Quattro Piatti – czy to godny konkurent Ciao a Tutti?
Polacy lubią włoskie i co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Kuchnia z Półwyspu Apenińskiego jest naszą ulubioną. Często mam wręcz wrażenie, że jest naszą kuchnią narodową, tak przynajmniej można wywnioskować po liczbie włoskich lokali w całym kraju. Nowym włoskim i jeszcze gorącym adresem w Warszawie jest Quattro Piatti. To miejsce otworzyło się we wrześniu i wciąż się dociera, ale idzie im coraz lepiej. Skuszeni dość obiecującymi opiniami poszliśmy tam i my, by sprawdzić co w trawie piszczy.
Zacznę od tego, że Quattro Piatti przeją wnętrze po niegdyś popularnym Magiel Cafe przy Stępińskiej 2 (restauracja ta wzięła swoją nazwę od rzeczywistego magla, który działał w tym lokalu wcześniej). Jeśli kojarzycie Magiel, to z pewnością w Quattro Piatti odnajdziecie wiele wspólnych akcentów z wystroju. Kuchnia jest jednak zgoła odmienna, choć … też nierówna. Po naszych dwóch wizytach mamy już swoje typy, które zaraz Wam przedstawię.
Obecnie można już robić rezerwacje, ale na początku tak nie było i trzeba było czekać na stolik, bo obłożenie popołudniami było spore. We wrześniu działał jeszcze ogródek, obecnie został już zamknięty, więc liczba miejsc drastycznie się skurczyła. W środku jest bowiem tylko kilka stolików. Dla większych grup ratunkiem może być sala na półpiętrze, w której jest duży stół na 6, może nawet 8 osób.
Karta jest stosunkowo krótka, znajdziemy tu antipasti, pizze i pasty. Deserów póki co brak. Na początku września usłyszeliśmy, że będą za tydzień, dwa, a w październiku nadal ich nie było.
Podczas pierwszej wizyty jako czekadełko dostaliśmy małą bruschettę z pieczoną papryką, w trakcie drugiej czekadełka już nie było, więc nie wiem czy zwykle jest serwowane czy też nie.
Za pierwszym podejściem wzięliśmy zestaw przekąsek „Il mare di terre” (32 zł).
Składał się z czterech małych dań:
- polentiny z kremem z gongorzoli i anchois,
- kremu z cukinii z krewetkami i plasterkami cukinii,
- czarnej polenty barwionej sepią z pikantnymi kalmarami duszonymi w pomidorach i groszku oraz
- kalmarów w białym winie i sałatką z ziemniaków.
Przyznam, że wszystko to było znakomite. Każde danie ciekawe, kalmary zrobione w punkt, mięciutkie i bardzo przyjemne. O ile lubicie owoce morza, to z czystym sumieniem ten zestaw możemy polecić. Zastrzeżenie mieliśmy dwa:
- do sposobu podania, gdyż wszystkie przystawki zaserwowano na wielkim talerzu do pizzy oraz
- do groszku z puszki dodanego do sosu z kalmarami – mogłoby go nie być i danie by zyskało, bo kto, do licha, lubi groszek z puszki?
Za namową obsługi postanowiliśmy spróbować dania z domowej roboty makaronem, więc padło na papardelle z ragù z kiełbaską duszoną w czerwonym winie z pieczarkami, kremem z pieczarek i parmezanem (24 zł). I to nie była dobra decyzja. Danie z pozoru wyraziste okazało się niestety zupełnie płaskie w smaku. Owszem, makaron był dobry, ugotowany al dente, ale sos było niebywale wręcz mdły i nawet na spółkę mieliśmy problem, by zjeść wszystko do końca.
Za to pizze. Pizze to zupełnie inny temat, bo są świetne. W karcie można przeczytać, że ciasto jest wyrabiane codziennie i rośnie minimum 24h, do sosu używane są pomidory San Marzano, a mozzarella pochodzi od Włocha, który robi ją koło Hali Mirowskiej. I tu wszystko się zgadza, bo czuć, że składniki są wysokiej jakości i nie ma tu oszczędzania.
Do tej pory próbowaliśmy już trzech: Burrata (28 zł), Salumi Italiani (28 zł) i San Daniele z rukolą (29 zł). Każda jedna była doskonała, na cieniutkim cieście na środku i z grubszym, przypalonym brzegiem – dokładnie jak w Neapolu. Naprawdę ciasto mają tu kapitalne! Postanowiłabym je na równi z moim ulubionym w Ciao a Tutti Due. Jedyne, czego mi brakuje w karcie, to ostrzejsze pizze i jakimiś bardziej wyrazistymi dodatkami, jak ostre salami czy ostrymi papryczkami. Wszystkie tutejsze propozycje są zdecydowanie łagodne i doprawić je możemy jedynie smakowymi oliwami, a wiadomo, że to jednak nie to samo.
Quattro Piatti – podsumowanie:
Za całość daję 4. Byłaby wyższa ocena, gdyby nie naprawdę słaby sos do makaronu i podawanie wszystkich dań na talerzach do pizzy. Lokal ten jest jednak zdecydowanie godny polecenia w kontekście włoskiego placka czy antipasti. Mam nadzieję, że sekcja makaronowa z czasem się poprawi. Obsługa wciąż się uczy, ale widać, że się mocno starają. Podczas pierwszej wizyty, ok. 2 tygodni po otwarciu, nie dostaliśmy paragonu fiskalnego, bo nie potrafili obsługiwać kasy…spuśćmy na to zasłonę milczenia. Podczas kolejnej wizyty nauczyli się już tej materii i rachunek był. Co ciekawe sygnowany nazwą Magiel Cafe.
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
5 odpowiedzi na “Quattro Piatti – czy to godny konkurent Ciao a Tutti?”
Dodaj komentarz
Przedział cenowy: do 35 zł
Co do pizzy to nie mogę się zgodzić z „Każda jedna była doskonała, na cieniutkim cieście na środku i z grubszym, przypalonym brzegiem – dokładnie jak w Neapolu.”. Myślałam, że po dostaniu pizzy się popłaczę (nie ze szczęścia, a ze smutku!)… Ciasto za grube, suche, ma się nijak do przepysznych pizz neapolitańskich z takich miejsc jak: Dziurka Od Klucza, Nonna, Dwa Osiem lub Szwedzka (chociaż w ostatnim przypadku ostatnio po zmianie proporcji, tj. dodawaniu większej ilości sosu nie jestem już tak wielką fanką).
Podsumowując: ciasto to jakiś nieśmieszny żart, składniki same w sobie, tj. ser, sos pomidorowy – bardzo dobre, ale co nam po pysznych dodatkach, jak fundamentalna rzecz – ciasto i jego sposób wypieczenia jest do niczego…
Fajna i treściwa recenzja ale darował bym sobie informacje o rachunku numer 1
Dziękuję! 🙂
O rany. Lubię dobrą włoską kuchnię, ale nie lubię niedopieszczonych restauracji/kawiarni/winiarni itd. Więc z wizytą jeszcze poczekam, ale zapisuję sobie w folderze miejsc do sprawdzenia. 😉 Może kiedyś wprowadzą pikantne smaki (mdłych nie lubię).
A jaką pizzę, Madame, polecasz w Ciao a Tutti? Jadłam tam raz i to była wtopa smakowa 🙁 Mąż wybrał smaczniejszą pizzę wtedy, ale ja byłam niezadowolona.
A drugie pytanie: czy znasz pizzerię Otto na Lesznie? Z całego serca polecam tam ostrą pizzę Otto, wg mnie to najlepsza pizza w mieście (a mało kto o niej słyszał). Polecam 🙂
Nataszo,
bardzo dziękuję za polecenie – tego miejsca nie znam, bo rzadko bywam w tych rejonach, ale zapiszę sobie do sprawdzenia. W Ciao a Tutti moja ulubiona to piccante – zwykle biorę ją pół na pół z drugą, która jest nieco bardziej łagodna – zwykle wybieram którąś pozycję z szynką San Daniele. U nich pikantna pizza to jest serio żar w buzi, nie ma oszukaństwa 😉