Uki Green – czy to najlepszy wege ramen w Warszawie?

Jak tylko usłyszeliśmy, że właściciel Uki Uki otworzył nowy lokal z wegańskim menu, od razu wiedzieliśmy, że musimy tam iść. Odczekaliśmy miesiąc od otwarcia, by kuchnia miała szansę się rozkręcić i wpadliśmy na niedzielny obiad. A w zasadzie to wypadałoby napisać, że wpadliśmy jak śliwka w kompot, bo to będzie nasze kolejne uzależnienie.

Do Uki Uki zaglądamy od samego początku regularnie. Ostatnio byliśmy dwa tygodnie temu na rodzinnym obiedzie. Zawsze wszystko było doskonałe i ani razu nie doświadczyliśmy potknięcia. Mam nadzieję, że ten sam los podzieli Uki Green, bo wyszliśmy naprawdę zadowoleni. Ja byłam wręcz zachwycona, a M. ocenił to miejsce na solidną 4+ z dużym potencjałem.

Ale do rzeczy: restauracja znajduje się w odnowionej kamienicy na tyłach Placu Konstytucji. Lokal jest widny, bo okna wychodzą na dwie strony budynku. Jest dużo drewna, proste stoły, krzesła i tradycyjny bar. Jednocześnie nie ma się wrażenia takiego ścisku, jak w Uki Uki. Wystrój sprawia bardzo pozytywne wrażenie, choć jest minimalistyczny, jak na japońską kuchnię przystało.


Menu jest krótkie: do wyboru mamy trzy rameny, kilka przekąsek, desery. I bardzo dobrze! Zupełnie jak w Japonii, tak i tu cała karta jest przedstawiona na zdjęciach, co bardzo ułatwia wybór. Brakuje tylko automatu do zamawiania przy wejściu 😉

Na tygodniu można zamówić zestaw lunchowy za 30 zł i niebawem przetestuję tę opcję.

Zaczęliśmy od wegańskiego węgorza na ryżu (18 zł), który podany został w złotym puzderku. Wyglądało to pięknie, gdy kelner go przyniósł. Danie nie jest co prawda tak duże, na jakie się wydaje, bo swoje robi podwójne dno pudełeczka, ale na przystawkę dla dwóch osób jest w sam raz. Smakuje fenomenalnie i to jest najważniejsze.

Na danie gówne wybrałam paitan ramen (30 zł), czyli ramen bazujący na kremowym bulionie z dodatkiem czosnku i olejem szczypiorkowym.

Do tej potrawy można wybrać jedno z czterech pudełeczek ze smakołykami:
- kuro – warzywa sezonowe z sosem na bazie czosnku i czarnego sezamu,
- aka – warzywa sezonowe z sosem pomidorowym,
- midori – warzywa sezonowe z sosem na bazie trawy cytrynowej i kolendry lub
- daidai – warzywa sezonowe z ostrym mięsem sojowym i prażonymi orzeszkami.

Nie byłabym sobą, gdybym nie wybrała najostrzejszej propozycji, czyli daidai. Bożeno, jakie to było dobre! Palce lizać! Super jest to, że w pudełeczku oprócz warzyw czy dodatków znajdował się też sos – w moim przypadku był to ostry olej, który fenomenalnie podkreślił smak bulionu. Dodatki były na 6+. Makaron też był doskonały i stawiał opór – był idealnie ugotowany, co się ceni.

Monsieur poszedł za to w klasykę i obrał na cel shoyu ramen (30 zł), czyli klarowny bulion wegański na bazie sosu sojowego. W jego przypadku dodatki były z góry określone. W pierwszej chwili pomyślałam nawet, że jego bulion jest lepszy, bo bardziej wyrazisty niż mój. Lepiej wyczuwalne było w nim też umami. Ale dzięki moim składnikom dodatkowym wszystko uległo zmianie i szala przechyliła się jednak nieznacznie na moją stronę.


Na deser skusiliśmy się na jedną porcję lodów z „czarnego” kokosa (2 kulki za 15 zł). Są to lody kokosowe z dodatkiem aktywnego węgla, który nadaje im ciekawy wygląd, ale nie ma większego wpływu na smak. Zaciekawiła mnie zwłaszcza konsystencja: były super delikatne, kremowe, gładkie i jakby wcale nie były zimne. Zajadało się je z przyjemnością, choć smak kokosa nie był za bardzo wyczuwalny, to lody oceniam na naprawdę wartą uwagi pozycję. Szkoda, że nie ma możliwości poproszenia o jedną kulką kokosowych, a drugą np. orzechowych. Porcja jest na tyle duża, że zdecydowanie starcza na deser dla dwojga po takim obiedzie!

Uki Green – podsumowanie:
Pewnie zastanawiacie się jak Uki Green wypada w zestawieniu z najpopularniejszym w stolicy Vegan Ramen Shop’em? Musimy przyznać, że Uki deklasuje konkurencję. Bo o ile z Vegan Ramen Shop wyszliśmy po zjedzeniu połowy porcji, o tyle tu mieliśmy ochotę wylizać miski do końca i wziąć kolejne porcje na wynos.
Jedzenie w Uki Green jest po prostu doskonałe, obsługa nie jest zblazowana, trzyma rękę na pulsie, pojawia się w odpowiednich momentach i zna kartę. Widać co prawda, że niektórzy mają mniejsze, a inni zdecydowanie większe doświadczenie, ale trzeba trochę czasu, by zespół się dotarł. Radzę Wam idźcie już teraz, bo niedługo będą się tu ustawiały długie kolejki, jakie wciąż widać przed wejściem do Uki Uki. Nie pożałujecie!
Do przeczytania
E.

Podobne wpisy
Komentarze
2 odpowiedzi na “Uki Green – czy to najlepszy wege ramen w Warszawie?”
Dodaj komentarz
Przedział cenowy: do 30 zł
Jadłam wiele ramenów ale Uki Uki green jeszcze nie byłam.
Jadłem tu i w sushi saska kępa i muszę przyznać, że w tym drugim lokalu jest o wiele lepiej i taniej… Uwielbiam ramen i wiem co mówię