BreadBar
Jak to zwykle bywa na wiosnę w Warszawie można zaobserwować wysyp nowych lokali gastronomicznych. W ciągu ostatniego tygodnia otworzyło się kilka nowych miejsc, w tym m.in. Momu Gastrobar, Monsieur Leon i BreadBar. Dziś opiszę Wam ten ostatni położony w Południowym Śródmieściu, przy ulicy Oleandrów 8, zaledwie kilkanaście metrów od słynnego Okienka z Frytkami.
Przed wejściem do BreadBaru ustawiono kilka małych stolików, które umożliwiają delektowanie się urokami wiosny. Pogoda pierwszego maja w naszym odczuciu nie była na tyle dobra, byśmy zdecydowali się na konsumpcję pod gołym niebem. Weszliśmy zatem do środka.
Wnętrze urządzone jest w nowoczesnym stylu. Uwagę przykuwa ściana pomalowana na ciekawy odcień indygo, a także szeroka boazeria, którą wyłożono sufit i jedną ze ścian.
Można tu zająć miejsce przy jednym z sześciu stolików ustawionych pod ścianą lub na stołkach barowych ustawionych przy wysokich stołach na środku sali.
Zamawia się przy ladzie, ale jedzenie i napoje podawane są do stolika. Obsługa jest sprawna i miła, choć jeszcze nie do końca zorientowana w menu, co zwalam na karb niedawnego otwarcia. Mamy szczęście i trafiamy na moment, w którym w lokalu są też właściciele, którzy opowiadają o swoich planach, serwowanych serach oraz podpytują o nasze wrażenia.
Menu jest dosyć krótkie, ale urozmaicone. Spore zaskoczenie stanowi dla mnie kawa zbożowa (3 zł), którą tu odnajduję i momentalnie postanawiam zamówić. To bodaj drugie, po Ministerstwie Kawy, miejsce w Warszawie, gdzie ją można spotkać. Dla fanów „inki” to duży plus 🙂
W momencie, kiedy przekraczaliśmy progi BreadBaru obsługa przyniosła z zaplecza piękną focaccię (8 zł kawałek) i korzystając z okazji nie mogłam jej sobie odmówić. Była naprawdę pyszna: puszysta, z ostrym sosem oraz wspaniałymi dużymi zielonymi oliwkami. Super przekąska nie tylko na mały głód.
Warto nadmienić, że jak tylko zajęliśmy swoje miejsca przy stole podeszli do nas właściciele i zaproponowali po kieliszku prosecco na koszt firmy. Uważam, że to może bardzo miły zwyczaj zamiast „czekadełka” podawanie gościom po kieliszku musującego wina. Mam nadzieję, że zwyczaj ten będzie utrzymany nie tylko podczas pierwszych dni po otwarciu 🙂
Specjalnością BreadBaru ma być właśnie wino, jak i sery, które przywożone są głównie od polskich dostawców. Zamawiając deskę serów (średnia za 28 zł + dodatki w postaci orzechów i suszonych owoców – łącznie 10 zł) otrzymujemy 8 różnych gatunków, w tym 6 polskich i 2 włoskie.
Sery ułożone są od najbardziej łagodnych do tych najbardziej wyrazistych. Z serów zagrodowych polskich można skosztować m.in.: koziej rury, sera wędzonego (mój faworyt!), niebieskiej frontiery, a także słupskiego chłopczyka i niebieskiego księcia. Te dwa ostatnie były tak charakterystyczne że zrzekłam się swojej porcji na rzecz Monsieur, który po chwili również skapitulował 🙂 Myślę, że po prostu trzeba się ich nauczyć, ale warto je choćby powąchać i wziąć kawałek na ząb, by wyrobić sobie zdanie.
Do deski dostajemy talerzyk z wypiekaną na miejscu bagietką i małą miseczkę z malinową konfiturą, bo dobrze jest powyższe sery próbować bez dodatków, a także z odrobiną słodyczy w postaci suszonych owoców, czy właśnie konfitury.
Deska serów jest bardzo fajną pozycją w menu i jestem przekonana, że osoby lubiące ser będą z niej bardzo zadowolone.
Miejsce brzmi ciekawie, podoba mi się, że mają inkę (próbuję ograniczyć ilość spożywanej kofeiny), a to wino musujące "na czekanie" to faktycznie bardzo miły gest. Uwielbiam też sery i z chęcią próbuję mowych, a cena widzę dosyć atrakcyjna.
Marta/ Co dziś zjem na śniadanie
Ahhh te sery… Uwielbiam od lekkich twarogowych po ciężkie śmierdziuchy. Z figą i gruszkami, cienkim krakersem z odrobiną kminku… Smaka mi narobiłaś, nie pierwszy raz zresztą!
miłego!
Szkoda, że dopiero teraz to czytam, bo akurat byłam w Warszawie i pewnie skosztowałabym tych serów chętnie:-)
Edith, ależ Ty masz obeznanie w Warszawskich knajpkach i wiesz co się otworzyło 😉
Breadbar – kolejne fajne miejsce ;).. tak sobie myślę… po tych Twoich recenzjach sama nie wiem co chciałabym odwiedzić będąc kiedyś w Warszawie ;).
Mam nadzieję, że nadal będzie to miejsce, jak się pojawię wreszcie w Warszawie i że nic a nic się nie zepsuje .
Dopiero wystartowali, więc sądzę, że będzie, a poziom mam nadzieję, że będzie tylko wyższy z każdym tygodniem 🙂
Z pozdrowieniami,
E.
fajna recenzja 🙂 dzięki 🙂
Wygląda całkiem, całkiem 🙂
Super miejsce!