Pogromcy Meatów
Pogromcy Meatów na Koszykowej 1 przyjęli pierwszych gości już w sierpniu. Sława tego miejsca wyprzedziła jego otwarcie. Wszyscy wypatrywali lokalu stacjonarnego ekipy, która karmiła warszawiaków na targach śniadaniowych. A kiedy już się otworzyli mi jak na złość wciąż nie było po drodze. W końcu w ostatni deszczowy weekend zawitaliśmy do malutkiego lokalu położonego rzut beretem od Łazienek. Złożyliśmy zamówienie i zajęliśmy dwa ostatnie miejsca, bo w porze obiadowej lokal był wypełniony niemal po brzegi.
Trzeba jednak napisać, że w środku znajdziemy 10-12 miejsc siedzących, więc nie trudno raczej o komplet gości. W cieplejsze miesiące przed lokalem był ogródek, ale obecnie z wiadomych względów już go nie ma.
Jak widzicie na powyższym zdjęciu zaraz po wejściu natrafia się na bar, przy którym składa się zamówienie, dostaje numerek i czeka na swoją kolej. Nie ma się więc gdzie rozpędzić, podobnie z menu, które liczbą pozycji dorównuje liczbie miejsc w lokalu. Bynajmniej zaliczam to na plus. I to duży.
Do wyboru jest pięć kanapek, cztery sałatki (w tym po jednej w wersji wegetariańskiej) oraz codziennie inna zupa dnia.
Jako, że na zewnątrz i, niestety, w środku także było dość zimno, zaczęliśmy od zupy biorąc jedną na spółkę, gdyż wchodząc zobaczyliśmy, że serwowane tu jedzenie jest solidnych rozmiarów.
Krem z białych warzyw z chrzanem, tymiankiem, grillowaną białą kiełbasą, śmietaną i prażonymi pestkami słonecznika (12 zł) podawany jest z ciepłą, lekko opieczoną chałką (3 kawałki). Zupa jest sycąca i mocno rozgrzewająca. Czuć chrzan, ale jest to smak bardzo subtelny, coś na kształt tego, jaki znamy w żurku. Białej kiełbasy nam nie pożałowano i znaleźliśmy 4 spore kawałki. Pierwszy głód nasyciliśmy już tym daniem i nabraliśmy apetytu na ciąg dalszy.
Jako druga na stole wylądowała sałatka z polikami wołowymi (25 zł). Duża ilość rozpływającego się w ustach mięsa została przykryta przeróżnymi kiełkami i kawałkami sałat oraz smakowitą marchewką, która przebłyskiwała spomiędzy nich. Na wierzchu znaleźliśmy kilka jadalnych bratków – miły akcent w tak pochmurny dzień.
Danie było bez dwóch zdań doskonałe. Zachwycił mnie lekko pikantny dressing z kuminem. Wstyd się przyznać, ale niemal wylizałam talerz. To po prostu bardzo udana pozycja w menu.
Monsieur w tym czasie konsumował kanapkę z kaczką (28 zł). Nie można powiedzieć, tu znowu porcja mięsa była solidna, a ilość dodatków bardzo adekwatna. Pyszna czerwona kapusta, chrupiąca skórka z kaczki i wilgotne mięso świetnie z sobą współgrały. Całość zamykała brioszka tutejszego wypieku. Ta kanapka także jest warta spróbowania.
Deserów nie ma w karcie, więc na temat słodkości wypowiem się przy innej okazji.
Pogromcy Meatów – dla kogo?
Dla każdego kto lubi mięso. Kto jak kto, ale widać, że właściciele Andrzej Andrzejczak i Tomasz Tomaszek (swoją drogą czy to nie zabawna zbieżność imion i nazwisk?:-) znają się na rzeczy. Nie jest to jednak lokal na studencką kieszeń, bo kanapki, choć pyszne i solidnych rozmiarów, są po prostu drogie.
Pogromcy Meatów – podsumowanie:
Podobne wpisy
Komentarze
2 odpowiedzi na “Pogromcy Meatów”
Dodaj komentarz
Przedział cenowy: do 30 zł
Zjadłabym wersję z kaczką 🙂
Wygląda na ciekawe miejsce, chociaż mnie od wejścia zniechęciłyby ceny. Studentką nie jestem ale ponad 20,- za kanapkę to dla mnie za dużo. Zaciekawiły mnie talerze z otrębów- wcześniej o takich nie słyszałam 😉
Pozdrawiam, Wioleta.