Piekarnia Sarzyński – gdy pizza wygrywa z legendą

Piekarnia Sarzyński to od czasów dzieciństwa moje ulubione miejsce w Kazimierzu Dolnym. Pisałam o niej już wiele lat temu we wpisie „Piekarnia Sarzyński na obiad i maślanego koguta„. Odwiedzałam ją zawsze, przy każdej wizycie. Nie raz i nie dwa kupowałam tu bułki na śniadanie, przychodziłam na obiad czy jadłam śniadanie na miejscu. Jakież było nasze zaskoczenie, gdy w ubiegły weekend okazało się, że restauracja przestała działać i zastąpiła ją…pizzeria!


Kawiarnia i piekarnia na szczęście działają jak wcześniej. Można tu kupić najsłynniejsze maślane koguty (aktualnie są po 17 zł, a pamiętam czasy, gdy były po 5 zł), cebularze (na cieście zwykłym i maślanym), czy najlepsze na świecie kulebiaki (5,5 zł za sztukę – są ciężkie i bardzo pożywne, rewelacyjnie doprawione!). W kawiarni nadal działa karta ze śniadaniami, podają kawę czy lody.




Jadąc tu ostatnio liczyłam na pyszny chłodnik lub pierogi z jagodami lub jakiś sos kurkowy. A tu okazało się, że od czasu pandemii restauracja zmieniła profil i stała się pizzerią. I to pizzerią, która serwuje tylko i wyłącznie pizzę neapolitańską. W karcie na próżno szukać zup, przystawek czy sałatek.

Powiedzieć, że się rozczarowaliśmy to jak nie powiedzieć nic! Nawet Monsieur, który bywał tu nie tak wiele razy jak ja, był zaskoczony i wręcz wzburzony. „Jak to możliwe, że takie miejsce poszło w tym kierunku?”. Jakkolwiek rozumiem trudny czas związany z pandemią i brakiem gości, tak nie rozumiem dlaczego, gdy klienci na stałe wrócili już do Kazimierza, nie odtworzono miejsca z historią, w którym zawsze można było zjeść świeże, sezonowe, typowo polskie dania.

Jest mi z tego powodu strasznie żal, że pizza wygrała. I żeby była ona chociaż jakaś specjalna, no niestety nie. Jest poprawna, na 3+. Nie jest to ani canotto – z ogromnym delikatnym rantem napompowanym powietrzem, ani typowa neapolitana. Rant jest nieduży i słabo wyrośnięty, a ciasto zdecydowanie zbyt grube jak na pizzę z Neapolu. Zdecydowanie bliżej jej do piemonckiej niż neapolitańskiej.
Spróbowaliśmy dwóch różnych: margerita (39 zł) oraz fonti (40 zł). Nie była to zdecydowanie najlepsza pizza, jaką jadłam. Składniki były w porządku, ale ciasto bez szału.
Gdyby ta pizza była fenomenalna, to z mniejszym bólem odczułabym stratę świetnej restauracji, która tu działała. Minusem były też lemoniady – zrobione ze sztucznych syropów, zamiast ze zwykłych owoców. Spore rozczarowanie.

Piekarnia Sarzyński – pizzeria – podsumowanie:
Podsumowując do Sarzyńskiego nadal warto chodzić po pieczywo, na kawę czy deser. Pizzę możecie zjeść, a możecie też ją sobie spokojnie darować. Nieopodal od dwóch lat działa Hamsa, więc myślę, że na jedzenie to jest lepszy adres. Kuchnia żydowska bardziej pasuje do Kazimierza niż pizza neapolitańska. Nic na to nie poradzę. Ze słyszenia wiem, że dobrą kuchnię polską serwują w Akuku. Czekam na powrót dawnej restauracji Sarzyńskiego.
Do przeczytania
E.





Podobne wpisy
Komentarze
Przedział cenowy: Do 40 zł
Dodaj komentarz