Nowy Gurewicz – magiczne miejsce w Otwocku
Nowy Gurewicz to restauracja, która otworzyła się pod koniec maja w Otwocku. Mieści się w zjawiskowym świdermajerze – dawnym pensjonacie Abrama Gurewicza. Niegdyś był to jeden z największych budynków drewnianych w Europie! Historia tego miejsca była burzliwa, a kilkanaście lat temu popadł w ruinę. Jednak na szczęście znalazł inwestorów, którzy przywrócili mu dawną świetność. Teraz mieści się tu restauracja „Nowy Gurewicz” i prywatna klinika ortopedyczna.
Nowy Gurewicz – informacje praktyczne:
Nowy Gurewicz sprawia niesamowite wrażenie. Obiekt z jednej strony wydaje się ogromny, gdyż składa się z kilku skrzydeł (pierwotnie był wznoszony w kilku etapach, gdy dobudowywano kolejne skrzydła do willi „Gurewiczówki”), ale z drugiej można poczuć się tu bardzo kameralnie za sprawą dużego, zielonego terenu parkowo-leśnego.
Restauracja oferuje miejsca na patio przy fontannie, jak i w środku. Obsługa przyznaje, że nie wszystko jest jeszcze gotowe na 100%, bo dopiero co się otworzyli i muszą nieco zarobić na duże parasole czy krzesełka dla dzieci, ale myślę, że nie zajmie im to dużo czasu, bo miejsce jest wyjątkowe i przyciąga gości jak magnez.
Odwiedziliśmy ją w drugi weekend po otwarciu i mieliśmy fart, że byliśmy wcześnie, bo inaczej moglibyśmy obejść się smakiem! Jeśli przyjeżdżacie w weekend, zadbajcie lepiej o rezerwację. Obiekt oferuje przestronny parking na swoim terenie (wjazd jest od ulicy Wspólnej od strony wejścia do kliniki – restauracja znajduje się po drugiej stronie budynku od strony ulicy Filipowicza).
Nowy Gurewicz – menu:
Jesteśmy na takim etapie, że pierwsze danie jemy w domu koło 11:30 (jak w żłobku czy przedszkolu), więc gdy zjawiliśmy się tu przed pierwszą, nie byliśmy specjalnie głodni. Postanowiliśmy więc zamówić lekkie propozycje z menu: sałatki oraz zupy, a że posiedzieliśmy tu trochę, to na koniec znalazło się miejsce na kawę i deser.
Sałatka Waldorf (28 zł) z rabarbarem marynowanym w soku z granatu, jabłkiem, selerem, karmelizowanymi orzechami włoskimi i wegetariańskim majonezem to super mocny zawodnik. Jest przepyszna, ma doskonały sos majonezowy i genialne karmelizowane orzechy włoskie. Smaku całości nadaje kwaskowy rabarbar. Warto spróbować!
Sałatka ze szparagami, kumpiakiem podlaskim, serem bursztyn i karmelizowaną gruszką z octem z kwiatów czarnego bzu (35 zł) jest także smaczna, ale już nie tak zaskakująca jak Waldorf. Świetnym elementem jest karmelizowana gruszka, doceniam polskie składniki w postaci szynki czy sera.
Barszcz z botwinki z jajkiem przepiórczym (20 zł) jest tu nader ciekawy, gdyż zrobiony na lekko kwaśną nutę. W domu zwykle robię go z lekko słodkim akcentem, a tu po prostu smakował inaczej. Był jednak bardzo solidny, gęsty od warzyw i przyjemny.
Rosół z perliczki z kluskami ziołowymi i warzywami (22 zł) to z kolei zupa, która zadowoliła dzieciaki. Kluseczki były doskonałe, a sam rosół bardzo esencjonalny i doprawiony w punkt, nieprzesolony. A to ważne!
Mini pączki podane z ganache czekoladowym, sosem angielskim i lodami z mirabelki (32 zł) to było małe zaskoczenie, bo pączki były tylko dodatkiem do deseru. Lody były super świeże i orzeźwiające, ganache mocno intensywny, a pączki delikatne. Z owocami i pysznym sosem angielskim całość tworzyła bardzo udany deser.
Ciastko migdałowe z musem czekoladowym, owocami i likierem Sheridan’s (31 zł) to jeszcze lepsza propozycja. Likier podano w dzbanuszku, by można go było dodać samemu, np. gdyby dzieci chciały jeść deser. Ciasteczko było super chrupiące, mus idealnie czekoladowy. Świetne połączenie z likierem i owocami.
Nowy Gurewicz – podsumowanie:
Nowy Gurewicz to przepiękne miejsce. Na większe spotkania, na uroczystości to wręcz bajkowa lokalizacja. Wrócimy tu z dużą przyjemnością, bo jedzenie jest bardzo przyjemne. Może nic nas jakoś szczególnie nie zaskoczyło, ale przecież nie zawsze o to chodzi. Ważne, że można było w końcu sympatycznie spędzić czas w restauracji po tylu miesiącach lockdownu, a jedzenie w takich okolicznościach przyrody jak tu w Otwocku, to czysta przyjemność.
Do przeczytania!
E.
Dzięki za opis i zdjęcia, sprawdzę.
PS. Magnez – pierwiastek, suplement diety, kawa go niszczy. Magnes – coś o właściwościach ferromagnetycznych, wytwarza pole magnetyczne (przyciągające). Mam wrażenie, że pierwszy został użyty w miejsce drugiego.