fbpx

Ciao a Tutti Due – prawdopodobnie najlepsza pizza w Warszawie

27 marca 2017

Ciao a Tutti Due to kolejny lokal, do którego trafiłam dzięki Monsieur. Znał on doskonale pierwszą pizzerię pod szyldem Ciao a Tutti mieszczącą się na skrzyżowaniu Niepodległości i Al. Armii Ludowej. Wiele razy słyszałam wygłaszane przez niego zachwyty dotyczące tamtejszych cieniutkich placków z dodatkami. W końcu przyszedł ten dzień, w którym odwiedziliśmy to miejsce wspólnie. I jak poszłam raz, to przepadłam bez reszty.

Otwarta w lipcu 2016 r. pizzeria Ciao a Tutti Due mieści się na Starym Mokotowie, na skrzyżowaniu Kazimierzowskiej i Dąbrowskiego. Stara kamienica z daleka nie zapowiada żadnych cudów, ale na szczęście magia dzieje się w środku!

Lokal jest urządzony skromnie, we włoskim stylu: zdjęcia na ścianach, biało-czerwone obrusy w kratkę, trochę ziół w doniczkach. Wnętrze jest proste i utrzymane w śródziemnomorskim klimacie.

Na powitanie na każdego gościa czeka paczka klasycznych grissini.

ciao a tutti

Karta składa się z 30 rodzajów pizzy, są też cztery przystawki, trzy sałatki i dwa desery. Krótko i na temat. Na początku wybieramy sałatkę z cukinii z ricottą, Parmezanem, orzeszkami piniowymi, włoskimi i pomidorkami cherry (21 zł). Podana jest z ciepłą ciabattą. I jest to doskonała opcja na zaspokojenie pierwszego głodu. Cukinia pokrojona jest na mandolinie, zatem jej plasterki są idealnie cienkie i wręcz prześwitujące. Przyjemnie współgra z wyrazistym Parmezanem i łagodną ricottą. Orzechy znakomicie dopełniają proste smaki.

Na drugi ogień zamawiamy pizze: quattro stagioni (sos pomidorowy, szynka, mozzarella, pieczarki, oliwki, cebula za 26 zł) oraz friuli (mozarella fior di latte, szynka San Daniele, ser montasio za 29 zł).

Jak zwykle dzielimy się nimi po połowie, by każdy mógł spróbować innych smaków. Obie są w punkt: na cieniutkim cieście, z grubszym brzegiem, który można maczać w ostrej oliwie, z idealną ilością składników wysokiej jakości. Jak do tej pory quattro stagioni to mój faworyt za sprawą pysznej marynowanej cebuli i smacznych oliwek, które wespół z pieczarkami ukryły się pod wielkimi plastrami włoskiej szynki.

ciao a tutti

Friuli to z kolei kompozycja bardzo szlachetna: szynka San Daniele genialnie komponuje się z lekko pikantnym serem montasio. Pizza ta stawia na proste i wyraziste smaki trzech podstawowych składników, których nie zakłóca sos pomidorowy.

ciao a tutti

Podczas innej wizyty obraliśmy inny smakowo kierunek. Zamówiliśmy pizzę piccante oznaczoną dwiema papryczkami (z sosem pomidorowym, mozarellą fior di latte, pikantnym salami, suszonymi pomidorami i kolorowym chili za 26 zł) oraz quattro salumi z czterema rodzajami wędlin (z sosem pomidorowym, mozarellą fior di latte, salami sopressa veneta, szynką San Daniele, szynką gotowaną, pancattą oraz ricottą za 28 zł).

Pikantna propozycja ogromnie przypadła nam do gustu. Była wyrazista, bardzo konkretna w smaku. To zdecydowanie jeden z moich typów.

Pizza mięsna zaskoczyła mnie dodatkiem ricotty, który przyjemnie wchodził w interakcje z wyrazistymi w smaku plastrami mięs. Quattro salumi to także ciekawa propozycja, choć osobiście wolę jednak pizze z choć minimalnym dodatkiem warzyw.

Ciao a Turri – podsumowanie:

Pizza tu podawana może spokojnie walczyć o tytuł najlepszej w Warszawie (dla przypomnienia: na pizzę lubimy wracać także do Semolino i Mamma Marietta). Nasze serca już podbiła i zresztą nie tylko nasze, bo przychodzą tu tłumy i bez rezerwacji w porze kolacji lub w weekend raczej się nie obędzie. Obsługa jest sympatyczna i bardzo sprawna. Kuchnia pomimo wielu zamówień, także tych na wynos, doskonale daje sobie radę i w kwadrans gorąca pizza ląduje na stole. Nie ma co się rozpisywać: tu po prostu trzeba przyjść!

Ciao a Tutti Due – jak dojechać:

 

Rachunek 1

Rachunek 2

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 1 / 5. Liczba głosów: 1

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

19 odpowiedzi na “Ciao a Tutti Due – prawdopodobnie najlepsza pizza w Warszawie”

  1. Anonim pisze:

    Jestem zawiedziony. Pani kelnerka najpierw mówi że jak się zamieni składniki na innej pizzy będzie taniej a wyszło drożej. Za oliwę z oliwek trzeba dopłacić za co oczywiście nikt nie informuje ( w innych pizzeriach tak nie ma ) a na dodatek pani menadżer okazała się mało profesjonalna i tylko potrafiła powiedzieć przepraszam… smak pizzy też taki sobie… na żaden jakikolwiek zwrot albo rekompensatę nie ma co liczyć. Jedna wielka porażka. Już na pewno nikomu nie polecę tą restaurację ani ja już nigdy tam nie wrócę, muszą się jeszcze sporo nauczyć!

    • Madame Edith pisze:

      Za oliwę trzeba płacić? Nigdy mi się to nie zdarzyło. To faktycznie byłoby dość osobliwe, bo zawsze stała na stole i bez problemu przynosili z czosnkiem czy z chili. Ostatnio zamawiałam u nich na wynos, więc nie jestem w stanie tego potwierdzić.

  2. Natalia pisze:

    Byłam, jadłam, potwierdzam, pyszna!

  3. Ania pisze:

    Na zdjęciach pizza wygląda bardzo apetycznie, mi nie przeszkadza szynka na wierzchu, tym bardziej, że tak się przecież robi. Moją ulubioną pizzerią w Warszawie jest Złota65 nie wiem czy kiedyś Pani tam była, ale polecam, warto spróbować.

  4. Łukasz pisze:

    Dziś w końcu odwiedziliśmy to miejsce i….. No cóż, nie wiemy skąd ten zachwyt. Dla nas oznacza to, że wymagania warszawskich klientów są naprawdę niskie. Owszem, składniki wyglądały na świeże, sprowadzone z Włoch, natomiast całość jako pizza, to jedna z gorszych jakie w życiu jedliśmy. Sos pomidorowy niezredukowany, wodnisty. Ciasto nie w naszym typie, ale to rzecz gustu. Od pizzy wymagamy, aby smak składników przenikał się, uzupełniał. A to była przysłowiowa mamałyga. Po ukrojeniu kawałka wodnista i papkowata. W żaden sposób nie przypomina to pizzy, jaką jedliśmy wielokrotnie w różnych miejscach we Włoszech i nie przypomina to pizzy, jaką można zjeść w Polsce, gdzie smak i zapach zniewalają. Nie polecam.

    • Madame Edith pisze:

      No cóż. Nie każdemu można dogodzić. Ta pizzeria uważana jest przez wielu za najlepszą w stolicy. My nie zawiedliśmy się ani razu, a bywamy tu regularnie. Często nawet i dwa razy w miesiącu. Lepszej pizzy nie jedliśmy nigdzie w Polsce.

  5. Kamila pisze:

    Byłam tam z ciekawości, ze względu na to, że lokal „grał” w Drugiej szansie ? Pizza pyszna, skusiłam się na lemoniadę włoską.

    Ze swojej strony polecam również lokal Heritage na placu Narutowicza
    Pizza pyszna, nie wiem czy nie lepsza… Była Pani tam?

    • Madame Edith pisze:

      Heritage znam tylko z Placu Zbawiciela, ale nigdy tam nie byłam na jedzeniu, za to kilka razy kupowałam włoskie wędliny i inne produkty.

  6. Olka pisze:

    Dzięki za informacje o miejscu! Już sam widok wzmaga głód! 🙂

  7. Sebastian pisze:

    Jakoś nie przekonuje mnie rzucenie kawałków surowej wędliny na upieczone ciasto, no sorry. Może i we Włoszech tak się jada, no ale gdzie Rzym, gdzie… Warszawa 😉 Równie dobrze można by, robiąc ruskie, ugotować puste „pierogi”, a na to pokruszyć farsz z twarogu, ziemniaków i cebuli. Co kto lubi, jednym słowem 🙂

    • Madame Edith pisze:

      Wszystkie nasze pizze były pieczone razem z wędliną. Nawet te z San Daniele, więc nie wiem w czym problem. Zresztą często na pizzy można spotkać Prosciutto Crudo, która jest dodawana dopiero po upieczeniu. Surowe szynki je się na surowo.

      • Sebastian pisze:

        „Problem” w tym, że nie przekonuje mnie idea rzucenia surowych ochłapów na upieczony już placek, tyle. Skoro pizze owe pieczone były już razem z wędliną, po co dodatkowa porcja już po upieczeniu? Nie, nie czepiam się, wyraziłem tylko swe zdumienie, na które Ty odpowiedziałaś z niepotrzebnym zirytowaniem. Tyle. PS. Surowych szynek nie lubię, więc pewnie nic mnie nie ominęło 😉

        • Madame Edith pisze:

          Sebastianie,
          rozumiem, że nie każdy musi lubić pizzy z surową szynką, ale nie wiem gdzie widzisz dodatkową porcję szynki dodawaną po upieczeniu. Pizza, która się piecze 90 sekund w 500 stopniach C nie musi mieć spalonych i wyschniętych składników na wierzchu.

  8. Ewa pisze:

    Nie na temat, ale dziwna rzecz się stała. Śledzę Twój blog na Bloglovin i nagle patrzę – pokazuje się wpis u Ciebie w dziwnym języku, jak się okazało… szwedzkim. Klikam i okazuje się, że Twój blog samoczynnie podmienił mi się na Bloglovin na inny blog o adresie madameedith.se…. Też kulinarny. W tym momencie na liście subskrybowanych blogów zamiast Twojego bloga mam tamten, co nie jest problemem, bo sobie zmienię, niemniej informuję, że wystąpił taki problem.

    • Madame Edith pisze:

      Ewo,
      bardzo dziękuję za informację! To bardzo dziwne, napiszę do nich. Wiem o istnieniu tego bloga (jego adres to madame-edith.blogspot.com i pod takim znalazłam go na Bloglovin), bo kiedyś chciał przejąć nawet moją domenę madameedith.com. Mój blog na Bloglovin występuje właśnie pod tym adresem: madameedith.com. Problem faktycznie występuje jak znajduje się mój stary profil, założony jeszcze dla bloga na blogspocie, czyli madameedith.blogspot.com – wtedy automatycznie przeskakuje na tego szwedzkiego bloga. Napiszę do nich, bo to dziwne. Raz jeszcze dziękuję za sygnał!
      Serdecznie pozdrawiam
      E.

      • Ewa pisze:

        Z tego co patrzę na followersów tamtego bloga na Bloglovin, to są to Twoi followersi (polskie imiona i nazwy), więc najwyraźniej Bloglovin coś pomieszał. Życzę szybkiego odkręcenia sytuacji.

        • Madame Edith pisze:

          Dziękuję! Nie sprawdzałam tego. Mam nadzieję, że jest na to jakieś logiczne wyjaśnienie.

  9. zielenina pisze:

    wygląda jak we Włoszech 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Ciao a Tutti Due
Moja ocena [1]: 5
Rodzaj kuchni: włoska
Przedział‚ cenowy: do 30 zł
Dąbrowskiego 27, Warszawa
Zobacz na Mapach Google
@MadameEdith on Instagram