fbpx

Japonki – sushi w Browarach Warszawskich

23 lipca 2021
japonki sushi

Japonki otworzyły się jeszcze w czasie lockdownu na początku roku, gdy w restauracjach można było zamawiać tylko na wynos. Postanowiliśmy, że poczekamy aż będzie można je odwiedzić osobiście i w końcu dotarliśmy. Ku naszemu zaskoczeniu jest to lokal nastawiony typowo na wynosy. Na zewnątrz i w środku są po dwa stoliki. Być może w czasach popandemicznych będzie jeszcze możliwość siedzenia przy barze i rozmawiania z sushi masterami – tego nie wiem.

Japonki – sushi w Browarach Warszawskich:

Japonki znajdują się przy ulicy Krochmalnej 61, w jednym z budynków pachnących jeszcze świeżością Browarów Warszawskich. Lokal jest nieduży i większą jego część zajmuje sklep Azjatka, w którym kupicie pierwszej świeżości azjatyckie składniki z kiszonkami na czele. Jest też trochę ceramiki, więc warto zajrzeć.

Japonki – pierwsze prawdziwe japońskie sushi w Warszawie?

Ale wracając do sushi. Zostało ono okrzyknięte pierwszym prawdziwym japońskim sushi w Warszawie i czymś, co mialo zrewolucjonizować warszawski rynek sushi. Czy tak się stało?

Japonkowe sushi różni się przede wszystkim wyglądem, bo rolki są w przekroju kwadratowe, by pasowały do pudełka, w które są pakowane. Kawałki leżą na pergaminie, który chroni je przed wyschnięciem. Wygląda to bardzo estetycznie i faktycznie nieco przypomina mi przeróżne sushi boxy, jakie zabieraliśmy ze sobą do pociągów podróżując po Japonii. Ale tylko nieco, bo jednak szare pudełko z eko tektury nie wygląda tak estetycznie jak te wszystkie śliczne pudełka, których autentycznie często szkoda nam było wyrzucać w Kraju Kwitnącej Wiśni. Jednak rozumiem założenie. Super, że idziemy w kierunku rozwiązań eko. To się jak najbardziej chwali.

W pudełku obok otulonego w papier sushi jest też miejsce na dodatki: wasabi, galaretkę z ponzu, narynowany imbir (ale nie taki „chemiczny”, jaki spotkacie w masowych lokalach) i nikiri – sos na bazie sosu sojowego, a także serwetkę i drewniane pałeczki. Dodatki wszystkie są zapakowane w kompostowalne pojemniki do złudzenia przypominające zwykły plastik. Minus jednak za to, że w restauracji jest jeden kosz, do którego trafia pudełko, drewniane pałeczki, jak i pojemniczki. Fajnie byłoby jednak, by był podział na 5 frakcji, bo kupiliśmy też wodę kokosową w plastikowym opakowaniu, które też trafiło do tego samego kosza. Więc niby jesteśmy eko, ale jednak nie do końca.

Samo sushi występuje w 12 różnych setach. Najtańszy zestaw kosztuje 49 zł, a najdroższy aż 199 zł. Przy czym każdy mieści się do tego samego pudełka, więc jest przewidziany dla 1 osoby.

Japonki sushi

Zamówiliśmy „nigiri set” za 119 zł (po 2 kawałki: z tuńczykiem chudym, średniotłustym, łososiem, seriolą i okoniem morskim) oraz „mix and spicy rolls” z 99 zł (po 4 kawałki: z tuńczykiem błękitnopłetwym, łososiem, seriolą i okoniem morskim). Od razu napiszę, że „mix and spicy” nie jest wcale bardzo pikantne, tylko ciut ostrzej doprawione.

japonki sushi
japonki sushi

Składnikom nie można jednak nic zarzucić. Ryba faktycznie smakuje niemal tak dobrze jak w jednym z sushi barów na Tsukiji Market. Jakość czuć w każdym kęsie. Zjawiskowy jest też ryż i podobnego nie znajdziecie nigdzie indziej. Każde ziarenko jest nieco twarde i ryż na pierwszy rzut oka wygląda jakby przeczył prawom grawitacji. Przecież tak zwarte ziarna nie mają prawa trzymać się razem, a jednak tworzą idealną bazę do rolek i nigiri. Doprawienie ryżu zasługuje także na uwagę: jest przyjemnie kwaskowy, odrobinę słony i nieco słodki. Przepyszny, bardzo dobrze zbalansowany. Dodając do tego świetne ryby, które często przyleciały z najznamienitszych, europejskich targów rybnych tego samego dnia, nie trzeba nic dodawać. Jest znakomicie.

Jedyne czego można się czepiać to wysokie ceny i nieduże wbrew pozorom porcje. Monsieur po zjedzeniu zestawu narzekał, że jest głodny i muszę przyznać mu rację: nic by się nie stało, gdybyśmy zamówili jeszcze dodatkowy set, ale nie chcieliśmy czekać kolejnych 30 minut, więc poszliśmy dalej. Przy trzech zestawach na 2 osoby ceny wydają się już absurdalnie wysokie. Zwłaszcza, że jest to jedzenie de facto na wynos. Nawet napoje trzeba kupować i płacić za nie osobno w Azjatce wybierając z tego, co akurat jest w lodówce.

Japonki – podsumowanie:

Podsumowując: sushi w Japonkach jest pyszne, a koncept fajny, inny, ciekawy. Z pewnością za podobne pieniądze można iść do Mizu, Wabu czy Sakany przy Moliera. I z całą pewnością będzie w tych miejscach można mówić o prawdziwym „doświadczeniu restauracyjnym”, jak i raczej nikt stamtąd głodny nie wyjdzie. Można dyskutować o jakości ryb i tym, gdzie jest wyższa to oczywiste! Decyzję pozostawiam Wam. Moim zdaniem warto Japonki odwiedzić choć raz, by przekonać się na własnej skórze o co cały ten ambaras. Z dużym prawdopodobieństwem nie pożałujecie 🙂

Do przeczytania!

E.

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Japonki / Azjatka
Moja ocena [1]: 4.0
Rodzaj kuchni: japońska
Przedział‚ cenowy: 49-199 zł
Krochmalnej 61, Warszawa
Zobacz na Mapach Google
@MadameEdith on Instagram