wspomnienia to co? :)) Bo wiesz, u mojej cioci, siostry mamy zawsze na urodziny jest tort kawowy. Zawsze od kiedy pamiętam. Pomimo tego że jest to tort "dorosły" bo z kremem z dodatkiem mielonej kawy i spodami nasączanymi spirytusem uwielbiałam go już jako dziecko. I moje dziewczyny 30 lat później też go kochają. Taka rodzinna tradycja. Tortów miodowych natomiast nigdy nie miałam okazji smakować ale wierzę że z takim babcinym składem jest najlepszy, bo przecież to nasze babcie najczęściej rozbudzają w nas jakieś hobby!
pozdrawiam Cię serdecznie Edith!! i Twoją babcię też 😀
Taki orzechowy to musi być dobry, innego wyjścia nie ma;-)
cudo. Faktycznie robi piorunujące wrażenie – a mówię tylko o wyglądzie, przypuszczam, że w połączeniu z doznaniami smakowo zapachowymi musi to być petarda. Uwielbiam smak orzechowy. A babcie rządzą!
Pozdrawiam i życzę jeszcze wielu rocznic pełnych sukcesów i radości
Monika
Zjawiskowy i pewnie smaczny 😉 Niech zyją babcine przepisy, niech żyje prostota i klasa!!!
Połączenie miodu i orzechów… Uwielbiam… 🙂 Koniecznie muszę spróbować go zrobić.
Smak tego tortu musi zniewalać, tym bardziej, że kocham połączenie miodu i orzechów: )
Dużo radości z blogowania a mi z czytania i oglądania:)
wygląda rewelacyjnie:)
wygląda obłędnie! Mam ochotę wyciągnąć ten kawałek z monitora:D Uwielbiam orzechowe ciasta, mam nawet jedno ulubione, podobne do twojego przepisu ale zupełnie inna masa http://waniliowapistacja.blogspot.dk/2013/04/ciasto-snickers_16.html więc teraz muszę wypróbować Twój przepis bo jestem bardzo ciekawa smaku 🙂
Pyszny tort i pyszne zdjecia 🙂 Czestuje sie kawalkiem :))
Wygląda fantastycznie. Ale kiedy ukazałaś jego wnętrze, to mnie skusiło, żeby taki upiec. Zapisuję więc przepis do wykorzystania.
Z okazji drugiej rocznicy bloga życzę dalszych wspaniałych inspiracji i pysznych pomysłów na kolejne przepisy. Pozdrawiam serdecznie, Krys
Krystyno,
Serdecznie dziękuję i pozdrawiam,
E.
Nie ma jak babcine przepisy!