fbpx

Mamma Marietta na Górnośląskiej – czy lepsze może być wrogiem dobrego?

4 lutego 2020

Mamma Marietta to była jedna z naszych ulubionych restauracji przy Wołoskiej (niemalże vis-avis szpitala MSWiA). Była, bo się niedawno przeniosła na ulicę Górnośląską, do nowej i piękniejszej siedziby. Przejęła lokal po Amuni Slow Food Pizza, o którym pisałam Wam kilka miesięcy temu i nie wróżyłam wielkiego sukcesu. No cóż, Amuni zamknęło się dość szybko i po cichu. Z wypiekami na twarzy zrobiliśmy więc rezerwację do Mammy, bo mało ostatnio chodzimy po knajpach i każde wyjście we dwójkę jest jak święto. A na dobre włoskie jedzenie nie trzeba nas długo namawiać.

Mamma Marietta na Górnośląskiej – lokalizacja:

Restauracja mieści się tuż obok Brasserie Warszawskiej na parterze dużego bloku. Ma dwa wejścia, dokładnie tak samo, jak to miało miejsce w przypadku swojej poprzedniczki – restauracji Amuni.

mamma marietta

Mamma Marietta na Górnośląskiej – wystrój:

Wchodzimy, a tu zaskoczenie: wszystko zostało po Amuni. Wszystkie meble, dekoracje. Pojawiło się tylko kilka certyfikatów na ścianach. Słowem: zmiany zaszły tu bardzo drobne, niemal niezauważalne. Wnętrze jest śliczne, dopieszczone i doskonale rozumiem brak rewolucji. Przez tych kilka miesięcy nie zdążyło się jeszcze przecież ani zużyć, ani specjalnie opatrzyć czy wyjść z mody.

mamma marietta

Brakuje mi jednak w tym wszystkim dawnego klimatu Mamma Marietta z masą kiepskich zdjęć włoskiego jedzenia na ścianach, jakimiś bibelotami, włoskimi szklankami i białą, bardzo klasyczną zastawą. Miało to swój niepowtarzalny urok.

mamma marietta
mamma marietta

Mamma Marietta na Górnośląskiej – menu:

Menu jest podobne do pierwszej lokalizacji: makarony, przystawki, pizze i desery. Są też trzy pizze gourmet, które serwowane były przez Amuni. Cena jednak uległa znaczącej zmianie! Aż chciałabym bezczelnie napisać: „a nie mówiłam?” Nieduża pizza za 50 zł to jednak była lekka przesada. Teraz pizza gourmet oscyluje wokół 30-35 zł. Pisałam o niej we wpisie o Amuni, więc jeśli jej nie jedliście wtedy, to może teraz nadarzy się okazja, by spróbować. Wygląda tak samo, bo widzieliśmy na sąsiednich stolikach.

mamma marietta

Obsługa z początku jest miła i najchętniej przyjęłaby od nas zamówienie, gdy jeszcze nie wzięliśmy do ręki menu. Gdy już się zdecydowaliśmy nagle wokół nas nikogo nie było, a tłum głodnych warszawiaków napierał i zaczęliśmy się martwić czy oby nie będziemy czekać na pizzę w nieskończoność.

Na szczęście tak nie było, choć jedzenie pojawiło się po ok. 30 minutach. Ale to nie problem. Pizza okazała się być identyczna jak w poprzedniej lokalizacji. Nie jest to placek neapolitański – z wyrośniętym brzegiem i cieniutkim środkiem, ale to w sumie dobrze, bo takich mamy już sporo i jest z czego wybierać. Fajnie, że do pizzy można dobierać swoje dodatki (my do pizzy Etna za 33 zł, najostrzejszej z menu, dobraliśmy czarne oliwki za 3 zł).

Ciasto jest dobrze przypieczone i ma super chrupiące, a nie lekko „bułkowate” jak w przypadku neapolitańskiej, brzegi. Kwestia spodu jest oczywiście bardzo indywidualna i jedni wolą ciasto cienkie rodem z USA, a inni wręcz pizzę na grubym cieście jak na północy Włoch. Nam pizza w Mamma Marietta zawsze smakowała i uważam ją za jedną z lepszych w Warszawie.

mamma marietta

Makaronu tym razem nie próbowaliśmy, ale z pierwszej lokalizacji wiemy, że w większości były zacne. Wzięliśmy za to dwie sałatki, które okazały się niezłe, choć raczej drogie biorąc pod uwagę rozmiar porcji.

Cantadina (25 zł) to bardzo apetyczna i prosta sałatka złożona z liści sałaty rzymskiej, rukoli, pomidorków, Pecorino Romano oraz balsamicznego vinegrette. Bardzo lubię sosy na bazie octu balsamicznego, od razu poprawiają mi humor zwłaszcza w zestawieniu z dobrej jakości warzywami.

mamma marietta

Capri (23 zł) była zaś porcją na mniejszy głód, bo składała się wyłącznie z bazyliowego pesto, pomidorków i kilku plastrów mozzarelli, orzeszków piniowych oraz liści bazylii.

mamma marietta

Po takim posiłku nie mieliśmy już miejsca na deser. Ostrzyłam sobie zęby na ich tiramisu, które zawsze było świetne i mam tylko nadzieję, że takie też pozostało. Następnym razem, gdy mój żołądek wróci już do rozmiarów sprzed ciąży wybiorę się tu na desery i kawę.

Mamma Marietta na Górnośląskiej – podsumowanie:

I niby w Mamma Marietta na Górnośląskiej wszystko się zgadza. Jedzenie się zbytnio nie zmieniło, szef kuchni jest ten sam. Może jedynie na niewielki minus zasługuje obsługa, ale to prawdopodobnie kwestia dotarcia. Niby lokal jest świeży, piękny i nowoczesny, ale jednak odczuwam pewnego rodzaju rozczarowanie. Brakuje mi trochę tego klimatu, jaki był na Wołoskiej. Tej ciasnoty, tego trochę „biurowego” wystroju sprzed dwóch dekad, a przede wszystkim tej włoskiej gościnności, jakiej można było tam zaznać. Niestety ciągle mam w pamięci Amuni, do którego wnętrze Górnośląskiej pasowało jakoś bardziej…ale mimo wszystko nie chciało się tam wracać, bo ceny według mnie były przesadzone.

W każdym razie coś mi tu nie gra, nie pasuje. Sami pójdźcie i oceńcie. Jestem ciekawa czy Wasze wrażenia będą podobne.

Do przeczytania!

E.

Rachunek

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 4 / 5. Liczba głosów: 2

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Mamma Marietta
Moja ocena [1]: 3.5
Rodzaj kuchni: Włoska
Przedział‚ cenowy: Do 40
Górnośląska, Warszawa
Zobacz na Mapach Google
@MadameEdith on Instagram