Café Central jest jedną z najbardziej znanych kawiarni w Wiedniu. Mieści się w ścisłym centrum miasta, w budynku przy Herrengasse 17 niedaleko Pałacu Hofburg.
Na przełomie XIX i XX wieku była miejscem spotkań wiedeńskich intelektualistów. Peter Altenberg prowadził tu swoje koło literackie, a nawet odbierał tu pocztę. Dziś figura go upamiętniająca siedzi przy stoliku przy wejściu do kawiarni.
Wnętrze robi wrażenie. Rzędy kolumn, orientalne ornamenty, żyrandole… Mnóstwo stolików, a przy każdym ktoś siedzi. Na miejsce w niedzielne popołudnie musieliśmy czekać około kwadransa. Ale doczekaliśmy się na bardzo miły stolik w drugiej części sali, gdzie są one większe i nakryte obrusami, a nie są typowymi kawiarnianymi, małymi, okrągłymi stoliczkami, jakie widzicie na poniższym zdjęciu.
Obsługa jest bardzo sprawna, a menu liczy, z tego co pamiętam, 3 strony, przy czym jedną zajmuje kawa. Na pozostałych dwóch są desery i dania bardziej wytrawne. Zamówiliśmy „kaiserschmarrn”, czyli omlet cesarski na słodko podawany z konfiturą śliwkową, oraz struclę „kremową”, ale według mnie to po prostu strucla z serem.
Omlet (8,50 Euro) jest gigantyczny i to tak naprawdę porcja dla dwóch osób. Kelner uprzedza, że trzeba na niego czekać około 20 minut, bo jest robiony na zamówienie. Patrząc po sąsiednich stolikach, gdzie znajduje się na przeważającej części talerzy postanawiamy poczekać i spróbować ten specjał.
Nie polecam zamawiać go w pojedynkę. Może nie wygląda nadzwyczaj zachęcająco, jak ciasta w gablocie, bo to w końcu porwane ciasto, ale pachnie i smakuje wybornie. Robiłam go później w domu z oryginalnego przepisu i był równie pyszny (przepis zamieszczę w kolejnym tygodniu).
Porcję strucli z serem (7,50 Euro) też można uznać za bardzo solidną. I do tego bardzo smaczną, szczególnie, że jest podawana z dużą ilością sosu waniliowego.
Za to pod żadnym pozorem nie zamawiajcie tam cappuccino, bo się po prostu nie nadaje do picia! Dobre są inne kawy i czekolada na gorąco.
W kawiarni jest także ogromny wybór ciast, które możemy zamawiać przy stoliku, a oglądać przy ciagnącej się przez kilka metrów ladzie.
Widząc te wszystkie ciastka dostałam oczopląsu i nie wiedziałam na co się zdecydować, dlatego wzięłam „w ciemno” propozycję z karty, czyli omlet, który okazał się być doskonałym wyborem.
W Café Central panuje miła atmosfera, aczkolwiek ruch jest spory i nie każdemu może to odpowiadać. Wybór ciast i innych łakoci to jednak zdecydowanie wynagradza. Jeśli będziecie w Wiedniu koniecznie odwiedźcie to miejsce. Tym bardziej, że ceny ciast 3-4 Euro za sztukę są tylko nieznacznie wyższe niż w polskich kawiarniach.
Żałuję, że takich miejsc nie ma u nas. Chyba po prostu w Polsce kawiarnie nie były tak popularne jak w Wiedniu i nie rozwinęły się na taką skalę.
W każdym bądź razie, ogromną przyjemność sprawiła mi wizyta w tym miejscu, więc gorąco je Wam polecam.
Miłej soboty,
E.
P.S. Zdjęcie główne przedstawia fragment serwetki z logo kawiarni.
Super omlet! Robiłam jakiś czas temu z owocami i mniam! Chętnie poznam przepis, zobaczymy jakie są różnice. Mój jeden spokojnie starczył na 3 osoby, hahaha. Kawiarnia wygląda na bardzo przyjemną, ja lubię jak jest gwarno i ruchliwie.
Ja jak Karmelitka wolę mniejsze, przytulniejsze wnętrza 🙂 Ale muszę przyznać, ze ciastka które prezentujesz na zdjęciach przekonały by mnie by odwiedzić to miejsce 🙂 Szczególnie spodobały mi się ciastka doniczki!
Edith, widzę, że Wiedeń Cie zauroczył, jak i mnie Kraków ;]
kiedy oglądam te zdjęcia, rzeczywiście – jestem pod wrażeniem. ale jak dla mnie jest to zbyt duża restauracja, wolę coś mniejszego, przytulnego, skromnego.
jednakże nie omieszkam czasem nie wejść do potęznego wnętrza.
Wnętrze jest świetne! A zjeść omlet cesarski w Wiedniu… no, cóż, prawie obowiązkowe 😉
Z mojej wycieczki do Wiednia (która odbyła się, kiedy miałam jakieś 10 lat)pamiętam tylko muzeum z roślinkami i modelami ziemi. Chyba muszę się tam wybrać jeszcze raz !
Piękne, piękne miejsce.
Wiera,
masz 100% racji, Wiedeń jest niesamowity i jest w tym mieście kilka dań, które są obowiązkowym punktem programu podczas pobytu.
O wielu z nich oraz o różnych ciekawych miejscach pisałam głównie pod koniec kwietnia i na początku maja w postach o Wiedniu.
Serdeczności,
Edith
O tak, ja rowniez milo wspomnam Cafe Central. Jadlam tam tort Sachera i jeszcze kilka innych ciastek. Kawa mi smakowala, chociaz nie pamietam czy pilam cappuccino, czy inna. Stojac przy gablocie z ciastkami rowniez dostawalam oczoplasu 😉 Jesli jeszcze jestes we Wiedniu, to polecam restauracje Finglmüller i sznycel wiedenski 🙂
Flowarku,
bardzo dziękuję za polecenie tej restauracji. Niestety jestem obecnie w Polsce, a w Wiedniu byłam w kwietniu. Jednak mam kolejne zaproszenie do tego miasta, więc mam nadzieję, że niedługo wybiorę się ponownie i niejednego sznycla skonsumuję 🙂
Przesyłam pozdrowienia i dziękuję za Twój komentarz,
Edith
Wspaniale wyglądają te wszystkie słodkości. Omlet cesarski znam, robię go od czasu do czasu od ładnych kilku lat i bardzo go lubię – przepis jest zresztą u mnie na blogu.
Z chęcią odwiedziłabym to miejsce 🙂 Uwielbiam gabloty z pięknie wyglądającym ciastami, chociaż najczęściej i tak wybieram szarlotkę lub ciasto czekoladowe. Po cappuccino trzeba jechać do Włoch 🙂
Kasiu,
zdecydowanie: cappuccino tylko we Włoszech, albo we Francji. Doskonale rozumiem Twoje przywiązanie do dwóch ulubionych ciast: jak nie wiem co wziąć biorę sernik lub szarlotkę 🙂
Serdecznie pozdrawiam,
Edith
takie desery to małe dzieła sztuki 🙂
Dokładnie tak Aleksandro!
Marzę o stażu na zapleczu takiej cukierni… myślę, że duuużo można byłoby się tam nauczyć.
Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam,
Edith
Oj wybrałabym się do Wiednia….i do tej kawiarni;)
"Rozbroiły" mnie te konewki ;D
Czekam na omlet pewnie cesarski…???
Pozdrawiam i życze miłego dnia!!!! :*
Elu,
oczywiście, że cesarski 🙂 Dokładnie taki, jak na zdjęciach.
Konewki, a obok nich doniczki z "ziemią" – to są dopiero desery!
Słonecznej soboty,
E.
Gula,
a przepis jest bardzo prosty i szybki. I co najważniejsze przepyszny, tylko trzeba się uprzednio zaopatrzyć w dobrej jakości konfiturę śliwkową, a wyjdzie omlet jak w Wiedniu 🙂
Serdeczności,
E.
Cześć Edith:)
O jacie! Faktycznie wnętrze robi wrażenie. Ale gdy zobaczyłam ladę wypełnioną po brzegi ciastami, to pomyślałam sobie, że każdy kawałeczek ciasta ma w sobie duszę. Jest dopieszczony w każdym calu. Do tego pięknie ułożone, a nie rzucone byle jak:)
Czekam z ogromną niecierpliwością na przyszły tydzień i Twój przepis. Dla niego zrobię wyjątek w odchudzaniu:)
Pozdrawiam serdecznie:)