Dziurka od klucza
Dwa tygodnie temu wybraliśmy się z Monsieur do polecanej przez wiele osób restauracji „Dziurka od klucza” na Powiślu, przy ulicy Radnej 13. Lokal mieści się w starej kamienicy, wystawiono przed nim kilka małych stolików, przy których siedziało kilka osób.
Po obejrzeniu dekoratorskich detali w postaci kluczy przywieszonych nad wejściem postanowiliśmy usiąść w środku. Weszliśmy trochę z duszą na ramieniu, bo nie mieliśmy rezerwacji, a naczytałam się, że bez rezerwacji to można się obejść co najwyżej smakiem, bo jest tu tłoczno, a w środku tylko 7 malutkich stolików (w dodatku w 5 na 7 przypadkach trzyosobowych).
Stolik się znalazł. W zasadzie wszystkie w środku były wolne kiedy przyszliśmy, a było weekendowe popołudnie. Chcieliśmy usiąść przy oknie, ale Pani kelnerka poprosiła, byśmy nie zajmowali „jednego z dwóch większych stolików”. Nie było to dla nas problemem.
Dostaliśmy ręcznie robione menu z bardzo estetycznie wyglądającą, aczkolwiek lekko podniszczoną już, okładką. Wnętrze menu niestety nie było już tak efektowne, bo kartki były powkładane w małe foliowe koszulki.
Ale przechodząc do sedna: punktem popisowym lokalu jest oczywiście ręcznie robiony makaron (od 20 do 40 zł) i jego czarna wersja tzw. „maCZARon” (z barwnikiem z czarnej mątwy).
Bardzo chciałam go spróbować, ale okazało się, że tego dnia się skończył. Zamówiłam więc tradycyjną carbonarę (25 zł), a Monsieur postawił na makaron z tuńczykiem w ostrym sosie pomidorowym (26 zł). Do tego wzięliśmy wodę, bo wina w karcie brak.
W oczekiwaniu na nasze zamówienie oglądaliśmy wszystkie skarby znajdujące się we wnętrzu. A wnętrze trzeba przyznać należy do malutkich, ale bardzo przemyślanych i dopracowanych.
Podziwialiśmy długie paski makaronu, które suszyły się nad kuchnią. Trzeba przyznać, że to w Polsce jednak bardzo niecodzienny, ale jednocześnie przyjemny widok.
Dopiero po około 15 minutach przyszli kolejni goście. Również mieli problem z zajęciem miejsca, mimo, że aż 6 stolików było wolnych.. Po chwili przyszła matka z 10-12-latkiem i zajęli jeden ze stolików przy oknie, bo obiecali kelnerce, że wyrobią się 40 minut. Ledwo zdążyli złożyć zamówienie, a przyszła czteroosobowa grupa z rezerwacji. Kelnerka wyraźnie zagubiona wskazała im drugi, wolny stolik przy oknie, po czym okazało się, że ich rezerwacja dotyczyła stolika pani z dzieckiem, która w rezultacie musiała się przesiąść mimo, że została zapewniona, że ma 40 minut na zjedzenie posiłku.
Krótko mówiąc organizacyjny chaos.
Możecie się dziwić skąd to wszystko wiem… otóż, lokal jest na tyle mały, że przy większej liczbie gości przejście do toalety może być nie lada wyzwaniem. Każdy wszystko słyszy, a siedząc na samym środku salki byliśmy chcąc, nie chcąc w centrum wydarzeń i wszytskich przesiadek.
Po około 20 minutach dostaliśmy zamówione makarony. Moja carbonara średnio zachęcała do konsumpcji. Plusem była tarta miska parmezanu stojącego na naszym stole, który można używać do woli.
Danie Monsieur było nieco lepiej dopracowane, ale trudno nazwać oprószenie talerza natką pietruszki jakąkolwiek estetyczną dekoracją.
Czepiam się trochę, bo jestem raczej wymagającym klientem, któremu zamówione danie ma nie tylko smakować, ale i się podobać. Każda potrawa podana w restauracji powinna być serwowana w taki sposób, by się ją jadło oczami. Tu tak niestety było, o czym zresztą świadczą poniższe zdjęcia.
Moja carbonara była zdecydowanie za ciężka, makaron się sklejał i nie był al dente. Podobna sytuacja miała miejsce na talerzu Monsieur, choć jego sos był bardziej wyrazisty, ale wszystko psuł rozpaćkany tuńczyk. Nie wiem jak Wy, ale my lubimy jak ryba jest w większych kawałkach, bo od razu można zobaczyć jakiej jest jakości.
Muszę przyznać, że makaron mnie zawiódł, a swojego dania nie dokończyłam, bo mi nie smakowało. Do tego obsługa była mało uprzejma i miałam wrażenie, że wcale nie chce tam być i nie chce, by byli tam klienci. Nie czułam się dobrze w tym miejscu.
Aby zapłacić musieliśmy podejść do kasy, bo Pani była zbyt zajęta (obsługując aż 2 inne stoliki w tym samym czasie), by do nas podejść.
Restauracji nie pomógł też fakt, że zamówiliśmy 2 małe butelki wody mineralnej, a dostaliśmy jedną dużą o 50% droższą niż suma cen i objętości dwóch małych. Przy czym nie zostaliśmy poinformowani, że za 1 dużą zapłacimy więcej niż za 2 małe. Ale to drobiazg, aczkolwiek nie świadczy najlepiej o obsłudze, która robi wszystko trochę „na odwal”. Nawet stawia i zabiera w ten sposób talerze. Nikt się nas także nie zapytał „czy smakowało?”, ani „czy chcemy deser?”.
My tam więcej nie wrócimy, bo nie wraca się do miejsc, które wywarły złe wrażenie zarówno pod względem kulinarnym, jak i obsługi. Wartości estetyczne lokalu to zdecydowanie za mało, by przyjść do niego ponownie, a i ceny do najniższych zdecydowanie nie należą.
Do kolejnego!
E.
Hmmm. Ja w Dziurce od Klucza bywam przynajmniej 2-3 razy w miesiącu, zwykle jem lunche i za każdym razem jedzenie smakuje mi bardzo, wyglada ładnie i zachęcająco, jest dobrze zrobione i przyprawione… Jadłam już zupy, makarony, desery, piłam kawę, koktajle z acai. Nigdy nie narzekałam na obsługe, było miło i z uśmiechem. Zawsze byłam pytana o wrażenia smakowe i zazwyczaj proponowano mi deser… Wiec to może był jakiś zły dziurkowy dzień?
Ajko,
być może jest tak jak piszesz, że nie był to ich dzień. Jak już pisałam wyżej niedługo odwiedzę Dziurkę ponownie. Mam nadzieję, że maczaron będzie tym razem dostępny 🙂
Dziękuję za Twoją opinię!
Z serdecznymi pozdrowieniami,
Edith
Mi również w Dziurce nie smakowalo. Moja recenzja na blogu tastespotting.wordpress.com
Ja również Ciebie nominowałam, nie bez powodu, Twój blog jest rewelacjny:)
I z niecierpliwością czekam na te 7 faktów o Tobie 😉
Aaaaaale fajnie:)
Dziękuję Ci po stokroć za tę nominację. Jutro pojawi się mój wpis z wyróżnieniami i oczywiście lista 7 faktów.
Pozdrawiam serdecznie,
E.
Edith nominowałam Ciebie w zabawie Versatile Blogger Award. W pełni zasługujesz na nominację za wspaniałe recenzje, super zdjęcia i rewelacyjne przepisy.
Pozdrawiam
Ola
Olu,
Jak miło, dziękuję bardzo! To bardzo sympatyczne wyróżnienie. Zupełnie się nie spodziewałam tylu nominacji, jestem bardzo zaskoczona, ale jednocześnie MEGA uradowana faktem, że tak wiele Osób docenia mojego bloga.
Bardzo Ci dziękuję!
Serdeczności,
E.
Wnętrze wygląda na ładne i klimatyczne, ale w końcu w restauracji najważniejsze jest jedzenie.
Wyróżniłam Cię w zabawie Versatile Blogger Award
http://kraina-szczesliwosci.blogspot.com/2012/08/nie-lubie-ancuszkow-ale.html
Fuchsio,
i jeszcze od Ciebie dostałam tę nominację! Nawet nie wiesz jak się cieszę. Od dwóch dni i momentu, kiedy dostałam pierwsze wyróżnienie cała jestem w skowronkach 🙂
Kłaniam się nisko,
E.
Wystrój piękny, ale co z tego, skoro jedzenie okropne. Pozdrawiam!
Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award, taki rodzaj uznania dla Twojego bloga, za piękne zdjęcia i pyszne przepisy 🙂 Pozdrawiam 🙂
Wow!
Kolejna cudowna niespodzianka 🙂 To bardzo sympatyczne i cieszy mnie ogromnie.
Dziękuję bardzo, bardzo!
E.
Fakt, wystroj to nie wszystko. A organizacyjny chaos nie swiadczy dobrze o lokalu…
A tak poza tym nominowalam cie do Versatile Blogger Award:
http://maggiegotuje.blogspot.co.uk/2012/08/blog-day-i-wyroznienie.html
Maggie,
wielkie dzięki za włączenie mojego bloga na Twoją listę 🙂
To ogromnie miłe, że tak doświadczona Blogerka jak Ty mnie doceniła.
Dziękuję bardzo!!!
E.
Witam! Nominowałam Twojego bloga do Versatile Blogger Award! http://www.maxymonium.com/2012/08/versatile-blogger-award.html
Moniko,
serdecznie Ci dziękuję za tę nominację! To dla mnie przemiłe wyróżnienie 🙂
Pozdrawiam serdecznie,
E.
wnętrze wygląda pięknie, ale faktycznie na talerzu trochę mniej zachęcająco.
p.s co do zdjęcia na moim blogu – niestety to nie mój brzuch, ale chciałabym taki posiadać 😉
dania, które widać na zdjęciu – wygladaja nieapetycznie – bary mleczne serwują bardziej estetycznie dania niż to co tutaj widzę
a propos ostatnio jadlam bardzo dobra szczawową w barze mlecznym na Ząbkowskiej 🙂
Z tego co piszesz, nie jest tam najlepiej… Wygląd restauracji powiem, że całkiem klimatyczny, ale to co sfotografowałaś na Waszych talerzach przyprawia mnie o gęsią skórkę.
Ja tam nie pójdę.
Dzięki za szczerą wypowiedź!
Słodko pozdrawiam!
Kuchnia włoska bez wina???? To jakaś pomyłka! A już opowieść o zamianie stolików jak dla mnie nie do przeskoczenia. We Wrocku jest jedna niezwykle modna i ciągle popularna włoska restauracja, którą omijam szerokim łukiem tylko dlatego, że sporo lat temu kelner potraktował nas jak intruzów. Nie daję takim miejscom drugiej szansy. potrafię wybaczyć drobne niedociągnięcia kulinarne, ale w obsłudze nigdy, nie wracam w takie miejsca.
Nie zapytali się czy smakowało – trudno, nie zapytali czy chcemy deser – trudno, jakbyśmy chcieli to byśmy wzięli. Ścisk – trudno, jak jedzenie dobre to warto. Ale brzydko mówiąc "wyciąganie" pieniędzy jak z ta wodą… Czy np zachowanie typu "państwo siądą tu" a za chwile wpuściła innego klienta. Rozumiem, że była to kobieta z dzieckiem, ale nawet 10latki potrafią się zachować. Jeśli ona miała 40 minut to wy chyba też. A potem cyrk z rezerwacją… jeśli jeden był zarezerwowany to mogła posadzić przy tym wolnym. tym bardziej, że lokal niewielkich rozmiarów więc warto zapewnić spokój przy jedzeniu innym. I nie bez kozery mówi się, że jemy wzrokiem. Brak pozycji w karcie też jest rozczarowujący. Sama miałam taka sytuacje ostatnio w górach. Napalona na pierogi których już kiedyś tam próbowałam. Okazało się , że ich nie ma a nawet więcej nie ma żadnych pierogów ehhh nic tylko robić własną restauracje w domu 🙂
Garyiforemki,
A najgorsze było to, że kilka razy przed wizytą próbowałam się do Dziurki dodzwonić, by zarezerwować stolik. Nikt nie odebrał wówczas telefonu…
Masz 100% racji w tym, co napisałaś. Doskonale podsumowałaś moje ogólne wrażenia z wizyty w tym miejscu. I zgadzam się z Tobą, że w domu najlepiej 🙂
Serdeczności,
E.
Dziękuję 🙂 Ja buszuję od rana tu po Twoim blogu 🙂 Naprawdę przyjemnie piszesz 🙂 Pozdrawiam również 🙂
Bardzo dziękuję 🙂
Piękne wnętrze! No i prawdą jest, że wiele zależy od obsługi. Ja sama bardzo zwracam na to uwagę. Czasami z przymrużeniem oka, ale jednak jest to ważne.
Droga Edith, nominowałam Cię:) http://kucharzenie-guli.blogspot.com/2012/08/versatile-blogger-award-nominacje.html
Gula,
Ale jestem zaskoczona i szczęśliwa! Nie spodziewałam się tylu nominacji… Bardzo mi miło i bardzo Ci dziękuję za nią dziękuję!
Pozdrawiam ciepło,
E.
Wnętrze klimatyczne, widać ze zdjęć, ale z tą obsługa to faktycznie nieciekawie… 🙂
bardzo przyjemny lokal i wspaniale wyglądające potrawy… ważne by zrobić dobre pierwsze wrażenie!
Faktycznie nie zachęca. Ale muszę przyznać, że takie półki to chciałbym mieć u siebie w kuchni 🙂
Wnętrze restauracji wygląda przepięknie ale to co dostałaś na talerzu wygląda obrzydliwie.
Ojej, ta carbonara wygląda fatalnie.. to ja laik, używający gotowego makaronu zrobiłam ostatnio ładniejszą, niebawem pojawi się na blogu;). I pewnie nie warto wracać w miejsca, które nas nie zachwyciły.. chociaż ja zawsze daję lokalowi dwie szanse. Drugim razem zamawiam coś totalnie odrębnego niż za pierwszym. ;P
Pozdrawiam i zapraszam do siebie;)
Edith za cudne jedzonko i piękne zdjęcia – nie mogło cię zabraknąć w moich nominacjach do Versatile Blogger Award;):)
Przecinkowo,
Ogromnie się cieszę! Dziękuję bardzo, ale to bardzo za to wyróżnienie 🙂
Nie wiem, czy na nie zasłużyłam, ale sprawiło mi ono dużo radości 😉
Serdecznie Cię pozdrawiam,
E.
A która kelnerka jest tam taka niemiła? jak tam byłem wszystkie były w miarę uprzejme
Z ciemnymi włosami i tatuażem.
Tej papki na talerzu carbonarą bym nie nazwała. Sam lokal wygląda dosyć zachęcająco, a okładka z menu śliczna! Szkoda tylko, że jedzenie tak się prezentuje.
Przeczytałam całą recenzję i już spieszę donieść jak to było u mnie. A więc: za pierwszym razem w Dziurce zjadałam zwykły makaron z ragu’, jego największą wadą był czosnek dodany w ilości zatrważającej (prawdziwe włoskie ragu’ jest raczej słodkie, głównie ze względu na dużą ilość marchewki, wiem co mówię, bo moja niedoszła włoska teściowa robiła je co tydzień), obsługa była bardzo niemiła, ale kelnerka tłumaczyła się tym, że „jest sama, a przecież wszystkie miejsca zajęte”. Czas umilał nam z tej okazji uprzejmy Pan Kucharz, dlatego postanowiłyśmy wrócić tam z koleżanką. Za drugim razem (znów z tą samą niefajną obsługą) jadłyśmy mule z maczaronem i muszę przyznać, że były bardzo dobre. Składniki były świetne wyważone, mule smaczne i idealnie gąbczaste z wyraźnym posmakiem masła, czosnku odpowiednio dużo, pietruszki wystarczająca, generalnie wszystko to co pozwala na radosną konsumpcję. Za trzecim razem wybrałam się do Dziurki z moim facetem, on jadł krewetki, ja vongole. Danie było smaczne, obsługa miła, ale tylko dlatego, że TA Pani Kelnerka obsługiwała inne stoliki. Zakładam, że trafię tam i czwarty raz, bo muszle naprawdę mają niezłe. Dania typowe dla kuchni włoskiej na bazie żółtego makaronu są raczej średnie (Twoja carbonara wygląda jak risotto), no i nie ma wina, co w tego typu miejscu jest jakimś totalnym faux pas. Moja ocena: 4. Edith przejdź się raz jeszcze i skosztuj tylko maczaronu z muszlami, myślę, że warto, chociaż ceny potrafią powalić:(
Jag,
Bardzo Ci dziękuję za dokładną relację Twich wizyt w Dziurce! Na maczaron mam ogromną ochotę, jednak trochę się obawiam, że znowu wyjdę niezadowolona. Może się skuszę jak mi minie trauma po pierwszej wizycie, ale sądzę, że Monsieur nie da namówić. Może pójdziesz ze mną? 🙂
Serdecznie pozdrawiam
E.
Bardzo chętnie! 🙂
Ta carbonara… brrr już nawet na zdjęcie patrząc wiem, że nie miałabym ochoty tego próbować.
Za to wystrój bardzo ładny! 🙂
Hm, pomijając smak, bo może faktycznie akurat kuchnia miała gorszy dzień, to makarony z sosem ze zdjęć wyglądają dla mnie jak… makarony z sosem:D
Niektóre dania nie są po prostu fotogeniczne (ja osobiście do takich zaliczam właśnie pasty w dużej mierze). Rzadko udaje się zrobić apetyczną fotę – najczęściej wtedy w ogóle nie robię;)
Ależ pasty mogą być bardzo fotogeniczne 🙂
Na blogu jest kilka przepisów i myślę, że zdjęcia zachęcają do konsumpcji 😉
Serdeczności,
E.
A wystarczyłaby mała karteczka na stole z napisem "Rezerwacja".
Rozumiem, że makaron to nie jest łatwe danie do podania, szczególnie, jeśli musi być "wytaplany" w tym sosie, ale Twoja carbonara to naprawdę wygląda niezachęcająco.
Cenna opinia, lokal prezentuje się bardzo zachęcająco. Makarony niestety dramatycznie wyglądają, no cóż chyba sobie odpuszczę wizytę…
Pozdrawiam 🙂
o kurcze!!! te pasty to jakaś maskara wizualna! nie byłam w tym lokalu i na pewno nie będę! pozdrawiam cieplutko.
Ojej, byłam tam pół roku temu i było wspaniale! Obsługa była bardzo miła, ciasta przepyszne, porcje ogromne…niedobrze się tam teraz dzieje, oj niedobrze!
Pozdrawiam
Cholercia, mam nadzieje ze wreszcie znajdziesz coś godnego polecenia:)
Pozdrawiam
Olu,
Z dotychczas opisanych miejsc bardzo pozytywne opinie dostał Lokal Bistro i La Vanille, ale będę szukała dalej innych fajnych miejscówek 🙂
Serdeczne pozdrowienia,
El
Niedaleko mnie w Calabrii (calabria.pl) dają dobre pizze i dobre gnocci rosso. Nawet bardzo dobre. Ale jak zawsze się okaże, że jak ja coś polecę to potem jest niedobre 🙂
to są bardzo subiektywne odczucia. Mnie La Vanillie nie zachwyciła – bardzo mi pasuje atmosfera i wystrój, ale w żadnym przypadku cupcakes. Bardzo się zdzwiłam, gdy w Galerii Targówek zobaczyłam ich wyspę. Uważam ich cupcake's za sztuczne w smaku (najbardziej red velvet – sam barwnik i proszek do pieczenia z sodą). Jedyny, który mi smakował to marchewkowy a jadłam ich 5 rodzajów). Zgadzam się, że są ładnie podane, miła obsługa etc, ale smak nie ten. Natomiast odnośnie Lokal Bistro to od dawna znany mi jest Solec 44, a to ten sam właściciel. Wg mojego, subiektywnego odczucia, Solec 44 ma 'więcej klimatu" i uwielbiane planszówki. Czego chcieć więcej na leniwą niedzielę 😛 Jednakże podkreślam, że to wszystko to tylko i wyłącznie subiektywne odczucia, więc każdy indywidualnie powinien na "własnej skórze ocenić". Tymczasem miłego weekendu "po wakacjach" 😉 (ale wciąż do 21.09. letniego weekendu!!!).
Droga Anonimowa Czytelniczko (a może powinnam się zwrócić "Pani Agnieszko", bo jak się domyślam jest Pani Włascicielką "Dziurki"?),
oczywiście to są moje i mojego Towarzysza subiektywne odczucia po wizycie. Uważam, że jakakolwiek recenzja nie może być subiektywna jeśli pisze ją jedna, czy nawet dwie osoby. Każdemu pasuje/nie pasuje co innego i na inne elementy zwraca uwagę.
Poszłam do "Dziurki", bo mi poleciła mi ją jakiś czas temu moja Czytelniczka. Poza tym przeczytałam kilka bardziej i mniej pozytywnych recenzji na różnych blogach oraz portalu Gastronauci. Chciałam się przekonać na własnej skórze, no i się przekonałam 🙂
Mam nadzieję, że przy kolejnej wizycie maczaron powali mnie na kolana, bo dałam się przekonać do ponownych odwiedzin i umówiłam się z jedną z Czytelniczek na wspólną wizytę w "Dziurce".
Pozdrawiam serdecznie,
E.
Nie jestem właścicielką "Dziurki od klucza". Ba – nawet nigdy nie byłam w tym lokalu. Tym razem Twoja intuicja Cię zawiodła. Mój komentarz miał na celu skomentowanie La Vanille i Lokalu Bistro.
Pozdrawiam !
Haha, a myślałam, że jesteś, bo tak wywnioskowałam z Twojego komentarza 😉
Dziękuję za Twoją wypowiedź, pójdę na Solec 44. Zaciekawiłaś mnie swoim opisem.
Pozdrawiam serdecznie,
E.
Solec 44 to dość specyficzny lokal. Klienci to głównie studenci. "Menu " wypisane na tablicy to ok. 5 niestandardowych pozycji, np. grochówka z dorszem, kanapka z kaszanką i konfiturą z modrej kapusty, więc może się zdarzyć, że z menu danego dnia nic do Ciebie "nie przemówi".
Pozdrawiam!
Faktycznie.. po pierwszych zdjęciach wyglądało obiecująco..:) Ale już makarony to chyba nawet ja bardziej estetycznie podaję (a jestem kulinarnym.. no może nie beztalenciem.. ale słabiakiem:P) a ceny.. biorą sobie jak zawsze z sufitu-płąci się za wystrój knajpy;]
Lokal z ładnym wystrojem, ale na widok carbonary opadają ręce.
Haniu,
Bardzo trafnie to ujęłaś 🙂
Z pozdrowieniami,
E.
nie byłam. wstępnie zapowiadała się interesująco. ręczny makaron, ładne wnętrze, te menu.. ale widzę, że rzeczywiście nie ocenia się "książki po okładce" – czy też "restauracji po wyglądzie".
nie zajrzę tam z pewnością, bo jest mi za daleko. ale dobrze, że wyrażasz swoją opinię ;] lubie taką szczerość w sieci.
nigdy tam nie byłam..
ale wygląda klimatycznie ! 🙂 troche przepomina mi krk 🙂