Restauracja 99
Dzisiejszy wpis będzie pochwałą naturalnych i regionalnych składników. W ostatnim tygodniu odwiedziłam bowiem Restaurację 99 (usytuowaną przy Al. Jana Pawła II 23), w której miałam przyjemność spróbować menu degustacyjnego.
Restauracja jest bardzo przestronna i zajmuje dużą powierzchnię w biurowcu Atrium Plaza. Urządzona jest bardzo nowocześnie, ale jednocześnie ze smakiem i dbałością o każdy detal. Można zająć miejsce w lożach, przy stolikach wolno stojących, czy też w ogródku.
Osobną część stanowi okazały bar…
…a także otwarta na lokal kuchnia. Dzięki temu możemy obserwować pracę kucharzy.
Nasze spotkanie rozpoczęło się od zapoznania z nowym menu, a także Szefem Kuchni – Arkadiuszem Janczarkiem, który na tę okazję przygotował menu oparte na produktach wyselekcjonowanych spośród producentów działających w obrębie Mazowsza.
W menu znalazło się aż osiem pozycji, w tym dwie na słodko.
Na wstępie do kieliszków nalano bardzo popularnego, ale jakże smacznego Prosecco. Oprócz wina musującego do menu zostały dobrane także polskie wina z winnicy z regionu Dolnego Śląska: Adoria Riesling 2011 i Adoria Pinot Noir 2010.
Na pierwszy ogień dostaliśmy przystawkę w postaci łososia bałtyckiego z listkami nasturcji, kremowym serkiem z sosem sojowym, pianką z zielonego ogórka i pieprzową grzanką. Danie wyglądało zjawiskowo i tak też smakowało. Dziki łosoś dzięki gotowaniu metodą sous vide rozpływał się w ustach. Oryginalne dodatki tylko podkreślały jego doskonały, subtelny smak.
Drugą przystawką była sezonowana polędwica wołowa dojrzewająca w kawie z gorczycą, kolendrą i tymiankiem na jadalnej ziemi z rzodkiewkami.
Kolejnym daniem były pierożki z kozim serem w maśle tymiankowym z pianką z buraka i orzeszkami piniowymi.
Tę pozycję można byłoby chyba najłatwiej odtworzyć w domu i sądzę, że byłaby tego absolutnie warta. Kozi ser idealnie komponuje się z burakami, a już z burakami w postaci pianki smakuje wprost niezwykle!
Po przystawkach przyszła pora na zupę – krem z zielonego groszku z pulardą grillowaną na węglu drzewnym, francuską diablotką z wiosennymi kwiatami i pudrem z orzechów makadamia.
Powiem szczerze, że był to najlepszy, najbardziej wyrafinowany krem z groszku, jaki jadłam w życiu Muszę poprosić Szefa Kuchni o przepis! 🙂
Dodatki w postaci grillowanego mięsa kury i francuskiego paluszka tylko dopełniły wrażenia smakowe. Sposób podania był zachwycający i według mnie to danie spośród wszystkich tego wieczoru zrobiło na mnie największe wrażenie pod względem wizualnym.
Jednak prawdziwym odkryciem smakowym okazała się gładzica – dzika ryba żyjąca w Bałtyku. Nie ma wielu miejsc, w których byłaby serwowana, a szkoda, bo jej mięso ma bardzo delikatną konsystencję i nie ma intensywnego rybiego smaku. Myślę, że gładzica przypadłaby do gustu nawet osobom, które nie przepadają za rybami.
A już zwłaszcza podana w panierce z pieczywa barwionego sepią i oliwkami z risotto z niedźwiedzim czosnkiem, wiosenną sałatką z roszponki i nowalijek. Panierka była twarda, a ryba mięciutka, co zapewniało dodatkowe, niezwykłe doznania smakowe.
Jako „przerywnik” został nam podany cytrynowy sorbet własnej produkcji, który skutecznie oczyścił kubki smakowe po rybie i przygotował nas na kolejne danie główne…
… czyli filet z kaczki sous vide z sałatką z owoców i sosem pomarańczowo-waniliowym. Najbardziej w tym daniu podobało się bardzo miękkie mięso kaczki, która zwykle jest twarda i trudno ją doprowadzić do konsystencji, w jakiej została tu nam podana. Bardzo ciekawymi elementami były sezonowe owoce oraz obgotowany w syropie rabarbar – pyszny dodatek do mięsa!
Na deser Szef zaserwował czekoladowy nugat z malinami, lodami lawendowymi (z ekologiczną lawendą z gospodarstwa Państwa Jabłońskich z Rozalina) i sosem imbirowym w stylu angielskim. Cóż mogę powiedzieć? Lody, jak i delikatny piankowy mus z karmelizowanymi orzechami trafiły w mój gust w 100%.
Na zakończenie wieczoru mogliśmy próbować staropolskich nalewek z wytwórni „Z. Kozuma i Synowie” z Nidzicy oraz od Karola Majewskiego.
Nie przepadam za słodkimi alkoholami, ale nalewka amaretto do kawy pasowała jak ulał.
Tym miłym akcentem zakończyliśmy ucztowanie. Bez dwóch zdań Restauracja 99 zasłużyła na wielkie brawa za wysoki poziom kuchni i przemyślany, estetyczny sposób podania.
Nowe menu w Restauracji 99 (zestaw degustacyjny to wydatek ok. 220 zł + koszt napojów, ale poszczególne dania są też w zwykłej karcie i mogą być zamawiane pojedynczo) udowadnia, że kuchnia polska nie musi być nudna, a może być nowoczesna i wyszukana w swojej prostocie. Najbardziej podoba mi się to, że oprócz mięs i ryb sous vide pozostałe dania mogłabym przygotować w domu z produktów zakupionych na ulubionym bazarku, co sprawia, że propozycje Arkadiusza Janczarka są mi jeszcze bliższe.
E.
P.S.
Serdeczne podziękowania za zaproszenie na spotkanie kieruję do Pani Karoliny Then – Paszkowskiej właścicielki Restauracji 99, oraz Pana Jacka Szklarka – Prezesa Slow Food Polska.
Tylko jedna uwaga – pularda podana do zupy z groszku chyba jednak nie była rybą; no chyba, że w międzyczasie przeszła jakąś ciekawą metamorfozę ;-).
Haha, dzięki za zwrócenie na to uwagi i wyłapanie tej nieścisłości – chyba tak mi się gładzica spodobała, źe pisząc o zupie już byłam myślami przy kolejnym daniu 😉
Piękne, przestronne miejsce z błyskiem i blaskiem! wspaniałe zachęcające zdjęcia. Może kiedyś się wybiorę…
Edith, piękna relacja z degustacji. Ślinotok na maksa;-) Wina regionalne są mi, jako mieszkance Zielonej Góry, bardzo na czasie;-) A dania serwowane w restauracji 99 warte są konsumpcji, bo wyglądają niezwykle i zachęcają wizualnie:-) Pozdrawiam cieplutko:-)
Nugat, pierożki – moje typy. Miejsce świetne. 🙂
Ps. co do komentarzy u mnie – pojawiają się po mojej akceptacji. 😉 Niestety, niektóre, nie wiedzieć czemu, lecą do spamu.. 🙁
Agato,
tak właśnie myślałam, że możesz mieć włączoną moderację. Jednak zauważyłam, że w takich momentach nie pojawia się żadna informacja jak np. na bloggerze, że "Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu". Dlatego to wprowadziło mnie w lekką konsternację i nie wiedziałam, czy treść się w ogóle wysłała. Teraz już będę wiedzieć, że to normalne 😉
Moc pozdrowień,
E.
Edyto i Agnieszko,
mam przepis na jadalną ziemię. Co prawda nie z Restauracji 99, a od szefa kuchni z Makro, ale jeśli chcecie, to za jakieś 2 tygodnie mogę ją zrobić i wrzucę przepis. Dodam, że to bardzo prosta receptura, a efekt bardzo smaczny 🙂
Serdeczności,
E.
Dziękuję za umilenie tym wpisem leżenia w łóżku podczas choróbska. Jestem strasznie ciekawa smaku tej jadalnej ziemi 😉 Krem z groszku wygląda świetnie!
Wszystko wygląda i brzmi z opisu całkiem smakowicie,choc nie co egzotycznie 🙂 Strasznie jestem ciekawa tej ziemi!
Napisałabym się tego wina z Polski! Jak wrażenia smakowe?
Z jedzonka najbardziej podobają mi sie pierogi z pianką 🙂 i deser z lawendą!
Ajko,
jak na polskie wina, to były dobre, ale do mojego ulubionego alzackiego rieslingu temu polskiemu było daleko. Pinot Noir do kaczki naprawdę dobrze pasował, miał ciekawy owocowy aromat i piękny kolor. Niestety do polskich win zniechęca cena. Riesling z Adorii kosztuje 50 zł w detalu. Uważam, że za tę cenę można kupić zdecydowanie lepsze wino, choć z drugiej strony i polskiego warto spróbować 😉
Serdecznie Cię pozdrawiam,
E.