Od dłuższego czasu nosiłam się z pomysłem przygotowania makaroników. Bardzo je lubię i bardzo kojarzą mi się z paryskimi cukierniami. Niestety trzeba na nie znaleźć sposób, a właściwie kilka. Wczoraj robiłam je w 3 smakach z pięcioma różnymi nadzieniami. Najbardziej jestem zadowolona z kawowych, bo miały najlepszą konsystencję i wyrazisty smak.
Już dawno na moim Fanpage’u pisałam Wam o moich eksperymentach z bezami i makaronami. 2 lata temu kupiłam książkę „Macarons” Marie-Laurie Tombini w całości poświęconą tym zagadnieniom. Nigdy jednak nie wychodziły na tyle ładne, by dały się sfotografować.
Tym razem na szczęście było inaczej, bo z pomocą przyszła Fabryka Form z propozycją wypróbowania zestawu do makaronów. Zestaw ten okazał się bardzo pomocny, szczególnie silikonowa mata, dzięki której można zrobić beziki, o równym kształcie. Poniższy przepis pochodzi z książeczki dołączonej do zestawu, ale jest bardzo podobny do przepisu podstawowego załączonego w książce „Macarons” (minimalne różnice w proporcjach).
Makaroniki – składniki:
/na ciasteczka w 3 smakach – na ok. 70 sztuk złożonych makaroników – bardzo duża porcja/
- 4 białka
- 350 g cukru pudru
- 200 g mielonych migdałów (najlepiej kupić łuskane migdały i je samodzielnie zmiksować na drobny pył w mikserze z metalowym ostrzem – moja kupna mąka migdałowa okazała się być zrobiona z migdałów ze skórką)
- 62 g białego cukru
- szczypta soli
- 1 łyżeczka esencji waniliowej (na bazowe makaroniki)
- 2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej (na kawowe)
- 2 łyżeczki syropu z grenadiny lub barwnik w proszku (na różowe)
Propozycje nadzienia:
- ulubiona marmolada
- tabliczka ciemnej czekolady rozpuszczona i wymieszana ze 100 ml kremówki
Składniki na masę amaretto:
- 60 g miękkiego masła o temp. pokojowej
- 100 g mascarpone
- 2 łyżki cukru pudru
- 2 łyżki likieru amaretto
- 60 g miękkiego masła o temp. pokojowej
- 100 g mascarpone
- 2 łyżki cukru pudru
- garść świeżych malin
- 60 g
miękkiego masła o temp. pokojowej - 100 g mascarpone
- 3 łyżeczki cukru pudru
- 1 łyżeczka wody pomarańczowej
- 1 łyżeczka soku z limonki
niestety moje migdały były mielone z łupinkami, takie kupiłam w delikatesach po bezowocnych poszukiwaniach w wielu innych sklepach. Wydaje mi się, że najlepiej „mąkę” migdałową zrobić samemu z płatków, ale niestety nie dysponowałam odpowiednim urządzeniem do pocięcia migdałów w drobny pył i musiałam kupić gotową. Jeśli macie malakser to nic nie stoi na przeszkodzie, Wasza mąką będzie idealnie biała, a nie beżowa jak moja. Jest to istotne przy robieniu białych i cytrynowych makaroników, przy waniliowych jest to nawet korzystna cecha 🙂
W osobnym naczyniu ubijamy pianę z odrobiną soli. Dodajemy cukier. A gdy piana jest już sztywna po jednej łyżce dosypujemy powoli migdały zmieszane z cukrem pudrem.
Na samym końcu dodajemy esencję waniliową i dobrze mieszamy.
Masę podzieliłam na 3 porcje. Jedną wykorzystałam od razu – uzyskałam masę waniliową, podstawową. Nakładałam ją za pomocą szprycy (w zestawie Lékué znajduje się bardzo praktyczny pojemnik) na matę, która ma (co za genialny pomysł!) zaznaczone kółka: mniejsze oznacza ile masy nakładamy, a większe ogranicza ciasto przed ewentualną ucieczką.
Oczywiście możemy także do tego celu wykorzystać papier do pieczenia, ale wtedy proponuję zaznaczyć sobie kółka pisakiem, by beziki wyszły równej wielkości.
Każdorazowo makaroniki po wyłożeniu na blachę muszą odczekać około 30-35 minut zanim będziemy je piec.
Do dwóch pozostałych części dodałam kawę rozpuszczalną…
…a do drugiej grenadinę, ale uważam, że sypki barwnik spożywczy sprawdziłby się tu lepiej, bo nie zmieniłby konsystencji ciasta, jak płynny sok z owoców.
Beziki pieczemy przez 20-25 minut w temperaturze 150 stopni (z termoobiegiem).
Mi z całości masy wyszły aż 3 blachy, każda po 48 sztuk.
Po wyjęciu z pieca trzeba poczekać aż ostygną i bardzo delikatnie je zdjąć.
Przygotowanie nadzienia:
Składniki wystarczy dobrze zmieszać i nadzienie jest gotowe. W przypadku masła, należy je utrzeć z cukrem, a potem dodać resztę składników.
Masę nakładamy na jedną część makaronika i dociskamy drugą. Czekoladę nakładamy delikatnie nożem/łyżeczką, bo jest bardzo gęsta. Do marmolady najlepsza będzie łyżeczka, a do innych mas można użyć szprycy.
Swoje makaroniki przekładałam wszystkimi pięcioma nadzieniami, w tym malinowo-truskawkową marmoladą…
…a także zrobiłam wersję z malinami, którą udekorowałam różowym jadalnym pudrem.
Może do ideału im trochę brakuje, ale smakowały tak, jak powinny. Przy kolejnych próbach popracuję nad ich finalnym wyglądem.
Makaroniki powinny być zjedzone w ciągu 24h od przygotowania. Proponuję przekładać je tuż przed podaniem.
Można je także zapakować na prezent w kartonowe pudełeczko, jak to robią w paryskich cukierniach.
Mam nadzieję, że przepis Wam się spodoba. Osobiście najbardziej Wam polecam makaroniki kawowe, bo dzięki dodaniu kawy miały najfajniejszą konsystencję i najlepiej wyrosły.
Smacznego poniedziałku!
Edith
Podobne wpisy
Komentarze
49 odpowiedzi na “Makaroniki”
Dodaj komentarz

Makaroniki
Czas przygotwania:
Wybacz, ale makaroniki ci nie wyszły.
To prawda. Były smaczne, ale wizualnie są do poprawy.
Mata jest swietnym gadzetem,takich w kuchni nigdy dosc:),na etapie dodawania maki migdalowej do bialek mieszam bialka z maka lopatka na okraglo struktura masy w ten sposob zostaje stabilniejsza ,tez robilam dzis kawowe:)zapraszam Pozdrawiam Aska.Moze sie kiedys umowimy na wspolne pieczenie macaronikow?bylo by milo:)PozdrawiamAska
czy makaroniki się przecina?
Jowito,
to byłoby raczej trudne, bo mają nieco ciągnącą konystencję. Można je za to gryźć, ale wtedy część masy może uciec na boki.
Z pozdrowieniami,
E.
czyli łączy się 2 ze sobą kremem
ok już rozumiem
Świetny pomysł na nadzienie ale co do wyglądu ciastek – to dla mnie sa brzydkie niestety. Nie zadowoliłabym sie takim wyglądem – robiłam ostatnio czekoladowe przekładane kremem miętowym, czekoladowym i cytrynowym i nie mam formy więc idealne koła nie wyszły ale za to wyrosły a te wyglądają dosyć słabo. Ale to oczywiście moje zdanie.
Pudełko ekstra 😉 Podanie ważna sprawa.
Taki zestaw do makaroników widziałam w sklepie rossi.pl chyba marki lekue
Próbowałam zrobić bez użycia zestawu (jego cena jest moim zdaniem nieprzyzwoicie wysoka) i nie wyszły, rozlały się na cieniuteńkie a duże placuszki, które nie dało się odczepić od papieru bez uszkodzenia :/ mam pomysł na zrobienie ich w silikonowej formie do muffinek, może wyjdą 🙂
Droga/i Czytelniczko/ku,
faktycznie forma (jak za niewielki w końcu zestaw) tania nie jest, ale zdecydowanie pomaga i zapobiega rozlewaniu się ciasta. Kiedyś robiłam je na papierze, ale bywało ciężko oderwać beziki od niego. Dlatego uważam, że silikon jest zdecydowanie najlepszy. Myślę, że forma do muffinek może się doskonale sprawdzić i być pewnego rodzaju alternatywą do powyższego zestawu:)
Napisz proszę jak się sprawdziła.
Pozdrawiam serdecznie,
Edith
wspaniala mata, przegladalam ja w UK i mysle ze moze sie skusze na nia, skoro Twe takie cudne. Nastpenym razem podeslij mi je do UK, bedzie o wiele latwiej.
Pozdrawiam
Nigdy nie jadłam makaroników, ale widze że mam czego żałować, bo Twoje prezentują się naprawdę znakomicie 😉
Wyglądają cudnie!
Makaroniki to nie prosta sprawa, więc taka forma na pewno jest bardzo przydatna 🙂
Ależ profesjonalne przyrządy teraz masz 🙂 Makaroniki wyglądają przecudownie. Podobają mi się te z malinkami, bo takich jeszcze nie widziałam! Te pyszności mi także kojarzą się z Paryżem,szczególnie Twoje.
Serdecznie pozdrawiam,
Kulinarna Fuzja
Oj po miesięcznej przerwie nadrabiam zaległości i już ślinka mi cieknie! Piękna wersja z całymi malinami!
Ja W ogóle nie powinnam takich przepisów oglądaą, bo potem mi się śni w nocy 😀
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Stworzyłaś pyszne cudaki, do ktorych ja nawet nie miałabym odwagi się zabrać! Piękne, a te z malinami… dzieła sztuki! Pyszności! Podziwiam za cierpliwość, bo bardzo dużo pracy wymagają te słodkie pięknotki;) Pozdrawiam!
Tajemnica równych makaroników rozwiązana – ta mata jest genialna! Makaroniki robiłam kiedyś według przepisu Nigelli i też najlepsze wyszły te kawowe. Chyba konsystencja musi być troszkę gęstsza od tej podawanej w przepisie.
Bardzo pięknie i smakowicie wyglądają!
Pozdrawiam,
Lena
Jakie piękne! Zamawiam z malinami 😉
Wydaje mi się, że wyszło ci bardzo rzadkie ciasto i bardzo mało ci urosły. Ponadto na jednym ze zdjęć widać, że ci pękają. Popracowałabym jeszcze nad tym przepisem.
Madame Jeanne,
ciasto wyszło gęste. Makaroniki po tym jak poleżą 30-35 minut to się delikatnie rozlewają po formie. Dlatego muszą odpocząć przed pieczeniem.
Popękały mi niektóre różowe, dlatego napisałam w opisie, że lepszy będzie barwnik w proszku, a nie w płynie, jakiego ja użyłam, bo zmienił on trochę konsystencję ciasta.
A może Ty masz swoje sprawdzone przepisy na makaroniki i mogłabyś się z nami podzielić? Dobrych porad i wskazówek nigdy za wiele 🙂
Pozdrawiam,
Edith
Jesli chodzi o dobre rady: nawet jesli mamy make migdalowa to dobrze jest ja zmiksowac z cukrem pudrem a nawet nalezy to zrobic. Cukru z migdalami nigdy nie dodajemy bezposrednio do bialek, ale zawsze przesiewamy przez sito, wtedy te grubsze, nie zmielone kawalki migdalow zostana na sicie.
Ciasto jest rzadkie, co widac na zdjeciach, bo gdy wyciskamy makaroniki, zawsze sie robi taki berecik z ogonkiem, ktorego u ciebie nie ma, ciasto jest tak sztywne i geste.
No i sa plaskie, sliczne makaroniki zrobila dzisiaj Cioccolato Gatto, zajrzyj do niej.
Grenadina nie jest barwnikiem. Barwniki ciekle sa tak intensywne, ze wystarczy kropla, zeby zabarwic ciasto, wiec to czy barwnik w plynie czy w proszku nie ma specjalnie znaczenia.
Krem rowniez wyciskamy przy pomocy szprycy, nie smarujemy nozem, bo w ten sposob mozemy makaroniki uszkodzic i poza tym nie bedzie to estetyczne.
Kiedy robie makaroniki, bazuje na przepisie, ktory kiedys podala blogerka Fellunia. Makaroniki nie sa proste, sama napisalas, ze nie wyszly ci od razu, wiec warto podac dopracowany w kazdym szczegole przepis, bo w cukiernictwie od tego zalezy sukces. Powodzenia !
Dziękuję!
Przymierzam się do tych słodkości juz od jakiegoś czasu ale słyszałam, że tro trudny wypiek więc trochę się boję. Muszę się wreszcie zdecydowac!
Piękne zdjęcia. Pozdrawiam.
Śliczności, osoba obdarowana takim prezentem musi się poczuć bardzo wyjątkowo
Ivko,
mam taką nadzieję, że to był udany i smaczny upominek 🙂
Pozdrawiam serdecznie,
E.
podarowane w takim kartoniku na pewno sprawiają dużo radości
Śliczne! Mnie już od dłuższego czasu marzy się zestaw z Lékué! Ale jak dla mnie troszkę za drogi.
Głodomorku,
masz rację największą wadą zestawu jest cena, która do bardzo niskich nie należy. Z pewnością na zestaw jednak skuszą się wielcy fani makaroników i innych małych ciasteczek 🙂
Serdecznie pozdrawiam,
E.
wyglądają przeuroczo! też muszę się zabrać za makaroniki, ale trochę się boję 😉
S.B.,
do odważnych świat należy! Proponuję zrobić na początek z 1/3 podanej przeze mnie porcji i tak wyjdzie ich około 24 sztuk 🙂
Serdeczności,
E.
Droga Edith,
powiem tyle – wyglądają niesamowicie 😉 Ja też mam je w planach, ale czekam aż będę miała trochę więcej czasu, bo zapowiadają się pracochłonnie. Poza tym nie mam takiej formy do makaroników, więc najpierw się w nią zaopatrzę, a potem będę szaleć 🙂
Pozdrawiam ciepło 🙂
Beata
Moja Droga,
musisz spróbować!
Robi się je wbrew pozorom w miarę szybko (myślę, że z mniejszą porcją można się uwinąć w ciągu godziny – tak nawet napisali w przepisie). Niestety sekret tkwi w konsystencji ciasta i dlatego najbardziej polecam przepis na kawowe, bo nie dość, że najsmaczniejsze, to są jeszcze najłatwiejsze w wykonaniu 🙂
Życzę Ci Beatrice bardzo miłego i słonecznego dnia,
E.
Są piękne :). Gratuluję wytrwałości:)
Zielaczku,
bardzo dziękuję. Faktycznie nie są najłatwiejsze, a ich wielkość i kruchość dodatkowo komplikuje sprawę i nie ułatwia zadania. Najważniejsze jednak, że się udało 🙂
Pozdrawiam serdecznie,
Edith
Piękne 🙂 Nigdy nie jadłem ani nie robiłem makaroników, może kiedyś przy dostępie do piekarnika się na nie porwę 🙂
Tomku,
bez dostępu do piekarnika rzeczywiście ich przygotowanie będzie raczej trudne 🙂
Z pozdrowieniami,
E.
Edith! Wielkie BRAVO ode mnie! 🙂 Ja nie podołałam! Robiłam tylko raz jakiś rok temu i się poddałam. Nie były na tyle idealne by je sfotografować. A może tajemnica tkwi w tej formie i w ogóle w całym zestawie do makaroników?
Są piękne. Poczęstuję się jednym, dwoma…i znikam 🙂 MIŁEGO DNIA!
Bardzo Ci dziękuję za kibicowanie 🙂
Nie wiem w czym tkwi sekret, ale silikonowa forma z pewnością ułatwia ich formowanie i potem odczepianie bo beziki, przynajmniej tak wynika z moich doświadczeń, niestety mają tendencję do przywierania do papieru.
Udanego poniedziałku!
E.
Wyglądają wspaniale. Ja zapewne nie podołałabym wykonaniu ich
Świetna blaszka i pomysł ze słodkim prezencikiem. 🙂
O tak, taka mata to przydatny gadzet – tez chyba musze sobie taka sprawic 🙂 Piekne makaroniki (i bardzo przydatna, dokladna instrukcja ich robienia.)
Ładniutkie Ci wyszły. Podoba mi się zestaw do przygotowania makaroników.
Zgadzam się, mi również bardzo się podoba ten zestaw:) No i piękna relacja z procesu produkcji makaroników;)
Bardzo Wam dziękuję. Trud się opłacił, bo wyszły bardzo smaczne. A i zestaw okazał się bardzo pomocny podczas pracy 🙂
Pozdrawiam serdecznie,
E.
Świetnie Ci wyszły 🙂 Niedawno też się zmagałam z makaronikami po raz pierwszy (i jak dotąd jedyny), ale takie ładne nie były. Śliczne stópki im wyrosły 🙂
Edith, makaroniki są bardzo kolorowe i te smaki, nie spotałam się z takimi będąc w Paryżu … kurczę, zamarzyłam o Paryżu, a to przez te Twoje makaroniki
Oj, ja też marzę o wycieczce do miasta nad Sekwaną 🙂
Choć ze względu na skomplikowaną sytuację zaczynam wątpić, czy mój wyjazd dojdzie do skutku…
Pozdrawiam Cię serdecznie,
E.
A ja właśnie wróciełem z "paryżewa" 🙂 przejedzony makaronami z Bulwaru Saint – Germain