Czekoladowy – moja ulubiona cukiernia w Lublinie
Gdy byłam mała na duże okazje jeździliśmy do Chmielewskiego na W-Z’tkę z herbatą. Ta cukiernia na Krakowskim Przedmieściu to symbol, legenda i nadal trzyma poziom. Od kilku lat jest jednak adres, który zdecydowanie bardziej lubię – to Czekoladowy, istny raj dla łasuchów lubiących nieco bardziej nowoczesne i współczesne cukiernictwo.
Czekoladowy – lokalizacja:
Chmielewski działa w Lublinie od 1900 roku, a Czekoladowy zaledwie od 2011, ale i tak może pochwalić się wieloma sukcesami. Poza trzema punktami w Lublinie (w centrum – na Kołłątaja 6, na Sławinku – przy Liliowej 7 i w dzielnicy Rury – przy Zana 43), przez ponad rok miała lokal w Warszawie na ulicy Bagno, z czego chętnie korzystałam.
Niestety ulica ta jest bardzo pechowa dla wszelakich lokali gastronomicznych i w końcu właściciele Czekoladowego ją zamknęli. Liczę, że w przyszłości raz jeszcze spróbują podbić warszawski rynek cukierniczy, bo produkty mają bardzo wysokiej jakości. Tu wszystko jest robione na prawdziwym maśle, naturalnych składnikach, a nie z półproduktów.
Gdy przyjeżdżamy do rodziców często kupujemy u nich ciasta na wynos. Ostatnio zajechaliśmy do ich najnowszego lokalu na Sławinku – Czekoladowy Art Cafe, który jest połączeniem kawiarni i galerii sztuki. Akurat trafiliśmy na wystawę zdjęć pokazujących proces produkcji pralin i ciastek.
Nie jest to może najbardziej oczywista lokalizacja w mieście, wszak cukiernia mieści się wśród nowo wybudowanych osiedli. Powiem szczerze, że nawet nie wiedziałam, że Lublin tak mocno rozrósł się w tę stronę! Jeśli mieszkacie w okolicy, to macie szczęście, bo raczej nie spotkacie tu wielkich tłumów, jak na Zana czy Kołłątaja. Jeśli zaś przyjedziecie do Lublina w odwiedziny i zatrzymacie się w centrum, to zdecydowanie skierujcie swoje kroki właśnie na Kołłątaja – lokalik znajduje się parę kroków od Placu Litewskiego. Jeśli jednak będziecie autem, to koniecznie zajedźcie na Liliową. Sami tylko spójrzcie na ten ogród – aż zachęca, by w nim usiąść z kawą i ciastkiem.
Co warto zamówić w Czekoladowym?
Latem koniecznie spróbujcie lodów, bo to za nimi ogromnie tęsknię. Nie są przesłodzone, wyraźnie czuć w nich smak przewodni. Są po prostu pyszne. Na zdjęciu widzicie truskawkę-rabarbar oraz marakuję.
Z ciast zamówcie tartę z marakują (duża za 41 zł), tartę z owocami (duża za 41 zł), charlotte (duża za 53 zł) lub ptysia (8-9 zł). Monoporcje też są znakomite: exotic (14 zł) czy mała wersja tortu śmietanowo-malinowego (14 zł, duża kosztuje 104 zł) są bardzo smaczne: exotic jest bardziej kwaskowy, na pysznym spodzie z amarantusa.
Torcik ma dość słodką polewę, za to pyszne wnętrze.
Moim faworytem jest też charlotte – zarówno w wersji dużej, jak i malutkiej. To jest doskonałe i bardzo lekkie ciasto.
Tarta z owocami z kremem angielskim z mascarpone i galaretką z puree z malin jest istnym majstersztykiem! Podobnie jak i tarta z marakują.
Wspaniałe są ptysie zrobione na doskonałym cieście i po brzegi wypełnione pysznymi nadzieniami. Najmniej smakują mi tu bezy, bo są dla mnie po prostu zbyt twarde. Obsługa chętnie pomaga dobierać smaki do upodobań klientów.
Do czegoś słodkiego oczywiście możecie zamówić kawę czy herbatę.
Czekoladowy – podsumowanie:
Jeśli będziecie samochodem, to zajrzyjcie do Czekoladowego przy Liliowej. To miejsce nie dość, że jest piękne i stylowe, to jeszcze gwarantuje spokój i chwilę odpoczynku od miejskiego zgiełku. Lokal na Zana jest także spory i będzie miał niebawem ogródek, w centrum jest niestety najmniej miejsca. Będąc w Lublinie warto poznać jego nowoczesne, słodkie oblicze.
A już niebawem opiszę Wam kolejne fajne lubelskie miejscówki.
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
5 odpowiedzi na “Czekoladowy – moja ulubiona cukiernia w Lublinie”
Dodaj komentarz
Przedział cenowy: do 15 zł
Jeśli chodzi o lody, to bezkonkurencyjne są w piekarni Orzeł.
Wszystkie inne mogą się schować. Naprawdę.
Smak, wielkość gałki i cena (3,-) nie mają sobie równych w Lublinie.
Mają tam również baaaaaardzo dobre pieczywo (szczególnie żytnie chleby i pszenne ciapaty).
Ciast nie polecam.
Uwielbiamy i jesteśmy całą rodziną częstymi gośćmi! A dla ścisłości to jest Sławin, nie Sławinek 🙂
To jest jeszcze Sławinek. Sławin jest bardziej na północ.
Ileż wspomnień obudził we mnie ten wpis!
Chmielewski – kiedyś jedna z nielicznych cukierni i ta najbardziej znana, była jeszcze Czarcia Łapa z dużym wyborem ciast, ale poległa już dawno temu.
Czekoladowego przyznam, że nie znam, ale też rzadko bywam w Lublinie. Niemniej jestem teraz na weekend i właśnie wczoraj (!) przejeżdżałam obok lokalu przy Kołłątaja 6. Dodam tylko, że w tym samym lokalu w latach 90-ych mieścił się sklep odzieżowy, w którym kupiłam piękny długi płaszcz – był hitem, wszyscy o niego pytali. Natomiast w sąsiedniej kamienicy był sklep z butami, w którym kupiłam buty na studniówkę.
Podsumowując: następnym razem wybiorę się do Czekoladowego przy Kołłątaja albo może nawet na Sławinek, bo takiego Lublina (z fajnymi kawiarniami poza centrum) nie znam, kiedy wyjeżdżałam był dość zapyziałym miastem, ale widzę, że to naprawdę się zmieniło. Lublin w głębi duszy nadal uważam za moje miasto i żałuję, że już tam nie mieszkam.
Ewo,
Oj tak, pamiętam rurki z kremem posypane grubym cukrem z Czarciej Łapy. Ale z to był rarytas! A naprzeciwko Czekoladowe na Kołłątaja, na tyłach Lublinianki, kiedyś mieściła się hurtownia płyt CD. Byłam tam częstym gościem, bo nowe tytuły były znacznie tańsze niż w Swingu. Zaraz obok, na Peowiaków, miła pani sprzedawała pyszną pizzę na kawałki… Ależ to były czasy!