Francuskie tosty chyba każdy zna z czasów dzieciństwa. Niby nic: trochę podeschniętego chleba, bułki, czy chałki, jajka, mleko i szybkie, smaczne oraz bardzo sentymentalne śniadanie gotowe!
Trochę historii (na podstawie zapisków z angielsko- i francuskojęzycznej Wikipedii):
Najwcześniejsze znane zapiski o francuskich tostach sięgają łacińskich receptur pochodzących z IV-V w., lecz przepis wspomina o kąpieli w mleku, ale nie jajku i nie daje mu żadnej specjalnej nazwy poza określeniem „inne słodkie danie „. Istnieje też niemiecki przepis z XIV wieku pod nazwą „Arme Ritter”(„ubodzy rycerze”). Podobnej nazwy dla francuskich tostów używają także Szwedzi i Norwedzy. Istnieje XIV-wieczny angielski przepis dla „pain perdu” (po francusku: zmarnowany, zgubiony chleb), sugerujący, że danie jest sporządzane z czerstwego chleba.
Podobna potrawa „suppe dorate” była popularna w Anglii w średniowieczu, chociaż Anglicy mogli nauczyć się go od mieszkańców Normandii, którzy mieli dla niej swoją nazwę „tostees dorées” (złote / złociste tosty).
Składniki (porcja dla 2 osób):
- 6-8 kawałków chleba tostowego (najlepiej nieco czerstwego lub podpieczonego w tosterze)
- 2 jajka
- 4 łyżki mleka
- masło, oliwa – do smażenia
- sól i pieprz do smaku
Dodatki (wersja wytrawna):
- pomidor
- mozzarella
- bazylia lub inne zioła do smaku
Francuskie tosty – przygotowanie:
Jajka wbijamy do miski. Dodajemy mleko, sól i pieprz. Dokładnie mieszamy.
Na patelni rozgrzewamy masło, oliwę lub masło zmieszane z oliwą. Maczamy pojedynczo tosty z jednej i drugiej strony w masie jajecznej.
Wrzucamy na patelnię i smażymy z obu stron aż będą złociste. Układamy na papierowym ręczniku, który wchłonie nadmiar tłuszczu.
Jeśli do smażenia używamy masła po każdej porcji tostów należy je wylać, przetrzeć patelnię papierowym ręcznikiem i smażyć na nowej porcji tłuszczu. Z tostów bowiem odpadają okruszki, które spalają się w maśle przez co staje się ono brązowe i kolejne tosty się na nim po prostu spalą.
Francuskie tosty – podanie:
Tosty bardzo smakują mi, gdy są smażone na oliwie i podane z plastrami mozzarelli, pomidorem i bazylią. To taka nieco zmieniona wersja sałatki caprese i jednocześnie wyśmienity sposób podania zwyczajnych tostów. Na słodko lubię je gdy są robione ze starej chałki, ale to już historia na inny wpis 🙂
Życzę Wam smacznego,
E.
Podobne wpisy
Komentarze
15 odpowiedzi na “Francuskie tosty”
Dodaj komentarz

Francuskie tosty
Czas przygotwania:
uwielbiam takie śniadania:) zawsze z braćmi w sobotni poranek pytaliśmy : "mamo,mamo zrobisz chleb smażony?";D
bardzo często je robię i uwielbiam a co ciekawe w latach 90-tych robiła mi je babcia i nazywała "ruskimi kotletami"
mniam 🙂 klasyka na talerzu!
Edith, a może uchylisz rąbka tajemnicy i wrzucić jakieś zdjęcie z wakacji? Może jakiś lokalny smakołyk ?:)
Martynciu,
Zdjęcia z wyjazdu dodaję co jakiś na na Fanpage. Na blogu pojawią się dopiero po powrocie 😉
Z pozdrowieniami,
E.
mniam mniam.. robiłam kiedyś podobne tościki 🙂 dziś twój przepis wylądował u mnie 😀
O tak, francuskie tosty znam i często mnie ratowały o poranku jak byłam studentką 🙂
Marta@Co Dziś Zjem Na Śniadanie?
Lubie takie tosty 🙂 nawet bardzo lubię 😀
Ja też uwielbiam takie tosty. Najbardziej z chałką i konfiturami, ale muszę wypróbować wersji bardziej wytrawnej 🙂
UWIELBIAM! Czasami robiłam jeszcze z pieczarkami podsmażonymi z cebulką i też było pyszne 🙂
ja robiłam tosty francuskie na słodko z owocami 🙂 muszę te wypróbować! 🙂
Super, że mimo tego, że jesteś na wakacjach dodajesz nowe posty 😉 Nie czujemy się tutaj tak osieroceni 😉 Jak pogoda dopisuje?
Agnieszko,
Dziękuję, pogoda dopisuje 🙂
Jest bardzo ciepło w porównaniu do temperatur notowanych w Polsce, o jakich czytam na Fb. Czasami kiedy świeci słońce można swobodnie ściągnąć czapkę i rękawiczki. Mam nadzieję, że pogoda w Polsce wkrótce się poprawi i przyjdzie długo wyczekiwana wiosna 🙂
Serdeczności,
E.
Mhmmmmm Pyszne są takie tosty 🙂
moje ulubione:) nie moge bez nich żyć:)
Fattiga Riddare! Kolejne wspomnienie, tym razem z lat już podlotkowo – młodzieńczych. Kebaby o 3 w nocy nie były jeszcze tak popularne, tym bardziej w mojej mieścinie. Więc po imprezach jadło się chleb w jajku:)) Miłego Edith!!