NEMO 33
Nemo 33 to miejsce, którego raczej nie znajdziecie w żadnym przewodniku po Brukseli, a jednocześnie jedna z najbardziej oryginalnych restauracji, w jakich kiedykolwiek miałam okazję być. Mieści się w dzielnicy Ukkel, przy Rue de Stalle 333, w budynku, który skrywa najgłębszy basen na świecie (od czerwca 2014 najgłębszym basenem na świecie jest włoski Y-40 Deep Joy)! Zgodnie z nazwą ma on aż 33 metry głębokości i przyciąga śmiałków nurkowania z całego globu.
Budynek z zewnątrz jest dosyć niepozorny. Ciekawym elementem są drzewa bambusowe, które zostały posadzone wokół niego (niestety kiedy tam byliśmy padało i nie mogłam zrobić zbyt wielu zdjęć z zewnątrz, by to wszystko pokazać).
Restauracja jest duża, choć liczba stolików skutecznie zapełnia przestrzeń. W środku jest bardzo ciemno, co może przeszkadzać nie tylko podczas robienia zdjęć, ale i w trakcie konsumpcji. Dodatkowe źródło światła stanowią jedynie „okna” wychodzące na basen, a także pojedyncze lampki nakierowane na stoły.
Na zdjęciu widać okna wychodzące na restaurację. Źródło: sercurioso.com/wp-content/uploads/2012/09/nemo-33.jpg |
Nemo 33 urządzone jest w stylu podwodnym. W sklepie z ekwipunkiem nurkowym, który mieści się przy wejściu do lokalu, znajduje się stary batyskaf, a na ścianach restauracji powieszone są m.in. butle do nurkowania i stare skafandry nurków.
Z elektronicznej tablicy można dowiedzieć się, że woda w basenie podgrzewana jest dzięki energii słonecznej. Tu najlepiej też widać przekrój basenu i „schodki”, które wyznaczają granice dla nurków z mniejszym i większym doświadczeniem.
Powiem szczerze, że kiedy tam weszłam byłam pod dużym wrażeniem tego, że co chwila ktoś przepływał za szybą. To zdecydowanie bardzo niecodzienne doświadczenie, szczególnie, że niektórzy nurkowie zaglądali do środka restauracji i machali do gości 🙂
Restauracje Nemo 33 specjalizuje się w kuchni tajskiej (stąd pewnie bambusy dookoła budynku). Ceny do niskich nie należą, ale wiadomo, że lokal mieszczący się przy tak obleganym przez amatorów nurkowania miejscu może życzyć sobie za jedzenie wyższe stawki.
Z tego, co pamiętam ceny za drugie danie wahają się w przedziale 13-16 Euro, a desery są po około 7-9 Euro. Na szczęście za oglądanie nurków nie płaci się extra 😉
Zamówiliśmy krewetki w sosie cytrynowym, krewetki w sosie z zielonym curry (nie ma na zdjęciu), smażoną wieprzowinę oraz wieprzowinę w pikantnym sosie.
Wszystkie dania podane były wraz z miseczką długoziarnistego ryżu i były naprawdę bardzo smaczne, co jest pewnie zasługą tego, że kuchnia jest prowadzona przez prawdziwego Taja.
Porcje były średnie i mogłyby być nieco większe, jednak z pewnością po takim posiłku i tak nie można czuć się głodnym. Przyprawy są dobrane idealnie, a sosy bardzo aromatyczne. Dodatkowo ładnie i apetycznie wyglądały na talerzu. Dobrym pomysłem było podanie sosu i ryżu oddzielnie, dzięki czemu można było jeść posiłek tak jak się lubi: mieszając zawartość miseczek, bądź nie.
Na deser były klasyczne lody waniliowe z belgijską czekoladą na gorąco. Były smaczne, tłuste, z wyczuwalną naturalną wanilią, ale jednak nie zachwyciły. Ot, standardowy deser, którego można się spodziewać.
Nemo 33 to miejsc zdecydowanie warte odwiedzenia. Kuchnia jest bardzo poprawna i myślę, że zwolennicy tajskich smaków znajdą coś dla siebie.
Dla nurków to dodatkowa gratka: najpierw można pójść popływać, a potem przekąsić coś w restauracji Nemo 33. Jedyną zasadniczą wadą tego lokalu jest zapach chloru, do którego można jednak się po chwili przyzwyczaić. Dla samych wrażeń jednak warto tu przyjść, bo miejsce jest zdecydowanie niecodzienne.
E.
P.S.
Jeśli po wizycie w Nemo 33 naszła Was ochota na tajskie smaki, proponuję Wam tajską zupę z kurczakiem.
Źródło: imgur.com/gallery/vEjz5Tb |
A ja wlasnie mieszkam w Uccle i nigdy tam nie bylam! Ale czytalam o restauracji i o basenie, chyba czas sie wybrac 🙂
Aleksandro,
Bardzo Ci polecam Nemo – pyszne jedzenie, choć wg mnie porcje mogłyby być większe jak za te ceny. Na szczęście atrakcje dookoła wynagradzają ten fakt z nawiązką 😉
Pozdrawiam ciepło,
E.
Ciekawe miejsce:)
Ależ zazdroszczę Wam tej przygody ! Niesamowite miejsce:) I myślę, że każdą kwotę wydałabym, aby zjeść tam takie jedzenie no i pooglądać nurków;p
Edith, jak to dobrze, że mamy Ciebie i zawsze obiektywnie opiszesz cudowne miejsca, o których nie mieliśmy pojęcia:)
Fantastycznie! Kocham wodę, chlor i krewetki, byłabym w podwodnym raju 😀
Nietuzinkowe miejsce, trzeba przyznac 🙂
Przepiekne zdjecia i ciekawa recenzja.
Anja Cieri