Furtaies (po niemiecku Strauben) to placki, które udało mi się skosztować podczas wizyty w miejscu, z którego pochodzą – Południowym Tyrolu. Zakochałam się w ich smaku od pierwszego kęsa! Są po prostu wspaniałe i w dodatku przypominają słodką odmianę langosza (langos – węgierski placek smażony w głębokim oleju). Ciasto jest niby inne, gdyż w węgierskim specjale znajdują się drożdże oraz ziemniaki, co jednak nie zmienia faktu, że furtaies smakują podobnie. Zasadniczo różnią się jednak kształtem, gdyż furtaies mają nieregularny, spiralny zarys. Jestem przekonana, że posmakują wszystkim miłośnikom placków i będą idealną propozycją na tłusty czwartek i karnawał, w którym można odrobinę zaszaleć.
Furtaies – składniki:
Przepis z książki „Alpine Flavours” Miriam Bacher, Franco Cogoli
/na ok. 4-5 bardzo dużych placków smażonych na patelni 28 cm lub kilkanaście sztuk smażonych na patelni 18 cm/
- 350 g mąki pszennej (użyłam typ 550)
- 3 jajka (żółtka i białka oddzielnie)
- 2 czubate łyżki cukru waniliowego (lub 2 łyżki zwykłego i odrobina esencji waniliowej)
- 500 ml ciepłego mleka
- 1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
- szczypta soli
- olej do smażenia (użyłam rzepakowego)
Dodatkowo:
- cukier puder
- konfitura porzeczkowa (można użyć też żurawinowej, malinowej, z owoców leśnych etc.)
Furtaies – przepis:
W pustej misie mieszamy ze sobą mąkę, podgrzane mleko, cukier waniliowy, żółtka i proszek do pieczenia.
Kiedy masa będzie gładka dodajemy do niej białka i bardzo delikatnie mieszamy (najlepiej łyżką, a nie mikserem).
Gotowe ciasto przelewamy do rękawa cukierniczego lub szprycy z okrągłą końcówką.
Na patelni rozgrzewamy sporo oleju tak, by miał ok. 1 cm głębokości.
Za pomocą szprycy lub rękawa wyciskamy ciasto tworząc spiralę (zaczynając od wnętrza i kierując się do zewnątrz). Smażymy z jednej, a po chwili z drugiej strony. Przekładamy na talerz wyłożony ręcznikami papierowymi, które wchłoną nadmiar tłuszczu.
Furtaies – podanie:
Zbliżający się Tłusty Czwartek, jak i cały karnawał, to doskonały moment, by wypróbować ten przepis i pozwolić sobie na chwilę prawdziwej, nieskrępowanej przyjemności jedzenia bardziej tłustych dań. Osobiście jestem zachwycona tymi plackami i ogromnie się cieszę, że miałam okazję ich spróbować, a także, iż udało mi się kupić wspaniałą książkę z alpejskimi przepisami. To bardziej niż pewne, że będę do niej wracać i że na blogu wkrótce pojawią się kolejne przepisy z tej części świata.
Tymczasem życzę Wam smacznego!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
9 odpowiedzi na “Furtaies – pyszne placki z Południowego Tyrolu”
Dodaj komentarz
Furtaies – pyszne placki z Południowego Tyrolu
Czas przygotwania:
Zrobilam! Sa pyszne chrupiace i latwe do zrobienia. Tylko przekladanie ich na druga strone i z patelni na talerz czasem konczylo sie polamaniem spirali jednak i tak smakuje super.
Wyglądają wspaniale.
Ciekawe jak smakują?
Pozdrawiam
Czegoś takiego jeszcze nie widziałam 🙂 wyglądają na bardzo smaczne 🙂 pozdrawiam i spróbuję sama coś takiego przygotować 🙂
Ale to pięknie wygląda! 🙂
cudne!!!
Bardzo ciekawe!
Takie skrzyzowanie faworkow z churros.
🙂
Ale fantastycznie wygląda!! Muszę koniecznie spróbować; )
to "nalesnik Gigant" z Bieszczad
świetny pomysł 🙂
koniecznie do wypróbowania 🙂