Eden Bistro – raj dla wegetarian na Saskiej Kępie
Na Saską Kępę zapuszczamy się rzadko, bo to nie są nasze rewiry. Jak w poprzednim roku odwiedziliśmy zlokalizowany obok Eden Bistro, Vegan Ramen Shop, to skończyło się to nie za dobrze, więc od tamtej pory do wszystkich modnych i wegańskich miejsc podchodzimy z lekkim dystansem. Na szczęście Eden nas nie zawiódł, a wręcz uwiódł! Poczuliśmy się przez chwilę jak w tajemniczym ogrodzie botanicznym, w którym co chwilę ktoś przynosi nam do stolika nowe smaczki z nieznanych wcześniej roślin, ale tak pysznych, że wręcz uzależniających!
Eden Bistro – lokalizacja:
Eden Bistro – miejsce:
Eden Bistro mieści się w tym samym domu, w którym kiedyś egzystowała Kuchnia Funkcjonalna. Latem jest tu bajkowo! Zwłaszcza, że na podwórku stoi urocza szklarnia, w której też można usiąść i zjeść posiłek.
Wnętrze restauracji składa się z trzech przestrzeni: parteru, półpiętra i pięterka. Jest przytulnie, zwłaszcza na dole przy piecu – kozie ogrzewającej cały lokal. Eden Bistro nawet w pochmurny, zimowy dzień sprawia wrażenie bardzo widnego miejsca. Wszystko dzięki wielkim oknom usytuowanym w dachu. A do tego sporo roślin ozdabiających wnętrze. Jest klimat i co do tego nie mam wątpliwości.
Eden Bistro – jedzenie:
Menu jest krótkie i podzielone na dwie części: śniadaniowe oraz lunchowo-kolacyjne. Dominują ciekawe wege połączenia smaków z całego świata. Dodatkowo jest bogata karta win w dobrych cenach, a także herbat Paper and Tea, smoothies i naparów. To super fajne i powiem Wam, że nie pamiętam, żebym ostatnio spotkała się z takim szerokim wyborem napitków.
Zamówiliśmy napar z imbirem (13 zł) oraz herbatę góralską z szałwii libańskiej, zwanej też gojnikiem (12 zł) i było to jedno z kilku odkryć podczas tej wizyty. To pyszne zioło i gorąco Wam je polecam. Ponoć dobrze robi na przewód pokarmowy, pomaga zwalczyć zapalenie zatok czy oskrzeli, kaszel itd.
Z dań głównych zmówiliśmy do podziału trzy talerze: małą laksę z rokitikiem (w cenie 20 zł – duża kosztuje 32 zł), belgijskie frytki oraz sałatkę z fasolą mamut.
Laksa była bardzo sycąca i polecam małą porcję, której tak naprawdę małą nazwać wcale nie można, bo to porcja FEST. Zupa była ugotowana w punkt i miała bardzo fajne dodatki: morski pulpeciki, pszenny makaron, tofu, boczniaki i kolendrę. Doprawiona była sokiem z rokitnika, który uwielbiam, choć przyznam, że bardzo go tu nie wyczułam. Nie zmienia to faktu, że zupa była bardzo pożywna i smakowita. Wręcz stworzona na mroźny dzień.
Frytki „bomba” (19 zł) belgijskie to była istna doskonałość. Przypomniał mi się od razu nasz wyjazd do Belgii sprzed kilku lat. Ten sam smak, ale jeszcze lepszy, bo z doskonałymi dodatkami: majonezem chipotle, majonezem truflowym z dymką i furikake (japońska przyprawa używana zwykle do posypywania ryżu). Podobne, równie fajnie wykręcone, choć w innym stylu fryty belgijskie robili kiedyś chłopcy z Munchies i chyba robią nadal, ale już w nowym lokalu na Ursynowie (swoją drogą muszę ich tam odwiedzić).
Sałatka z fasolą mamut (18 zł) to było najpiękniejsze danie tego dnia! Przyznam się, że pierwszy raz w życiu jadłam taką fasolę. Szczerze mówiąc do tej pory, gdybym nawet zobaczyła ją w sklepie lub na targu, zupełnie nie zwróciłabym na nią uwagi, bo wielka ona i jakaś taka nieporęczna. Ale, słuchajcie: jak ona smakuje i jak pięknie może prezentować się na talerzu! Sami zobaczcie:
Najlepsze było to, że podano ją w super chrupiącej i lekkiej panierce panko, a towarzyszyły jej rożne, także oryginalne, sałaty: mizuna, musztardowiec, rukiew wodna, grillowany szczypior i rzodkiewki oraz przyjemny jogurtowy sos z tahiną, dukkah i dressingz kurkumą. Talerz na medal.
Na deser wybraliśmy czekoladowy crème brûlée z pianką z mango i kaffirem. To ciekawa propozycja, bo wbrew pozorom dość mało słodka dzięki bazie z ciemnej czekolady. Kwaskowość pianki przyjemnie komponowała się z kremem. Porcja solidna, trudno byłoby ją zjeść samemu.
Dodam, że obsługa była także bardzo uprzejma i rzeczowa.
Eden Bistro – podsumowanie:
Eden Bistro to miejsce, które nas w sobie rozkochało od pierwszej wizyty. Było tak smacznie, ciekawie i inspirująco, że z całą pewnością będziemy tu zaglądać regularnie. Uważam, że to nieprzeciętnie przyjemne miejsce i bardzo dobrym stosunkiem cena do jakości. Już się nie możemy doczekać jakiegoś spotkania w większym gronie przy dużym stole na piętrze.
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
3 odpowiedzi na “Eden Bistro – raj dla wegetarian na Saskiej Kępie”
Dodaj komentarz
Przedział cenowy: do 30 zł
Ja uwielbiam to miejsce od pierwszej wizyty! Jestem tam regularnie i bardzo sie cieszę, ze mieszkam niedaleko 🙂
Edyto, a czemu zataiłaś czekoladowy deser? ? Rachunek wszystko zdradził ?
Ewo, bardzo dziękuję, że to zauważyłaś? Faktycznie, na deser wzięliśmy crème brûlée na spółkę ?