Bibenda – majowe menu w jednej z ulubionych restauracji
Bibenda należy do jednych z moich ulubionych warszawskich restauracji. Do tej pory tylko o niej wspominałam w zbiorczych wpisach, a dziś chciałam Wam pokazać ich wiosenne menu ze szparagami w roli głównej. Podczas dwóch ostatnich wizyt zjedliśmy prawie całą ciepłą kartę.
Bibenda to lokal, którego raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. To pewniak. Jak ktoś przyjeżdża do Warszawy i prosi o polecenie lokalu, to wymieniam ją na jednym wdechu razem z Ale Wino, Eatery czy Rozbrat 20. Jest tu zawsze bardzo smacznie. Jedyny minus to duża liczba gości. Czasami na stolik trzeba trochę poczekać.
Bibenda to też starsza siostra nieodżałowanego Festu, który nie przetrwał pandemii. Naczynia z tego miejsca zresztą nadal goszczą w Bibendzie.
Majowe menu w Bibendzie:
Majowa karta jest spełnieniem moich marzeń, bo niemalże w każdym daniu są szparagi: zarówno białe, jak i zielone. Jest jak zawsze pięknie, kolorowo i zielono. Lecimy zatem z przeglądem dań z obecnego menu!
W Bibendzie zawsze trzeba wziąć ich chleb z masłem (14 zł) na przystawkę. Jest boski!
Polecam też lekką sałatkę z winegretem z sekcji „zimnych przystawek” (25 zł). Jest świetnie doprawiona, a pokruszony cheddar i prażona cebulka nadają jej głębi. Pasuje do cieplejszych dań, ale można ją też zjeść solo z kromką chleba.
„Na ciepło”:
Z menu „na ciepło” zupa dnia (12 zł) to zawsze dobry wybór. Raz z ciecierzycą i mleczkiem kokosowym, innym razem z soczewicą na ostro.
Palona młoda kapusta z masłem, bulionem z shitake, fermentowaną soją, kruszonką ziemniaczaną „cacio e pepe” i dymką (28 zł) to mistrzostwo świata. Przepyszne i lekkie danie. Jak i wszystkie pozostałe idealne do dzielenia się ze współbiesiadnikami.
Zielone szparagi z sosem maślanym „beurre monte”, jajkiem w koszulce, chipsami z chleba i szczypiorkiem (37 zł) to kolejna genialna kompozycja. Prosta rzecz, a doskonała w smaku i formie.
Podobnie zresztą jak i zielone szparagi z groszkiem i ricottą, podane z pecorino, pesto z orzechów włoskich, fenkułem, oliwą, miętą, estragonem, zielonym chili i z pistacjami (35 zł). Aż nie wiem która z dwóch wersji jest lepsza, bo obie zachwycają świeżością. Szparagi z groszkiem mają jednak kilka ostrzejszych akcentów, więc jeśli lubicie ostrzejsze dania, to prawdopodobnie bardziej przypadną Wam do gustu.
Kolejnym hitem są gnudi z ricotty z palonym masłem, śmietaną, pecorino i orzeszkami piniowymi (39 zł). Gnudi to niełatwe i pracochłonne danie. Jeśli pojawia się w menu, bardzo chętnie je zamawiam, bo bardzo lubię ten włoski klasyk. W wydaniu Bibendy są przewspaniałe. Aż brak mi słów!
Chrupiące grzyby z młodą cebulą, piklowaną cebulą, palonym masłem pomidorowym, jogurtem, zhough i miętą (45 zł) to umamiczna przyjemność. To danie skończone, genialnie skomponowane. Zjedliśmy je z dziką rozkoszą i byłą walka o ostatni kawałek.
Młode ziemniaki, szparagi, rzodkiewki, masło kaparowe, anchois, koperek, liście sałat, winegret rumiankowy (25 zł) to z kolei propozycja lżejszego kalibru. Można ją zamówić zamiast sałatki z winegretem.
Bibenda – desery:
Ciasto migdałowe, rabarbar, lody pistacjowe z solą i kremem angielskim (28 zł) to fenomenalna propozycja. Może nie wygląda, ale smakuje obłędnie. Ciasto jest dość kruche, krem angielski aksamitny, a rabarbar mięciutki i podany na ciepło. Grają tu tekstury, jak i temperatury. Przewspaniały deser. Beza z porzeczkami (spoza karty) też była warta uwagi, choć ciasto migdałowe jednak w naszym rankingu wygrywa pojedynek na wiosenny deser.
Bibenda – podsumowanie:
Mam wrażenie, że w Bibendzie nie ma słabych elementów w menu. Z majowego nie spróbowaliśmy tylko białej fasoli i krokietów, bo akurat ich nie było. Jedyny minus tego lokalu jest taki, że nie można tu robić rezerwacji. Jeśli chcecie przyjść większą grupą, może być problem ze stolikiem. A jeśli chcecie przyjść na randkę wieczorem, też może będzie trzeba postać w kolejce.
Tu jednak każdy znajdzie coś dla siebie, jedzenie jest pyszne, a ceny w porządku. Jest fajny wybór bezalkoholowych napojów jak kombucha czy infuzowane piwa, jak i piwa w butelce.
Najbardziej lubię tu przychodzić właśnie wiosną i latem, gdy wszystkie dania są takie piękne i kolorowe. Niezmiennie polecam to miejsce, a zwłaszcza miejsca na patio.
Do przeczytania!
E.
Rachunek: nie zrobiłam zdjęcia, ale raz zapłaciliśmy 190 zł, a drugim razem 240 zł. Myślę, że na dwie osoby trzeba liczyć średnio 200 zł za kolację.
Dodaj komentarz