Allora Ristorante – nowa włoska restauracja w Warszawie
Allora, kolejne nowa włoska restauracja, otworzyła się w październiku i od samego początku trudno w niej o stolik. Rezerwacje trzeba robić ze sporym wyprzedzeniem, choć zawsze jest też szansa na miejsce ad hoc. To lokal z wyższej półki, skupiony na składnikach i ich podaniu. Wnętrze, trzeba przyznać, robi wrażenie! Ale czy dania tu serwowane są smaczne? Tego dowiecie się za moment…
Allora – wnętrze:
Wystrój jest nowoczesny, jest dużo obłych elementów i piękne stoły wyłożone kafelkami w szachownicę oraz wygodne, drewniane krzesła i fotele. Do tego oryginalne oświetlenie, wielkie lustra i lustrzany bar z imponującą szklaną dekoracją na górze. A do tego piękna łazienka i wielkie sycylijskie cytrusy porozkładane w różnych miejscach.
Lokal jest elegancki, ale i przy tym całkiem przytulny. Dzięki wielkim i ciężkim kotarom mróz nie wpada do środka, więc nawet siedząc zimową porą w pierwszej części sali, nie zmarzniecie. Muszę przyznać, że wystrój jest na piątkę z plusem. Robi wrażenie.
Allora – menu
Od razu zaznaczę, że w menu nie ma pizzy, więc jeśli włoskie restauracje kojarzycie głównie z plackami na mące „00”, to w Allorze przy Wilczej ich nie znajdziecie. Jest za to bardzo szeroki wybór makaronów i jest focaccia. Od niedawna do menu dodawana jest specjalna wkładka „apres ski” z daniami, które kojarzą się z włoskimi zimowymi kurortami narciarskimi.
Allora – dania główne
Spróbowaliśmy czterech różnych dań z karty oraz trzech deserów. Najpierw jednak na stół wjechała pyszna focaccia z oliwą jako gratis od restauracji. Była wspaniała, można ją też zamówić dodatkowo jako przystawkę.
Tortellini in brodo (44 zł) to pierożki wypełnione mięsnym nadzieniem na bazie mortadeli i szynki San Daniele. Podane są w bulionie warzywnym, który nalewany jest do talerzy przy stoliku. To bardzo delikatne i przyjemne dla podniebienia danie. Pierożki były ciut za bardzo al dente, więc odrobinę zbyt twarde, ale to drobiazg.
Canederli (49 zł) to z kolei pulpety warzywne ze szpinakiem, serem fontina w bulionie warzywnym z parmezanem. Przepyszne danie, które przypominało mi połodniowotyrolskie knedle (Knödel), które jedliśmy podczas październikowego wypadu do tego regionu. Bardzo je lubię i choć te bazowały na warzywach, a nie specku, to były wspaniałe, bo ser fontina i parmezan dodały im umamicznego smaku.
Pappardelle al ragu di cinghiale (69 zł), czyli po prostu pappardelle z sosem z dzika z dodatkiem czerwonego wina. Zarówno makaron domowej produkcji – grube paski makaronu, jak i sos były rewelacyjne! Kocham ragu i dobrze o tym wiecie, a dziczyznę też bardzo lubię, więc byłam ciekawa tego specjalnego dania. Bardzo je Wam polecam. Choć jest dość ciężkie i pełne smaku, jak to ragu. Jeśli zatem macie delikatny żołądek, to prawdopodobnie dwa wyżej wspomniane dania będą lepszym wyborem.
Dzieci jadły zaś makaron z sosem pomidorowym na bazie pomidorów pelati, czosnku i oliwy. Sos był świetny i bardzo im smakował. Skubnęłam od nich i naprawdę był super!
Allora – desery:
Na deser z karty głównej zamówiliśmy trzy smakołyki do podziału i pyszną kawę.
Strudel z jabłkami, orzeszkami piniowymi podany z kremem patissier i cynamonem (22 zł). Przepyszny deser, moim zdaniem numer jeden z tych, które próbowaliśmy. Jestem wielką miłośniczką ciast z jabłkami, więc jeśli też lubicie, to go zamówcie. Jest rzadkością w warszawskich kartach.
Tiramisu z baileysem (31 zł) jest tu nakładane przez obsługę z dużego naczynia. W teorii tak podane powinno być smaczniejsze, by smaki miały możliwość się przegryźć. Powiem szczerze, że tiramisu było poprawne, ale z pewnością nie najsmaczniejsze w stolicy. Krem był dla mnie stanowczo zbyt ciężki i gęsty. Niedawno lepsze jedliśmy choćby w Madonnie, choć też nie uważam, by dzierżyło palmę pierwszeństwa w warszawskich lokalach. Ani jedno, ani drugie nie jest tak dobre jak to, które kiedyś było serwowane w restauracji Sardynia. Wedłig mnie lepsze też zrobicie z blogowego przepisu bazującego na recepturze z „The silver spoon”: tiramisu.
Ostatnim deserem było cannoli pistacjowe (22 zł) wypełnione pysznym musem pistacjowym z dodatkiem ricotty oraz konfiturą z porzeczki. I to był świetny deser. Wspaniały, nawet bym powiedziała! Dwa spore cannoli, świeżutkie, chrupiące, z pysznym kremem, który świetnie przełamywał smak czarnej porzeczki. Do tego dużo posiekanych pistacji – super deser.
Allora – podsumowanie:
Allora to przyjemne, raczej eleganckie miejsce. Akurat wpadliśmy tu z dziećmi i nie do końca był to dobry pomysł. Niestety nie ma tu kącika dla najmłodszych. Są za to kolorowanki, więc nie można powiedzieć, że lokal nie jest przygotowany na mniejszych gości. Jest też menu dla dzieci.
W moim odczuciu jest to bardziej lokal dla dorosłych. W Allorze trochę przeszkadza mi trochę zbyt sztywna atmosfera. Wolę luźniejsze lokale z makaronami w stylu: Lupo Pasta Fresca, Dziurka od klucza czy wspomniana wyżej Madonna. Obsługa jest miła i profesjonalna, jedzenie było dobre, ale jednak coś sprawia, że nie jest to miejsce, do którego od razu po pierwszej wizycie planuję powrót po więcej. Wrócę za kilka miesięcy, gdy się rozkręcą.
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
Przedział cenowy: do 60 zł
Dodaj komentarz