Szóstka – restauracja na kolację z widokiem

Szóstka otworzyła się w maju ubiegłego roku, ale ciągle nam było do niej nie po drodze. Miałam kilka podejść, ale albo przychodziłam przed południem lub w przerwie między obiadem a kolacją lub też restauracja była wynajęta, bo było tam organizowane jakieś wydarzenie. W końcu nadszedł ten dzień i wybraliśmy się tam na kolację w moje imieniny. Idealna okazja na bardziej wyszukane miejsce.


Szóstka – wystrój:
Kuchnię Hotelu Warszawa i restauracji Warszawska mogliśmy poznać już wcześniej podczas naszych wizyt, jak i przy okazji różnych wydarzeń. Mi bardzo przypadła do gustu, M. nieco mniej, ale i tak zrobiła na nim wrażenie.
Szóstka od swojej nieco starszej siostry różni się wystrojem, można powiedzieć, że Warszawska to trochę takie czeluście piekielne (ciemny wystrój, oszczędne światło, podziemia hotelu), za to w Szóstce poczujemy się jak w niebie (dobudowane, ostatnie piętro w tej części budynku, przeszklony dach i duży taras z widokiem).
Osobiście takie widne wnętrza bardziej do mnie przemawiają. Sala jest duża, na jednym z jej końców znajduje się otwarta kuchnia, więc można podglądać pracę kucharzy.
Szóstka – menu:
Karta jak widzicie jest bardzo krótka i do tego poszczególne pozycje często się zmieniają. Nie ma tam nudy, więc niektóre z opisanych przeze mnie dań mogą być już niedostępne.

Na dobry początek od szefa kuchni dostaliśmy do picia chłodnik ze śliwek przypominający bardziej wytrawny kompot.

Drugim amuse-bouche była kwaśna śmietaną z ikrą łososia i szczypiorkiem.

Trzecią mini przystawką od szefa był pomidor koktajlowy z pastą z oliwek i musztardowcem.

Czwartym elementem na „dzień dobry” był genialny chleb na zakwasie z wiejskim masłem.

Dopiero potem na stół wkroczyły nasze właściwe przystawki. Monsieur wybrał sałatkę z żółtych buraków podaną z sosem z ostrej papryki i malinami (29 zł). Była bardzo świeża i lekka, a ser jogurtowy kapitalnie komponował się z sosem.

Ja zaś wybrałam kwiat cukinii z kozim serem i sosem romesco (32 zł). Ta przystawka idealnie trafiła w mój gust: chrapiący kwiat cukinii, delikatny ser i wyrazisty, lekko ostry sos znakomicie się uzupełniały. Miałam ochotę na drugą porcję i gdybym nie zamówiła drugiego dania, to wzięłabym dokładkę.

Na dania główne wybrałam pieczonego turbota ze szpinakiem i truflą (99 zł). To danie może nie prezentowało się nadzwyczajnie na talerzu, ale na szczęście było takie w smaku. Turbot to super delikatna i przepyszna ryba. Z sosem szpinakowym i tartą truflą smakował jak początek jesieni. Idealnie.

M. skusił się za to na tosta z mięsem kraba i japońskim majonezem (89 zł). Tost był solidnych rozmiarów, ale niestety nieco zawiódł nas jego smak, który był niestety zbyt płaski. Brakowało nam tu kontrapunktu i nawet sok z limonki niestety nie pomógł. To danie ma duży potencjał, ale zabrakło kropki nad „i”.

Na koniec skusiliśmy się jeszcze na jesienne desery. Mleczne ciastko z kremem chantilly i truflami (36 zł) było doskonałe. Wilgotny biszkopt w środku bardzo smakiem i konsystencją przypominał mi meksykańskie ciasto „tres leches”. Coś pysznego! Z dodatkiem trufli to był odlot totalny!

Krem z dyni z ricottą (34 zł) był akurat deserem premierowym, wprowadzonym tego dnia do karty. Okazał się petardą! Pani przy sąsiednim stoliku zamówiła nawet dokładkę, a nam też ogromnie smakował. W tej szklance przeplatały się delikatne warstwy pysznych kremów z kandyzowaną dynią i płatkami czekolady na wierzchu. Świetnie zbalansowany deser i co ważne: żaden z deserów nie był zbyt słodki.

Od szefa kuchni dostaliśmy na koniec jeszcze orzechowe draże.

Szóstka – podsumowanie:
Kilka składników, świetne wykonanie, przemiła obsługa i możliwość podziwiania pięknych zachodów słońca – tak w dużym skrócie mogłabym podsumować to miejsce. Jest idealnie na randkę, ale też spotkanie ze znajomymi. To zdecydowanie dyskretny adres, którego kuchnia przypadnie do gustu każdemu, bo są tu dania mięsne, rybne, jak i wege. Wrócę tu z przyjemnością.
E.






Podobne wpisy
Komentarze
Jedna odpowiedź do “Szóstka – restauracja na kolację z widokiem”
Dodaj komentarz
Przedział cenowy: do 100 zł
Ciekawe miejsce! Jak już będzie można, to na pewno się wybiorę! Obecnie, żeby przełamywać rutynę zamawiamy sobie weekendami jedzenie do domu, żeby zjeść razem smaczną kolację i mieć namiastkę normalności, a przy okazji wspierać nasze ulubione miejsca. Najczęściej decydujemy się na Sypką Mąkę, bo mają wiele promocji, ciekawe propozycje dań i zawsze są bardzo smaczne. Gorąco polecamy!