Ferment Praski – na takie kartacze czekałam całe lata

31 października 2018

Chłodny, jesienny i na domiar złego deszczowy dzień. Postanowiliśmy przemierzyć pół miasta, by pojechać do otwierającego się bardzo powoli, kawałek po kawałeczku, Centrum Praskiego Koneser. Od niedawna działa tu już kilka knajp, barów, a nawet restauracja fine-dining’owa. Jest w czym wybierać, a do końca roku otwartych zostanie jeszcze kilka innych miejsc. Muzeum Wódki mamy już odhaczone, czas więc na Ferment Praski – nowoczesne bistro z krótką kartą zmieniającą się sezonowo.

Wnętrze jest ciemne i jakoś nieszczególnie przypadło mi do gustu. Nie przepadam za takim wystrojem. Przydałyby się jakieś rośliny i dodatki, które ociepliłyby lokal, ale może jeszcze nad tym popracują…?

Karta, jak już wspomniałam, jest dość krótka: cztery dania specjalne na Halloween, a w karcie standardowej: cztery przystawki, dwie zupy, dwie sałatki, pięć dań głównych i dwa desery. Tyle wystarczy. Dominuje kuchnia polska i proste nieskomplikowane smaki, co nie znaczy, że jest nudno. Nic z tych rzeczy! Może jakichś wielkich szaleństw nie ma, fajerwerki nie wybuchają, ale jest po prostu smacznie. Powiedziałabym wręcz, że domowo, ale jednak z lekkim twistem.

Bo czy można się oprzeć bulionowi z pierożkami z konfitowaną kaczką (20 zł z 3 pierożkami lub duża porcja z 6 pierogami za 30 zł)? W tym wykonaniu nie można, bo trudno się do czegoś przyczepić: bulion jest aromatyczny, a pierożki palce lizać. Może jedynie przyczepię się, że bulion powinien być podawany gorący, a nie tylko ciepły. Zwłaszcza w tak zimny i nieprzyjemny dzień. Pierożki były za to cudownie mięciutkie i solidnie wypakowane rozpływającym się wręcz mięsem.

ferment praski

Tutejszy podpłomyk z ricottą, chipsami z buraka, orzechami włoskimi, roszponką i oliwą (20 zł) w sumie niczym nie zaskakuje, jest po prostu smakowitym kąskiem, któremu trudno odmówić uroku. Dobre składniki nawet w tak prostym zestawie obronią się same.

Na drugie danie wzięliśmy praskie cepeliny (30 zł) oraz kanapkę z karkówką (35 zł). I to było po raz kolejny znakomite jedzenie. Rozsądne, nieprzesadzone porcje, mięciutkie cepeliny z klasycznym, mięsnym nadzieniem podane zostały z kiełkami oraz solidną porcją okrasy. Taki polski „comfort food” w doskonałym wydaniu. Po prostu jak w domu.

Z tych kartaczy, to prawdę mówiąc, cieszę się podwójnie. Wszak to pierwszy lokal, w którym jadłam je w Warszawie (nie licząc barów mlecznych). Ile razy ktoś się mnie pytał o restaurację, w której można byłoby zjeść porządne kartacze, to nawet nie zliczę! No i w końcu jest! Mam nadzieję, że to będzie jedno z ich popisowych dań i że zostaną w karcie na stałe. Czyż te dwa smukłe wrzeciona nie wyglądają bajecznie?

ferment praski

ferment praski

Kapitalna była też karkówka. Fantastycznie doprawiona, dość pikantna, ukryta pomiędzy dwiema warstwami maślanej bułki – marzenie! Towarzyszyły jej pierwszej jakości frytki ze skórką. Miałam problem, by ocenić które danie bardziej mi smakowało, bo oba były świetne i godne polecenia.

ferment praski

Na deser zamówiliśmy specjalność zakładu, czyli „słodką doniczkę szefa” (25 zł). Doniczka wypełniona jest marynowanymi owocami, ganachem z białej czekolady, sorbetem malinowy i posypana została jadalną ziemią orzechową, czyli po prostu kruszonką. Propozycja smaczna, ale muszę przyznać dość pretensjonalna i wydała nam się najsłabszym elementem z tych, których udało nam się spróbować.

ferment praski

Ferment Praski – podsumowanie:

Myślę, że po znakomitym Bistro pod Sowami teraz Praga zyskała nowe miejsce warte uwagi. I nie mówię tu tylko o Fermencie, ale o całym Koneserze, który niebawem będzie prawdziwą perełką po prawej stronie Wisły. A Praski Ferment może dzięki temu zyskać sporo uwagi. Przyjdźcie tu na kartacze, karkówkę czy cokolwiek innego, bo to miejsce ciekawe i z potencjałem. Liczę na to, że z biegiem czasu karta będzie ciut bardziej zaskakująca, jak na formułę nowoczesnego bistro przystało.

I na koniec mała wskazówka jak tam dotrzeć:

Ferment znajduje się na przeciwko google’owskiego Campus Warsaw – najlepiej zobaczcie na mapce, bo kompleks jest spory i przy słabej pogodzie bez sensu brodzić w kałużach w poszukiwaniu konkretnego lokalu.

Do przeczytania!

E.

Rachunek

ferment praski

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

6 odpowiedzi na “Ferment Praski – na takie kartacze czekałam całe lata”

  1. Olecczanka pisze:

    Nie chcę pani martwić, ale to nie są kartacze. Te na zdjeciu to pyzy z mięsem. Kartacze w moim mieście Olecko można zjesc w dwóch miejscach, tj bar Koala lub zajazd u Borysa. W tym drugim mi bardziej smakują. Gdyby była pani na mazurach serdecznie zapraszam. Pokocha pani kartacze te prawdziwe.

  2. Mary pisze:

    Kartacze powinny być szare – z tartego ciasta ziemniaczanego nie parzonego ( jak pyzy) – takie to prawdziwy autentyk, ale te białe też mogą być smaczne, tylko czy to na pewno autentyczne kartacze.

  3. gab pisze:

    jak wypadało mięso w cepelinach? bo wygląda jak w mrożonych pyzach za 5 zł :<

  4. Ewa pisze:

    Na Pradze mieszkam, a nie wiedziałam o tym miejscu – i dlatego warto czytać blogi 😉

    PS. Monsieur ma zawsze fajne koszule 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Ferment Praski
Moja ocena [1]: 4.0
Rodzaj kuchni: polska
Przedział‚ cenowy: do 35 zł
Plac Konesera 10A, Warszawa
Zobacz na Mapach Google
@MadameEdith on Instagram