Fluffy – restauracja z naleśnikami japońskimi
Fluffy opisuje się jako „pierwsze i najlepsze w Polsce miejsce z japońskimi puszystymi naleśnikami”. Lokal mieści się przy Chmielnej w samym centrum Warszawy, bardzo blisko kina Atlantic. Fluffy znaliśmy z Nocnego Marketu w ubiegłym roku, ale lokal stacjonarny to zupełnie inna bajka. Lokal należy do właścicieli „Wół na Stół” na Ursynowie. To po części restauracja samoobsługowa, a po części zautomatyzowana… tylko zobaczcie, o co tu chodzi i jak działa!
Fluffy – japońskie naleśniki
Do Fluffy zabrałam mojego starszego syna na śniadanie w weekend poprzedzający jego pierwszy dzień w podstawówce. Co jakiś czas robimy sobie „food tour” po warszawskich lokalach. Mały Monsieur jest wielkim smakoszem i uwielbia próbować nowych rzeczy. Takie wyjścia sprawiają mu mnóstwo radości. Wtedy jednego dnia odwiedzamy kilka miejsc chodząc od jednego do kolejnego, a w międzyczasie odwiedzając ciekawe miejsca. Tym razem Fluffy było pierwszym punktem programu.
Restauracja ma bardzo jasne i przyjemne wnętrze. Lokal nowoczesny i widny. Liczy około 20 miejsc, więc szybko robi się kolejka chętnych do wejścia, ale jedzenie jest wydawane sprawnie, więc goście szybko się zmieniają. Uwagę zwraca też łazienka – cała w lustrach! Warto do niej zajrzeć.
Fluffy otwiera się o 10:00 i już od rana jest tam niemalże komplet. Na wejściu do lokalu dostaje się numerki, przy których należy usiąść po złożeniu zamówienia w okienku. Są one też przypisywane do zamówienia. Po pewnym czasie po kolei przyjeżdżają do naszych miejsc tace z zamówienie. Obsługa ustawia je na magnetycznych szynach i one powolutku do nas suną. Gdy przyjadą pod wskazane miejsca, zatrzymują się i słyszymy sygnał dźwiękowy. Najpierw przyjechały napoje, potem tost francuski, a na końcu naleśniki.
Zjedliśmy po pół tosta francuskiego z jajkiem, szpinakiem, rukolą i pomidorem oraz serem (41 zł – najdroższa pozycja w menu). A potem poprawiliśmy naleśnikami japońskimi na słodko. Porcje nie są tu za duże, więc też się jakoś specjalnie nie przejedliśmy. Było akurat.
Tost francuski jest jedyną obecnie propozycją na słono i najbardziej mi smakował. Był fajnie wysmażony, chrupiący, na bardzo dobrym pieczywie, ze smacznym serem i świeżymi dodatkami. Wszystkie składniki były dobrej jakości. To zdecydowanie bardzo smaczna propozycja. Jedyny minus to plastikowe sztućce, którymi dość trudno się go kroiło. Synkowi za to najbardziej smakowała szynka prosciutto – zjadł oba plasterki 😉
Z naleśników zdecydowaliśmy się na wersję crème brûlée (35 zł) oraz kinder bueno (37 zł). Obie porcje podane zostały ze świeżymi owocami i odrobiną sosu matcha. Naleśniki crème brûlée były zdecydowanie mniej słodkie od kinder bueno. Porcja była też mniejsza (naleśniki trafiły się po prostu mniejsze). Generalnie japońskie placki są bardzo smaczne i puszyste – dosłownie jak chmurka. Nie są bardzo słodkie. Słodyczy dodają im za to polewy i sosy. Do moich dodany był sos jeżynowy z kulkami tapioki, a do synka sos malinowy, bardzo fajny i kwaskowaty.
Fluffy oferuje też kilka rodzajów kaw wietnamskich. Próbowałam klasycznej z dodatkiem zwykłego mleka (16 zł). Była bardzo aromatyczna, dość mocna. Idealna do słodkiego śniadania. Syn wybrał herbatę (13 zł – jak za pół kubka gorącej wody z saszetką herbaty uważam, że cena jest zdecydowanie przesadzona), ale widziałam też modną ostatnio niebieską herbatę („butterfly pea tea”) oraz lemoniadę także z jej dodatkiem.
Fluffy – podsumowanie:
Podczas naszej wizyty przez lokal przewinęły się wszystkie pokolenia. Uważam jednak, że to ciekawe miejsce na wizytę zwłaszcza z dziećmi. Koncept jest o tyle interesujący, że występuje element automatyzacji, dokładnie jak w Japonii. Wystrój jest przyjemny dla oka, jedzenie ładnie podane i smaczne.
Ceny są jednak zdecydowanie wysokie biorąc pod uwagę nieduże porcje. Dodatkowo wszystko podawane jest na naczyniach jednorazowych, czego nie lubię, bo taka polityka generuje ogromne ilości śmieci. Oczekiwałabym jednak naczyń wielorazowego użycia w tak nowoczesnym miejscu. Najbardziej sycący z menu jest tost francuski, naleśniki traktowałabym raczej jako deser. Wizytę we Fluffy można rozważyć w ramach ciekawostek.
Do przeczytania!
E.
Rachunek niefiskalny (fiskalnego nie dostałam)
Dodaj komentarz