Otto Pompieri Cantinetta – Włosi byli zadowoleni
Otto Pompieri Cantinetta to nowa włoska restauracja, która otworzyła się w listopadzie przy Placu Bankowym w budynku, w którym sąsiaduje z Der Elefant oraz FishMarket. Jej nazwa znaczy tyle co „ośmiu strażaków”, ale we wnętrzu nie znajdziemy żadnych strażackich odwołań poza piecem do pizzy, z którego bucha prawdziwy ogień.
Lokal, w porównaniu do innych restauracji Artura Jarczyńskiego, ma dość małą powierzchnię. Na parterze jest jedna większa i druga mała sala, a jedynie na poziomie -1 znajdziemy więcej przestrzeni. Nie jest to moloch jak „U Szwejka”. „Der Elefant” czy „Kompania Piwna”. Nie doszukujcie się też punktów wspólnych z „San Antonio”, leżącej nieopodal restauracji należącej do tego samego właściciela. Z Otto Pompieri łączy ją tylko temat przewodni, czyli kuchnia włoska. I dobrze, bo San Antonio poza ładnym ogródkiem z widokiem na Ogród Saski nie ma nic interesującego do zaoferowania, a „Strażacy” wyprzedzają „Antoniego” pod względem kuchni o kilka długości.
Wystrój nawiązuje do sąsiednich lokali, są więc tu modne obecnie regały zapełnione puszkami z passatą pomidorową, oliwkami i słoikami z przetworami. Są też świeże warzywa wystawione na małym straganie przy wejściu. Jest wielka krajalnica do precyzyjnego krojenia włoskich wędlin dojrzewających. Krótko mówiąc: jest zgodnie z trendami i jednocześnie od razu widać, że jesteśmy u Jarczyńskiego, bo od charakterystycznych stołów i ław nie da się uciec.
W menu znajdujemy informację, że większość produktów wykorzystywanych w restauracji sprowadzanych jest z Włoch, cześć ma nawet certyfikat DOP. W karcie są włoskie antipasti, panini, sałaty, pizze, pasty i desery. Do tego oczywiście włoska kawa i alkohole.
Zaczynamy od inslata verde (19 zł), czyli prostej sałaty z Grana Padano i sosem winegret. Porcja jest duża i w zasadzie wystarczyłoby do niej małe co nieco, by jedna osoba najadła się do syta.
Próbujemy też panini z salami (15 zł) i tu spotyka nas bardzo miłe zaskoczenie. Kanapka nie dość, że konkretnych rozmiarów, to jeszcze skrywa bogate wnętrze.
Musztarda niemiecka, salami z pieprzem, ogórek, pomidor, sałaty i Parmezan doprawione zostały sosem aioli. Doskonała rzecz! W sam raz na mniejszy głód w porze obiadu lub genialna rzecz na solidne śniadanie.
Pizza na mące caputo sprowadzanej z Neapolu choć w naszym osobistym rankingu nie może konkurować z warszawskim numerem jeden, to jest bardzo, ale to bardzo poprawna. Jest tak wielka, że nie mieści się na talerzu i miałam problem, by uchwycić ją w kadrze. Wzięliśmy wersję Prosciutto di Parma z pomidorami, rukolą i mozzarellą (36 zł). Spód jest cienki na środku i grubszy na bokach, a ciasto chrupiące i przyjemnie wypieczone.
Domowe pappardelle arrabiata (24 zł) to ponoć najostrzejszy makaron w karcie. Z dodatkiem oliwy z chili, pomidorami, czarnymi oliwkami, natką pietruszki i czosnkiem tworzy bardzo udaną propozycję wegetariańską. Chcieliśmy co prawda zamówić je w wersji z jagnięciną (29 zł), ale akurat nie było dostępne. Warto zaznaczyć, że danie było w rzeczywistości umiarkowanie pikantne, przynajmniej dla nas.
Tutejsze tiramisu (14 zł) jest poprawne, ale bez szału. Zabrakło mi w nim wyczuwalnej nuty amaretto, a biszkopty były nieco ciut za suche, przez co na pierwszy plan wybiła się masa na bazie mascarpone, która też mogłaby być lżejsza i bardziej puszysta.
Włoski budyń ze słonym karmelem (12 zł), czyli słynne budino, nie jest bardzo słodkie, przed czym ostrzegała nam obsługa. Smaki są fajnie rozłożone, ale i tak wersja z Mąki i Wody wygrywa. A już najlepsza jest z mojego przepisu, serio!
Otto Pompieri – podsumowanie:
Kuchnia włoska należy do ulubionych kuchni Polaków. Trudno się zresztą dziwić. Mało kto nie lubi glutenu, dojrzałych pomidorów, tłuściutkiego serka mascarpone czy świeżej mozzarelli. Otto Pompieri daje radę i staje na wysokości zadania. Największe zastrzeżenia miałam do deserów, ale nie można powiedzieć, że były złe. Po prostu brakowało im ostatniego szlifu.
Włosi siedzący z nami przy wspólnym stole komplementowali jedzenie, jakie dostali. My też wyszliśmy z ogólnie bardzo pozytywnymi wrażeniami. I z pewnością tu wrócimy.
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
3 odpowiedzi na “Otto Pompieri Cantinetta – Włosi byli zadowoleni”
Dodaj komentarz
Przedział cenowy: do 40 zł
Byliśmy tam w niedzielę. Świetny lokal, wspaniała atmosfera. Zamówiliśmy pizze z Martą dla ale nie taka polska tylko włoska przypominająca szynkę parmenska i pizze prosciutto obie pyszne idealnie cienkie ciasto, wspaniały sos pomidorowy pycha na pewno tam wrócimy spróbować reszty dań. Aa zalapaliśmy się na promocję aperitivo i 2 pizze mieliśmy gratis.
Na początku stycznia „przez przypadek” trafiłam do Otto P. Polecam spróbować karczochów z sosem aioli. Niebo w gębie. Po raz pierwszy jadłam je formie serwowanej przez lokal (smazone w głębokim tłuszczu – kwiat pięknie się otworzył, płatki chrupiące, serce mięciutkie, delikatne). Na drugi ogień poszły makarony. Spaghetti melanzane i z owocami morza wyrywa z butów. Niby nic, ale dobre składniki to podstawa. Makaron idealnie ugotowany. Na deser nie wystarczyło miejsca 🙂 Natomiast polecam lemoniady: klasyczna bardzo przyzwoita, natomiast „lemoniada dnia” z bananem, kiwi i cynamonem – zaskakująca.. wizualnie nie-piękna, ale organoleptycznie wyśmienita.
Beato,
bardzo dziękuję za Twoje typy! Wrócimy tam za jakiś czas i zamówimy karczochy – też wpadły mi w oko, bo lubię to warzywo, ale już miejsca nam zbrakło w brzuchach, by to wszystko pomieścić 🙂