Blog The Smitten Kitchen powstał w 2008 r., a zaczęłam go czytać już w 2010, w rok po tym, jak sama założyłam bloga. Trzeba było jednak czekać aż do końca 2012 na pierwszą książkę wydaną przez Deb Perelman – jego autorkę. Witryna Deb zyskała popularność, gdyż gotowała ona proste potrawy w malutkiej, nowojorskiej kuchni. Prezentowała swoje kuchenne zmagania robiąc zdjęcia krok po kroku. Powiem szczerze, że była i jest moją wielką inspiracją w tym zakresie, bo żaden inny blog, na który trafiłam wcześniej, nie pokazywał procesu powstawania każdego dania.
Deb ma proste podejście do gotowania. Lubi przepisy na nieco zmienione dania w stylu „comfort food”. Często proponuje ciekawe substytuty dla użytych składników i to jest bardzo cenne. Trzeba dodać, że bardzo sporadycznie używa składników, których dostępność byłaby w Polsce w jakikolwiek sposób ograniczona. W zasadzie w każdym sklepie znajdziemy 95% potrzebnych do jej przepisów ingrediencji.
Książkę rozpoczyna wstęp wraz z dwustronicową częścią „notes and tips”, czyli praktycznych wskazówek jak korzystać z przepisów.
Na niektórych stronach możemy podglądać kuchnię autorki, jej kuchenne gadżety, czy akcesoria.
„The Smitten Kitchen Cookbook” składa się z siedmiu głównych części – przepisów na: śniadania, sałatki, kanapki, dania główne wegetariańskie, dania główne mięsne i rybne, słodkości, imprezowe przekąski oraz drinki.
W książce znajdziemy mnóstwo wskazówek, a także wiele zdjęć „krok po kroku”. Bardzo mi to odpowiada, bo jednak to dosyć niedzisiejsze podejście i rzadko się je spotyka w obecnie wydawanych książkach kucharskich.
Potrawy, które proponuje Deb, tak jak na jej blogu, są niezbyt skomplikowane.
Myślę, że są dla każdego, kto ma tylko ochotę i czas, by przygotować np. chałkę, czy serowe bułeczki na śniadanie.
Ta książka oferuje ponad 300 kolorowych zdjęć oraz 105 nowych receptur, których dotychczas nie było na blogu. Deb nie poszła „na łatwiznę” i nie zrobiła, książki na podstawie bloga, jak to uczyniła Katie z „What Katie Ate”.
Pomimo, że Deb nie jest kucharzem w restauracji, to gotowanie wychodzi jej świetnie.Przepisy jej autorstwa sprawdzałam wielokrotnie i nigdy nie zdarzyło się, by coś nie wyszło. Osobiście jestem jej wielką fanką i zupełnie mnie nie dziwi, że książka stała się bestsellerem i zajęła aż 2. miejsce na liście New York Times’a.
Z tej książki bije ciepło i pozytywna energia. Chce się ją wziąć do ręki i kartkować tych ponad 320 stronic w poszukiwaniu przepisu, z którego się coś wyczaruje.
Autorka poza tekstem zrobiła wszystkie zdjęcia do książki. I, jak pewnie zauważyliście, w większości przypadków fotografowane jedzenie leży na czarnym, kamiennym blacie, który Deb ma w swojej nowojorskiej kuchni.
Podejrzewam, że nie każdemu takie zdjęcia mogą odpowiadać. Ale trzeba sobie powiedzieć jasno: to nie jest książka dla każdego. Zresztą uważam, że nie ma czegoś takiego, jak książka dla każdego. Każda książka ma swoją grupę docelową, a tej czytelnikami będą z pewnością rzesze „fanów” bloga, na którym zdjęcia wyglądają tak samo – są proste, bezpretensjonalne, nieprzestylizowane.
Myślę, że wszyscy znający stronę The Smitten Kitchen będą z tej książki bardzo zadowoleni, a jeszcze inni się do niej przekonają jak tylko zaczną z niej gotować.
Udanego dnia!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
11 odpowiedzi na “The Smitten Kitchen”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Blog The Smitten Kitchen powstał w 2008 r., a zaczęłam go czytać już w 2010, w rok po tym, jak sama założyłam bloga. Trzeba było jednak czekać aż [...]

Coś mi się obiło o uszy z nazwy, ale tak na prawdę nie znam autorki. Bloga oczywiście sprawdzę bo pomysł z prezentowaniem krok po kroku też uważam za bardzo dobry. A tak wogóle to lubię zaczytywać się w książkach kucharskich. Nie koniecznie samych przepisach, ale we wstępniakach, ciekawostkach i innych przydatnych informacjach:)
miłego dnia Edith!
Ja od roku czytuję jej blog i jestem nim zachwycona. Również wiele razy korzystałam z jej przepisów i każdy był udany. Niestety aktualnie nie mam możliwości zakupu tej książki, ale z chęcią w niedalekiej przyszłości ją kupię 🙂
Widać, że książka jest pięknie wydana! Zdjęcia zachwycające, aż chce mi się lecieć do księgarni !
Uwielbiam ogladac ksiazki kucharskie.
A ja jakoś nie mogę się przekonać do książki Deb. Miałam ją już w koszyku kilka razy i za każdym razem rezygnowałam z zakupu. To chyba przez te zdjęcia. Czytałam już wiele pozytywnych recenzji książki i nadal mam mieszane uczucia:-( Pozdrawiam serdecznie!
Te książki teraz są po prostu przepiękne, można je oglądać bez gotowania…
Mam wcześniejszą The Smitten Kitchen Cookbook i również jestem bardzo zadowolona. Dziewczyna wkłada dużo pasji w to, co robi i to widać na każdej stronie.
Marta@Co Dziś Zjem Na Śniadanie?
A Twoją kuchnie droga Madame, bedziemy mogli też podglądać? Może jakieś malutkie zdjątka wnętrzościowe? 🙂 Chętnie bym zerknęła do Twojego królestwa.
Mommifero Erbivoro,
moją kuchnię możesz zobaczyć na zdjęciach we wpisie "Jak urządzić kuchnię?".
Serdecznie Cię pozdrawiam,
E.
No tak, tak, ale chodziło mi o kawałek Twojej kuchni uczestniczącej w procesie piecznia/gotowania 🙂 Książkowe zdjecie misy stojącej na blacie naprowadziło mnie na taki pomysł i na gorąco napisałam 🙂
Wszystkie zdjęcia, które robię podczas gotowania pochodzą z mojej kuchni, choć faktycznie zwykle widać tylko kawałek drewnianego blatu 😉 Pomyślę nad realizacją innych ujęć.
Dziękuję za tę sugestię 🙂
E.