Nasz weekendowy wyjazd do Białegostoku okazał się być nader udany. Aż mi trochę głupio, że do tej pory nie odwiedziłam tego miejsca. Kilka razy przejeżdżałam będąc w drodze na Podlasie – do Białowieży, Supraśla czy Kruszynian, ale nigdy nie zatrzymałam się tam na dłużej. Tym razem już od listopada ubiegłego roku wiedzieliśmy, że wpadniemy tu na dwa dni, gdyż zostaliśmy zaproszeni na wesele dobrych znajomych. Mieliśmy więc sporo czasu, by przygotować się do wyjazdu i wykorzystać te dwa dni jak najlepiej.
Białystok – co warto zobaczyć?
Pierwsze nasze kroki w Białymstoku, po zostawieniu samochodu pod hotelem, skierowaliśmy do Parku Branickich. Tam wypożyczyliśmy audio przewodniki (15 zł dla 1 osoby lub 20 zł dla dwóch osób). Do przewodnika dołączona jest mapka z sugerowaną trasą, którą ze względu na ograniczony czas w sobotę musieliśmy rozłożyć na dwa dni.
Podziwianie miasta zaczęliśmy od Pałacu Branickich oraz parku go otaczającego. Cały Pałac zajmuje białostocka Akademia Medyczna oraz Muzeum Historii Medycyny i Farmacji. Można tylko obejrzeć hall, wyjść na balkonik na pierwszym piętrze i zobaczyć tam dwie małe sale. Szkoda, że obiekt został niemal zupełnie zniszczony i ograbiony w czasie wojny. Mogę sobie wyobrazić, że jego zwiedzanie robiłoby przynajmniej takie wrażenie jak w przypadku Pałacu w Kozłówce niedaleko Lublina.
Po obejrzeniu bramy wjazdowej oraz Pałacu od strony miasta udaliśmy się w kierunku Pałacu Gościnnego (to białostocki pałac ślubów) i Pomnika AK.
Okazało się, że mieliśmy dużo szczęścia, bo ochroniarz pilnujący wejścia do Pałacu pozwolił nam zajrzeć do środka. Pokazał nam nawet obie sale, w których młodzi się pobierają. Są stylizowane na leżący pod Berliniem kompleks pałacowy Sanssoucis i robią ogromne wrażenie. To absolutnie cudne miejsce na ślub cywilny!
Z wyjścia do Pałacu nasze kroki skierowaliśmy na jedną ze starszych ulic Białegostoku – Kilińskiego. W niedzielę odbywało się tu święto tej uliczki, przyjechały stare samochody, pojawiło się trochę różnorakich stoisk, a ulica tętniła życiem.
Stąd mieliśmy już blisko do słynnych białostockich kościołów – Zespołu Kościoła Katedralnego p.w. Wniebowzięcia NMP.
Obie budowle przylegają do Rynku Kościuszki, przy którym znajdziecie mnóstwo lodziarni, barów i restauracji. Wybór miejsc jest ogromny. Osobiście przetestowaliśmy Babkę Kresową i nie żałowaliśmy tej decyzji.
Mijając ratusz oraz wszystkie lokale gastronomiczne skierowaliśmy się ku górującemu nad Białymstokiem Kościołowi p.w. Św. Rocha.
Spacer do niego zajmuje dłuższą chwilę, bo świątynia oddalona jest kawałek od rynku. Za to drodze można obejrzeć piękną Cerkiew p.w. w. Mikołaja Cudotwórcy.
Podziwiać można wiele ładnych kamienic i zrobić zakupy, bo ulica Lipowa jest silnie obsadzona wszelakimi sklepikami. A salonów z sukniami ślubnymi jest tu wręcz bez liku.
Kościół leży na wzniesieniu, należy więc pokonać trochę schodów. Jego wnętrze jest całkiem nowoczesne, utrzymane w jasnych barwach. Do środka wpada mnóstwo światła, co bardzo mi się podobało, gdyż od ciemnych i ponurych średniowiecznych budowli sakralnych zdecydowanie wolę właśnie takie. Okazuje się, że miejsce to daje także szansę obejrzenia panoramy miasta. Wystarczy trafić na osobę posiadającą klucz na kościelną wieżę. Co prawda zwiedzający nie wchodzą na jej najwyższy punkt, ale i tak widok na miasto jest imponujący.
Kolejnym punktem naszego spaceru był budynek Opery i Filharmonii Podlaskiej – Europejskie Centrum Sztuki oraz ogrody na dachu. Kolega porównał je do ogrodów na Bibliotece UW, ale sądzę, że to porównanie na wyrost. O ile ogrody fajnie wyglądają z dołu, to po wejściu na główny budynek (5 zł od osoby) nie zobaczymy praktycznie nic z panoramy miasta, bo podejść można tylko do jednego narożnika, a reszta ogrodzona jest wysokim ogrodzeniem i silnie obsadzona roślinami. Nie ma tu bocianich gniazd czy wyznaczonych punktów widokowych, a wielka szkoda.
Warto jednak zajrzeć do budynku Opery i Filharmonii także w środku, bo to jedna z najnowocześniejszych konstrukcji tego typu w Polsce i naprawdę może się podobać.
Dosłownie kilka kroków dzieli ten obiekt od leżącego nieopodal Teatru Lalek, na którego ścianach zobaczyć można mozaiki.
Potem nasza droga wiedzie przez park i przy Pomniku Bohaterów Białostocczyzny odbiliśmy już powoli w stronę miasta i ulicy Lipowej.
Na trasie spaceru jest jeszcze kilkanaście kamienic, pomników czy rzeźb wartych uwagi, ale napisałam Wam tylko o najważniejszych punktach. Jeśli zdecydujecie się audioprzewodnik, co polecam, dostaniecie także mapkę z całą listą obiektów, na które można zwrócić uwagę. Przewodnik może nie działa jakoś super idealnie, ale można się z niego sporo dowiedzieć. I co ważne: nie są to jakieś nudne informacje, a takie raczej najciekawsze, podane w skondensowanej formie. Z pewnością nie będziecie się nudzić.
Białystok – co warto zobaczyć? – podsumowanie:
Białystok zrobił na nas duże wrażenie. Zaszliśmy też do kilku miejsc na małe co nieco, ale o tym napiszemy w oddzielnym wpisie. W każdym razie na weekend to miejsce jest wprost wymarzone nie tylko ze względu na jedzenie i ciekawą kuchnię kresową. Myślę, że miasto wielu kultur i religii ma wiele do zaoferowania, a we wpisie opisaliśmy Wam tylko podstawowe atrakcje. Mamy nadzieję zainspirować Was do samodzielnych odwiedzin w stolicy Podlasia.
Do przeczytania
E. i M.
Podobne wpisy
Komentarze
4 odpowiedzi na “Białystok na weekend – co warto zobaczyć?”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Nasz weekendowy wyjazd do Białegostoku okazał się być nader udany. Aż mi trochę głupio, że do tej pory nie odwiedziłam tego miejsca. Kilka razy [...]
To bardzo miłe móc przeczytać tyle dobrego o naszym mieście. Mamy nadzieję, że dzięki Tobie do Białegostoku zajrzy jeszcze więcej turystów chcących poznać uroki naszego miasta 🙂
Zawsze chciałam wybrać się do Białegostoku,a z Twoim blogiem wiedziałam co zwiedzać. Właśnie wrociłam i jestem naprawdę oczarowana tym miastem. Dziękuję za ten przewodnik 🙂
Fajny wpis!! Na następną wizytę polecam Białystok szlakiem murali, np. słynnej już Dziewczynki z Konewką 🙂
Dziękuję! Na murale tym razem zabrakło nam czasu, ale mam nadzieję jeszcze będzie okazja.