Trójmiasto: gdzie jeść? 6 adresów wartych odwiedzenia

O trójmiejskich lokalach na blogu znajdziecie już sporo i dziś ten wątek będę kontynuowała. Dobrego jedzenia i dobrych adresów bowiem nigdy dość! W poprzedni weekend odwiedziliśmy Sopot i Gdańsk. Tym razem pominęliśmy przesmaczną Gdynię, ale jak zawsze trafiliśmy pod dobre, a nawet bardzo dobre adresy.

Sopot: Cały Gaweł Cantine Bar Cafe

Adres: Dworcowa 7

Totalnie hipsterski lokal. Mamy tyle lat, że już wyrośliśmy z takich klimatów, ale na szczęście jest tu też smacznie. Obsługa jest miła, ale na jedzenie jak w miejscach tego typu, które wypełnione są do ostatniego miejsca, trzeba trochę poczekać (blisko 40 minut, na szczęście napoje podane zostały szybko i muszę przyznać, że mają dobrą kawę!).

Jedzenie jest na naprawdę przyzwoitym poziomie. Kaszanka (danie miesiąca) była świetna i Monsieur bardzo ją chwalił. Mi też smakowała, choć to zupełnie nie moje klimaty. Wybór z karty był dość ograniczony, bo do 13:00 serwowane są tu tylko śniadania i jak się przyjdzie w południe, to do wyboru są jeszcze tylko zupy i burgery. Wybrałam więc burgera bez bułki, za to podanego w awokado. O ile pomysł jest ciekawy, to przyznam, że taki wielki kawał mięsa i do tego sycące awokado jest po prostu trudno zjeść, nawet w towarzystwie innych warzyw czy frytek. Ta porcja zdecydowanie mnie przerosła. Bardzo przyjemne były tutejsze belgijskie frytki, choć o ile sos musztardowy był pyszny, to prawdę mówiąc do kanapki czy frytek mi zupełnie nie pasował. Chętnie spróbowałabym tu innych dań z popołudniowej karty.

Sopot: White Marlin

Adres: Aleja Wojska Polskiego 1

Ten lokal kocham za ciasta i herbatę Althaus, którą darzę ogromnym sentymentem, bo wiele lat temu, podczas pierwszych wyjazdów do Berlina i Wiednia często na nią trafiałam i zawsze ogromnie mi smakowała. Do dziś podają ją np. w Sacher Cafe. To miejsce na gorącą herbatę, drinka, jak i porządny kawałek obłędnego ciasta. Przychodzę tu zawsze, gdy jestem w Sopocie. Z ogródka jest doskonały widok na sopockie molo. Poza sezonem jest tu zwykle w miarę luźno. Nigdy nie próbowałam tu nic jeść, ani w bistro, ani też w części restauracyjnej. Zwykle ograniczam się do kawy, herbaty, deserów czy drinka wieczorem. Ceny są zdecydowanie wysokie (2 kawałki ciasta i 2 herbaty ok. 60 zł) i płaci się z nawiązką za lokalizację. Nie zmienia to faktu, że po prostu lubię to miejsce.

Gdańsk: Dom Sushi

Adres: Targ Rybny 11

Jedno z tych miejsc, które mijałam tysiąc razy, ale dopiero teraz weszłam do środka. Szukaliśmy czegoś na kolację przechodząc obok, zajrzeliśmy i spodobało nam się wnętrze. Jest proste, drewniane, z mnóstwem żurawi z papieru zawieszonych tu i tam. Można usiąść przy barze z pływającymi talerzykami lub przy jednym z czterech stolików. Lubię takie małe lokale, gdzie widać każdy ruch obsługi. Jedzenie było poprawne, na solidną 4 – zjedliśmy tu świetne miso, bento box i naleśniki z warzywami oraz super pikantnym sosem. Obsługa jest fantastyczna, zdecydowanie na 5.

Gdańsk: Meso Ramen

Adres: Obrońców Wybrzeża 17/4

Karta jest tu krótka: kilka przystawek i kilka ramenów plus udon. Wybraliśmy ramen wegański oraz spicy miso z mielonym mięsem. Oba były świetne, bazowały na wyrazistym wtwarze, ze sporą iloścuą dodatków. Tylko makaron mógłby być nieco bardziej sprężysty. Spicy Miso był konkretny w smaku i przyznam, że miałabym problem, by zjeść cały. Fajnie więc było się wymieniać i jeść go wraz z łagodniejszym i niesamowicie przyjemnym w smaku – ramenem wegańskim. Kapitalne jest to, że do wyboru, w większości przepadków, są dwa rozmiary dania. Lokal jest malutki, ale czytałam, że wyrósł z pierwszorzędnego food truck’a, więc kto wie: może z czasem jeszcze bardziej namiesza na trójmiejskim rynku gastronomicznym?

Gdańsk: Tomasz Deker

Adres: Obrońców Wybrzeża 15/8

Nigdy nie byłam fanką ciastek od Dekera, bo zawsze uważałam je za ładne, ale zbyt słodkie. Tym razem zaszliśmy tu tylko po pieczywo. Wybór jest spory, a propozycje ciekawe. Fougasse doskonałe, chleb żytni ze śliwką także. Ciekawostką był dla mnie też ten z dodatkiem czekolady – smakował nieco jak ciasto, a nie chleb i w zasadzie mógłby robić za deser. Wnętrze jest nowoczesne i bardzo jasne, za co dodatkowy plus. Może kolejnym razem skusimy się też na ciastko, choć jak dla nas numerem jeden w Gdańsku jest Umam Krzyśka Ilnickiego i to właśnie tam skierowaliśmy swoje kroki na małe co nieco.

Gdańsk: UMAM

Adres: Mariana Hemara 1

Kocham to miejsce i uwielbiam cały gdański Garnizon! To tak klimatyczne osiedle, że hej! Zwłaszcza latem i wczesną jesienią, gdy można przysiąść i zjeść obiad czy deser w ogródku. O Umam pisałam Wam już wiele razy – m.in. w oddzielnym wpisie. Tym razem zjedliśmy doskonałą marakuję oraz ciasto marchewkowe – czysta poezja! Bardzo żałowałam, że zimą nie ma już ciastka z rokitnikiem, które należy do moich ulubionych (i na które mam przepis, ale o tym psssst!).

Tym słodkim akcentem macham Wam na pożegnanie. Do następnego!

E.