Soul Sushi – japońska restauracja ukryta na tajemniczym osiedlu
O Soul Sushi wspominałam Wam w podsumowaniu października. Tę restauracja z sushi mieliśmy na oku już od pewnego czasu, bo regularnie w okolicy jeździliśmy na rowerach i szukaliśmy czegoś nowego do spróbowania. W końcu udało się tu dotrzeć! Okazuje się, że lokal mieści się przy tajemniczym, bardzo nowoczesnym osiedlu z serialu „Zachowaj spokój”, który powstał na podstawie powieści Herlana Cobena o takim samym tytule…
To warszawskie apartamenty „Fort Cze” w Forcie Czerniaków im. Legionów Piłsudskiego (na mapach istnieje jako po prostu Fort Piłsudskiego). Wjazd znajduje się od Idzikowskiego.
Soul Sushi to autorski lokal Mariusza Melcera, którego kojarzymy z Sakany na Moliera, a potem z Sakany w Wilanowie. Był on związany z tymi restauracjami przez wiele lat, aż postanowił „pójść na swoje”.
Soul Sushi – wystrój:
Restauracja mieści się w części ogólnodostępnej. Wystarczy przejechać przez fosę, minąć centralę ochrony i jesteśmy na miejscu. Znajduje się tu spory parking, ogólnodostępny plac zabaw i kilka lokali. Sama restauracja nieco przypomina mi z wyglądu Saka Izakaya, Bistro Służew lub Dziurkę od Klucza, które mieszczą się w Forcie Służew. Układ pomieszczeń, kształt okien i sklepień jest niezwykle podobny. Dominuje tu cegła i łączone wąskimi przejściami sale. Jest przytulnie i dość tłoczno pomimo lokalizacji – niby na Mokotowie, ale jednak z dala od utartych szlaków.
Jedzenie:
Menu jest obszerne i rozbudowane. Przez co na dania trochę się czeka. O ile dyniowy Spicy Pumpkin Miso Ramen (49 zł) dostaliśmy dość szybko i był naprawdę świetny (poza makaronem). Faktycznie pikantny i to nawet bez dodatku oleju chili. Bardzo smakowało mi w nim smażone tofu ze słodkimi akcentami oraz dodatki w postaci pak choya i edamame. Sam bulion był pyszny i wyrazisty w smaku, mocno umamiczny. Ramen był jednak rozgotowany, a szkoda.
W naszym przypadku doszło po pomyłki obsługi, przez co czas oczekiwania na sushi dodatkowo się wydłużył. W ramach przeprosin dostaliśmy krewetki w tempurze z sosem majonezowym (wg karty kosztują 54 zł). Bardzo lubię tę przekąskę i muszę przyznać, że była rewelacyjna.
W końcu jednak dostaliśmy zamówiony zestaw „classic” (249 zł). Okazał się ogromny i połowę musieliśmy zabrać do domu na kolację, bo przeszacowaliśmy nasze możliwości. Były w nim maki z pieczonym łososiem i warzywami, krewetką w tempurze, grillowaną doradą, omletem i warzywami, kalmarami w tempurze i krewetkami na maśle. Wszystko wspaniałe, świeże i doprawione w punkt. Ryż bardzo przyjemny, zwracający uwagę, ziarenka idealne. Krótko mówiąc: składniki wysokiej jakości. Bez dwóch zdań zestaw wart zamówienia.
Z racji tego, że nie zjedliśmy wszystkiego tym razem obeszliśmy się bez deseru, choć w karcie jest sernik pistacjowy, mochi, panna cotta z zieloną herbatą oraz tamago z płynną czekoladą i owocami. Jest w czym wybierać.
Do picia zamówiliśmy bardzo smaczną herbatę mango tango (23 zł) i butelkę wody mineralnej.
Soul Sushi – podsumowanie:
Restauracja jest bardzo przyjemna: z jedną większą salą i drugą mniejszą, gdzie siedzi się przy barze. Dzień był jeszcze ciepły, więc można było zająć też miejsca na zewnątrz. Myślę, że może być tu przyjemnie latem. Z pewnością tu jeszcze wrócimy. Jedzenie było na mocną czwórkę z plusem. Jedyna wpadką był rozgotowany ramen i opóźnienie w zamówieniu. Jestem ciekawa, czy to kwestia dużego ruchu i „tabaki” na kuchni, czy czegoś innego. Tak czy inaczej wrócimy z pewnością.
Do przeczytania!
E.
P.S. Lokal nie ma kącika dla dzieci, ale dysponuje grami, książeczkami i układankami, więc dzieci mogą ewentualnie zabrać je do stolika. Nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie, ale zawsze to coś.
Rachunek – nie zabrałam, ale zapłaciliśmy 344 zł
Podobne wpisy
Komentarze
Jedna odpowiedź do “Soul Sushi – japońska restauracja ukryta na tajemniczym osiedlu”
Dodaj komentarz
Przedział cenowy:
Wydaje mi się, że po prostu kelnerk/kelnerka pomylił stoliki. Szkoda, że ramen był rozgotowany 🙁