Kuchnia Otwarta – na śniadanie i wykwintną kolację
Kuchnia Otwarta działa w Miasteczku Wilanów, a konkretnie budynku Royal Wilanów przy ul. Klimczaka 1, od połowy stycznia. Restauracja stawia na polskie, bardzo lokalne smaki, które komponuje niezwykle utalentowany szef kuchni – Michał Molenda – absolwent Le Cordon Bleu. Karta jest krótka i ciekawa, a wnętrze bardzo przestronne, z jednej strony utrzymane w chłodnym i nowoczesnym stylu z elementami skandynawskimi, a z drugiej ciepłe, bo wypełnione mnóstwem zieleni. Od momentu otwarcia byliśmy tu już dwa razy: raz na śniadaniu, a raz na wieczorze inaugurującym klub kolacyjny. O tych dwóch wizytach chciałam Wam dziś napisać.
Kuchnia Otwarta – wystrój:
Lokal za dnia wypełnia się światłem, a wieczorem przyciąga nastrojową atmosferą. Wystrój bardzo mi się podoba. Dominują naturalne materiały: drewno, szkło, metal, beton, ale także filc. Jest nowocześnie, ale jednocześnie przytulnie. To takie wnętrze, do którego wchodzę i po prostu świetnie się czuję. Kolorystyka jest stonowana: pierwsze skrzypce grają szarości i czerń. Jest elegancko, ale bez zadęcia. Taki wystrój przypadnie do gustu większości gości.
Na jednym końcu sali jest przestronny kącik dla dzieci, a na drugim VIP room.
Na blacie ogromnej i oczywiście otwartej kuchni poustawiano zioła. Można też z bliska podglądać desery stojące w lodówce…
…jak i pracę kucharzy. Bardzo mi się to podoba! Doceniam miejsca z otwartą na gości kuchnią. To znak, że kucharze nie mają nic do ukrycia.
Na sobotnie śniadanie trafiliśmy tuż przed treningiem łyżwiarskim. Nie mieliśmy dużo czasu, a potrzebowaliśmy dużej dawki energii przed wysiłkiem. Na szczęście obsługa stanęła na wysokości zadania i w ciągu kwadransa wybrane dania zjawiły się na stole.
W karcie śniadaniowej królują klasyki jak omlet, francuskie tosty i inne dania z jajkami. Fajnym zwyczajem jest to, że kawa lub herbata do wybranego śniadania jest dodawana gratis, a co warte podkreślenia żadna z tutejszych propozycji nie kosztuje więcej niż 16 zł.
Na początku dostajemy koszyczek pieczywa z masłem.
Po kilku minutach odstajemy zamówione jedzenie. Monsieur otrzymuje śniadanie angielskie z frankfurterkami, pieczonym pomidorem, jajkiem sadzonym, plastrami bekonu, grillowaną pieczarką Portobello i fasolką (16 zł). To świetna i bardzo sycąca propozycja. Spróbowałam znakomitych kiełbasek i świetnego boczku (od razu na myśl przyszedł mi boczek duński – bodaj najlepszy, jaki jadłam w życiu). Reszta zestawu była nie mniej smakowita.
Mój omlet z trzech jaj z szynką i pomidorami (14 zł) był bardzo puszysty i idealnie przysmażony. Dokładnie tak, jak lubię. Ze świeżym pieczywem smakował jak marzenie. Dał mi siłę na półtorej godziny treningu i co ciekawe: nawet po wysiłku fizycznym nie czułam się ani trochę głodna, co mi się nigdy nie zdarza. Jednak jajka mają moc 😉
Tak, jak wspomniałam wcześniej, do śniadania dostaliśmy gratis napoje – wybrałam latte (pyszna i orzechowa), a Monsieur herbatę (darjeeling od Harney and Sons).
Kilka dni wcześniej uczestniczyliśmy zaś w pierwszej kolacji degustacyjnej, która inaugurowała klub kolacyjny, czyli cykliczne, środowe spotkania przy wspólnym stole (koszt uczestnictwa to ok. 150-200 zł wraz z dobranymi trunkami). Takie kolacje mają być organizowane raz na miesiąc i na każdej szef kuchni ma serwować zupełnie inne dania – bardziej odważne od tych, które znajdują się w standardowej karcie, w której znajdziecie np. rosół z kurczakiem kukurydzianym za 16 zł, ragout z gęsi biłgorajskiej z kluskami dyniowymi, serem bursztyn i szałwią za 30 zł, ceviche z dorsza za 28 zł czy grillowane kotleciki jagnięce za 48 zł.
I tak na pierwszą przystawkę podano długo pieczony gulasz z ogonów wołowych z burakiem i malutkim, chrupiącym groszkiem.
Drugą przystawką była sałatka ze szpiku z jarmużem, słodką cebulą i skórką z pomarańczy, która została zakomponowana w kawałku wołowej kości.
Podstawę zupę stanowiły pokruszone kawałki bezy, które zalano słodką, bardzo kremową zupą – kremem z gruszki, selera i jabłka.
Pierwszym daniem głównym była krótko pieczona, ale niezwykle mięciutka kaczka z pieczoną marchewką, groszkiem, musem marchewkowym i chutneyem z dodatkiem śliwek.
Punktem kulminacyjnym był dzik podany w otrzewnej, który ma wejść na stałe do karty. Towarzyszył mu ziemniak z popiołem oraz czerwona, słodka kapusta. Genialne danie!
Na deser były lody waniliowe z musem z topinambura, pokruszonymi ciasteczkami i kakaowym puszkiem.
Na sam koniec próbowaliśmy lodów czekoladowych z migdałowymi ciasteczkami, jadalnymi kwiatami i gęstym musem truskawkowym.
Kuchnia otwarta – dla kogo?
Dla każdego. To miejsce idealne na śniadanie, weekendowy obiad czy kolację. To także dobry adres do zapamiętania, bo w przyszłości mają się tu odbywać warsztaty kulinarne. To także świetna restauracja dla rodzin z dziećmi, wszak jest osobna sala do zabaw oraz animatorka.
Kuchnia otwarta – podsumowanie:
Bardzo podoba mi się idea tego miejsca i jestem bardzo ciekawa jak się rozwinie. Przyciągają tu z pewnością: dobre ceny, świetne wnętrze oraz bardzo ciekawe pomysły na dania wymyślane przez Michała Molendę. Myślę, że ten szef kuchni może pokazać jeszcze wiele interesujących i autorskich kompozycji. Oby tak dalej!
Do przeczytania,
E.
Podobne wpisy
Komentarze
8 odpowiedzi na “Kuchnia Otwarta – na śniadanie i wykwintną kolację”
Dodaj komentarz
Przedział cenowy: 20-80 zł
Złodziejstwo to jedyne określenie, jakie znajduję na to, jak nalicza się tam klientów. Byłem w sobotę wieczorem ze znajomymi, zamówiliśmy między innymi 2 butelki wódki a na paragonie zostaliśmy policzeni, jak za 34 kieliszki. Jeśli chciałbym wydać 510 zł. na wódkę, to poszedłbym do drogiego klubu, a nie do randomowej knajpy. Jest to traktowanie klienta absolutnie nie fair i odradzam to miejsce każdemu!
Wow! To bardzo nieuczciwe podejście do klienta.
Sałatka ze szpiku podana w kości.. dzik zaserwowany w otrzewnej.. o nie Edith, przecież to brzmi okropnie, jak z jakiegoś horroru! Tym bardziej dla kogoś, kto jak ja nie jada mięsa 🙁 Jestem na nie…
Doroto,
Rozumiem, że dla osoby, która nie jada mięsa takie menu nie jest apetyczne, ale uwierz, że nam bardzo smakowało. Kuchnia Michała w takim degustacyjnym wydaniu jest odważna i odkrywcza. Dla mnie to był jeden z najlepszych posiłków, jaki jadłam w tym roku 🙂
Serdecznie pozdrawiam
E.
Wybieram się do Kuchni Otwartej od kiedy została otwarta :)! Mieszkam bardzo niedaleko i ciągle myślę sobie -w końcu trzeba tu przyjść ! Teraz sobie myślę, że trzeba to zrobić jutro 🙂 !
Ekstra! Joasiu pójdź i koniecznie daj mi znać po wizycie jak Ci się podobało 🙂
Dania w większości nie w moim guście, ale takie lody bym bardzo chętnie zjadła, zwłaszcza te waniliowe z musem z topinambura 😉 A do tego świetnie pasowała by orzechowa latte z Twojego śniadania 🙂
Lubię takie miejsca gdzie można zobaczyć pracę kucharzy, wtedy dodatkowo bardziej doceniamy ich starania widząc ogrom pracy i pasje jaką wkładają w przygotowywanie dań. 🙂 Fantastyczne miejsce, a potrawy wyglądają obłędnie.