Loro Park – miejsce, którego nie trzeba odwiedzić na Teneryfie
Loro Park (lub Loro Parque – park papug po hiszpańsku) odwiedziłam z dużą rezerwą. Nie lubię zoo, czy parków, w których zwierzęta trzyma się na siłę. Wyjątkiem było chyba jedynie fokarium na Helu, w którym zranione, czy porzucone foki są ratowane, odchowywane, czy doprowadzane do pełnej formy po wypadkach. Dlatego też jakoś nie spieszno mi było do Loro Parku, a wręcz nie miałam w planach go odwiedzać podczas pobytu na Teneryfie. Traf jednak chciał, że już pierwszego dnia trafiliśmy na placyk tuż obok deptaka w Puerto de la Cruz, skąd odjeżdżała żółta kolejka…
Park położony jest na obrzeżach tego miasta leżącego na północy Teneryfy. Ponoć do tej pory odwiedziło go już grubo ponad 40 mln osób. Uważa się, że to najchętniej odwiedzana atrakcja na wyspie i niemal każdy przyjezdny tu zagląda.
Monsieur przekonał mnie, że może jednak warto go zobaczyć, skoro tak wszyscy zachwalają to miejsce… Wsiedliśmy więc do żółtego wagonu i ruszyliśmy ulicami naszego miasteczka wprost pod samo wejście.
Bilet do Loro kosztuje 34 Euro (dla osoby dorosłej), za 56 Euro można kupić podwójny bilet, który uprawnia także do wstępu do Siam Parku – największego wodnego parku w Europie, który usytuowany jest na południu wyspy, w pobliżu największych kurortów i Playa de las Americas. Na początku zdecydowaliśmy się kupić bilet pojedynczy, ale przed wyjściem z parku i tak dokupiliśmy za 18 Euro bilet wstępu do Siam Parku, gdyż Monsieur na tym bardzo zależało.
Park utrzymany jest w stylu tajskiej wioski – stąd złocenia i charakterystyczne budynki, które przyjechały na Teneryfę w kawałkach i były już na miejscu składane przez rodowitych Tajów. Zabudowania pokryte są aż kilkunastoma kilogramami prawdziwego złota! Takie szczegóły poznaliśmy podczas niemal dwugodzinnej wycieczki po tzw. „backstage’u” parku (dodatkowy koszt 10 Euro od osoby – zapisy zaraz za kasami). Podczas oprowadzania z przewodnikiem zagląda się w miejsca niedostępne dla innych zwiedzających. Dzięki temu, że nasza grupa liczyła tylko 6 osób każdy mógł spokojnie zadać mnóstwo pytań.
Loro Park został otwarty w grudniu 1972 roku przez Wolfganga Kiesslinga, który nomen omen cały czas mieszka na jego terenie (jego willa schowana jest przed oczami odwiedzających za wysokim żywopłotem i zlokalizowana jest tuż obok domu papug).
![]() |
Dom Papug |
Powierzchnia wynosiła wówczas 13 000 m², a ogród zamieszkiwany był jedynie przez ok. 150 papug. Obecnie obszar jest ponad 10-krotnie większy (13,5 hektara) i zobaczyć tu można rozmaite zwierzęta: szympansy, goryle, lwy morskie, jaguary, tygrysy, aligatory, wielkie żółwie, flamingi, pelikany, pingwiny. Jest tu także akwarium z rekinami, z egzotycznymi rybami, meduzami, a także baseny dla orek i oddzielne dla fok, a także delfinów. Zwiedzając park możemy uczestniczyć w tzw. „show” w fokarium, delfinarium, w domu papug, a także w basenie orek.
Obecnie park może pochwalić się największą liczbą gatunków papug na świecie. Dzięki temu zastępy naukowców pracują w Fundacji Loro Parku nad rozmnażaniem gatunków będących na wyginięciu. Chcą bowiem, przy dostatecznie dużej liczbie osobników, wypuścić je w ich rodzinne strony i sprawić, że zostaną wykreślone z listy zwierząt na wymarciu.
Loro Park także pod innymi względami jest „naj”. Znajduje się tu:
- największy basen pokazowy dla delfinów na świecie (120 metrów długości)
- „największa lodówka na świecie”, czyli dom dla pingwinów
- najdłuższy tunel z rekinami
- największa tajska wioska poza Tajlandią
![]() |
Basen, w którym odbywa się pokaz delfinów |
Zwiedzanie Loro Parku zajmuje około 5-6 godzin i uwierzcie mi, w tym czasie mnóstwo można zobaczyć i jeszcze więcej się dowiedzieć. Pomimo mojego początkowo sceptycznego nastawienia to miejsce mnie zaskoczyło, ale jednak niesmak pozostał.
Loro Park – podsumowanie:
Orki i delfiny są często odławiane na siłę. Nie zawsze rodzą się w niewoli, przez co nie poradziłyby sobie na wolności. Mieszkają w chlorowanej wodzie, przez co mają problemy skórne. Często wyładowują frustrację poprzez gryzienie betonowych krawędzi basenu. Przez to spiłowują sobie zęby i odczuwają ogromny ból.
Zdarza się, że delfiny popełniają samobójstwa. Jeśli zwierzęta te potrafią przepłynąć 100, a nawet więcej kilometrów każdego dnia – jak to przyrównać do spędzania życia w basenie o długości 120 metrów?
Niby placówki jak ta różnią się od zwykłych ogrodów zoologicznych, bo tu poniekąd w sposób wyjątkowy dba się o niektóre zwierzęta (choćby wspomniany wyżej przykład papug). Ale jednak otwarta pozostaje kwestia dużych zwierząt jak delfiny, orki, czy tygrysy.
Loro Park do nie jest miejsce, które trzeba odwiedzić. Niby jest pięknie zrobione i bardzo dopracowane. Można się sporo dowiedzieć, ale wychodząc zadajemy sobie pytanie czy kwestii edukacyjnej nie można byłoby rozwiązać w inny sposób?
W wielu krajach pokazy delfinów czy orek są już zakazane. I dobrze! Drugi raz bym tam nie poszła.
Do kolejnego przeczytania!
E.
![]() |
Trener pokazuje co zrobić jeśli na plaży znajdziemy delfina. |
![]() |
Jedzenie dla goryli |
![]() |
Imiona tutejszych goryli |
![]() |
Maszyny produkujące lód do domu pingwinów |
Podobne wpisy
Komentarze
11 odpowiedzi do “Loro Park – miejsce, którego nie trzeba odwiedzić na Teneryfie”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Loro Park (lub Loro Parque – park papug po hiszpańsku) odwiedziłam z dużą rezerwą. Nie lubię zoo, czy parków, w których zwierzęta trzyma [...]

Włączyłam sobie tłumacz z hiszpańskiego w przeglądarce i doszukalam się 15 dni na odwiedzenie drugiej z atrakcji ?
Liczę na Twoją odpowiedź? Ile czasu, po zakupie podwójnego biletu lub dokupieniu już tego drugiego przy pierwszej atrakcji, ma się czasu na jego wykorzystanie? Piękne zdjęcia? Nie mogę doczekać się swojego pobytu na Teneryfie i dzięki Twoim wpisom staram się jakoś zaplanować tygodniowy pobyt z dwójką maluchów ?
Ojej, nie wiem. Sprawdź tę informację najlepiej na stronie Loro. Od naszej wizyty bilety mogły się zmienić.
Miło wspominam zeszłoroczną wizytę tam, z przyjemnością obejrzałam Twoje zdjęcia 🙂
Byłam zachwycona i miło wspominam pobyt w tym miejscu, więc tym chętniej obejrzałam Twoje zdjęcia. Zrobiłaś dużo lepsze zdjęcia w lodówce, mi się tam za bardzo nie udały :/
Olu,
W lodówce faktycznie trudno było robić dobre zdjęcia z uwagi na słabe oświetlenie i ciąły ruch chodnika. Ponoć niedawno było tam ciemno przez 24h na dobę, ponieważ warunki oświetleniowe przez cały rok odzwierciedlają na bieżąco światło słoneczne na biegunie, by pingwiny dobrze się czuły 😉
Przesyłam pozdrowienia,
E.
Ja tam z chęcią bym się położyla w cieniu takiej palmy 😉
Świetne masz życie Edith! zazdroszczę 🙂 miło mi oglądać te wszystkie wyprawy 🙂 pozdrawiam ciepło
Berko,
Dziękuję za miłe słowa! Niestety to wszystko fajnie wygląda tylko w krótkich przerwach od pracy w korporacji. Poza wyjazdami moje życie już nie jest aż tak kolorowe jak powyższe zdjęcia 😉
Moc pozdrowień,
E.
Fajny park. Podobny, znajduje się także na Gran Canria,pisałem o nim kiedyś. Jest chyba jednak nieco mniejszy.
T.,
Oczywiście pamiętam Twój wpis o Palmitos Park. Faktycznie, Loro jest większy, ale chyba Palmitos bardziej malowniczy ze względu na ukształtowanie terenu i położenie w głębi wyspy.
Serdeczności,
E.